Kim Basinger i Prince: Połączył ich gorący romans. Interweniowała rodzina aktorki

W latach 80. i 90. Kim Basinger bez wątpienia była jedną z największych gwiazd Hollywood. Aktorka i modelka próbowała swoich sił również w muzyce. Pomagał jej w tym legendarny Prince. Gdy w 1989 roku artysta wydał singiel z gościnnym udziałem Basinger, fani nie mieli wątpliwości, że połączyło ich coś więcej niż tylko zawodowa współpraca.

Kim Basinger i Prince: Romans gwiazdy Hollywood i legendarnego artysty

W połowie lat siedemdziesiątych Kim Basinger przeprowadziła się do Los Angeles, gdzie jeszcze w tym samym roku zagrała w "Aniołkach Charliego". Wystąpiła również w filmie "Dziewięć i pół tygodnia" reżyserii Adriana Lyne'a. Po nich okrzyknięto ją seksbombą! A śmiałe sceny przeszły do historii.

W 1989 roku została gwiazdą filmu "Batman", w którym wcieliła się w Vicki Vale, dziennikarkę oraz ukochaną tytułowego bohatera. Podczas prac nad filmem poznała Prince'a. Legendarny artysta był odpowiedzialny za piosenkę promującą film Tima Burtona. Prince zaprosił piękną aktorkę do współpracy nad jednym z utworów. 19-minutowy "Scandalous Sex Suite" jest swoistym dialogiem kochanków, a słuchając utworu nie ma się żadnych wątpliwości, co wyniknęło z tej rozmowy. 

Reklama

Kim Basinger i Prince: Ich wspólny utwór wywołał spore zamieszanie

Po premierze utworu w gazecie Lawrence Journal-World ukazała się jego krótka recenzja, której autor zauważa, że Prince i Basinger "wymieniają między sobą erotyczne sugestie". "To nie sam język, ale bardziej jego sugestywność (...) może sprawić, że będzie to coś w rodzaju skandalu" - mówiła z kolei Jill Willis, publicystka artysty. 

"Scandalous Sex Suite" przepełnione jest zmysłowymi odgłosami. Część fanów uważa, że w utworze słychać nagranie z prawdziwego zbliżenia aktorki i piosenkarza. Osoby z bliskiego otoczenia pary nie miały wątpliwości, że parę połączyło coś więcej. Portal Suggest.com wspomina słowa Willis, która wyznała, że podczas jednej z sesji nagraniowych do posiadłości artysty przyjechał Alan Leeds, wiceprezydent wytwórni Paisley Park Records. 

Jednak Prince i Kim Basinger nie widzieli świata poza sobą. Gdy w pewnym momencie muzyk otworzył słoik miodu, Leeds wyszedł ze studia. "Myślę, że fakt, że czuł się na tyle niekomfortowo, by opuścić studio, coś mówi. Nie sądzę, żeby robili herbatę" - śmiała się Jill Willis. Podobno na drugi dzień studyjna konsola była podejrzanie lepka. 

Współpraca pary nie zakończyła się na jednym utworze. Basinger i Prince pracowali również nad albumem w pełni zaśpiewanym przez aktorkę. Album "Hollywood Affair" nie doczekał się jednak swojej oficjalnej premiery. Wiadomo jednak, że znajdował się na nim utwór "Color of Sex", w którym aktorka śpiewała m.in. "będę twoim niewolnikiem". 

Kim Basinger i Prince: Interwencja rodziny aktorki

Gwiazda filmu "Dziewięć i pół tygodnia" chcąc być bliżej swojego ukochanego, przeprowadziła się z Los Angeles do jego posiadłości w Minneapolis. To nie spodobało się rodzinie aktorki, która zdecydowała się zainterweniować. Według informacji portalu Page Six bliscy Basinger bali się, że Prince ma na nią za duży wpływ. Pewnego dnia przybyli niezapowiedziani do domu Prince'a, gdy wiedzieli, że go tam nie ma, i zabrali aktorkę ze sobą.  

Zgodnie z zasadą "co z oczu, to z serca", relacja artystów zakończyła się wraz z końcem współpracy. Sama Kim Basinger bardzo dobrze wspomina ich krótki romans. "Jest genialnym artystą. Nie ma co do tego wątpliwości. Tak naprawdę nie mam granic, więc po prostu cieszyłam się tym czasem w moim życiu. To był naprawdę wyjątkowy moment i mam wspaniałe wspomnienia. Nie narzucałam sobie zbyt wielu ograniczeń, ujmijmy to w ten sposób. Jeśli jest ktoś, z kim się dogaduję, to po prostu płyniemy razem. To był fajny okres w moim życiu" - mówiła w rozmowie z "The Daily Beast".

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy