Kinga Rusin po latach na salonach. Zobacz, jak dziś wygląda!

Kinga Rusin po latach milczenia pojawiła się publicznie i od razu wywołała poruszenie. Jej niespodziewane pojawienie się przed kamerami sprawiło, że znów mówi o niej cała Polska.

Nikt nie zapowiadał tej wizyty, a jednak cała uwaga publiczności skupiła się na jednej osobie. Podczas siódmego odcinka "Tańca z gwiazdami" wśród widzów zauważono Kingę Rusin - byłą gwiazdę TVN i zwyciężczynię jednej z pierwszych edycji show. Jej obecność w Polsacie natychmiast wywołała lawinę spekulacji.

Reklama

Taniec z gwiazdami i niespodziewany powrót Kingi Rusin

Sobotni wieczór upłynął pod znakiem emocji, nie tylko na parkiecie. W 16. edycji programu uczestnicy po raz pierwszy musieli zmierzyć się z aż dwoma choreografiami. Jurorzy nie szczędzili wysokich not, a atmosfera w studiu była wyjątkowo gorąca. Jednak najwięcej szumu wywołała osoba, która wcale nie występowała - tylko zasiadła wśród publiczności.

Kinga Rusin, która od lat nie pojawia się w telewizji, tym razem zaskoczyła wszystkich. Została pokazana na ekranie i wspomniana przez Rafała Maseraka, który - jak wielu widzów - zapamiętał jej słynną rumbę z 2006 roku. To właśnie wtedy, razem ze Stefano Terrazzino, sięgnęła po Kryształową Kulę i na nowo rozpoczęła telewizyjną karierę.

Maserak przypomniał o zwycięstwie sprzed lat. "Twojej rumby nikt nie przebije"

To właśnie Rafał Maserak przywołał jej taneczną przeszłość. "Pamiętam twoją rumbę, tego nikt nie przebije" - powiedział z parkietu, patrząc w stronę siedzącej wśród publiczności Kingi Rusin. To była nie tylko uprzejmość, ale i subtelne przypomnienie widzom, że Rusin nie jest w tym miejscu przypadkiem.

Dla starszych fanów programu to był miły powrót do czasów, gdy "Taniec z gwiazdami" był świeżością na ekranie, a Kinga - jedną z jego pierwszych ikon. Czy teraz zobaczymy ją w nowej roli, już po drugiej stronie kamery?

Zobacz też:

Wskrzesił przeboje sprzed lat i stworzył hit poranka. Jego produkcje oglądają miliony

Wykluczony z dalszego udziału w programie. Smutne wieści przyszły nagle

Edward Miszczak: Moim zadaniem jest dostarczać widzom to, czego naprawdę chcą

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy