Kariera w Hollywood bez znajomości języka? To możliwe!

Czasem zapominamy, jak bardzo zróżnicowanym środowiskiem jest Hollywood. Znamy kilka światowych nazwisk, które swego czasu zawładnęły kinami, a po latach zapomnieliśmy, że udało im się osiągnąć ogromny sukces bez znajomości języka. Kim są te gwiazdy?

Czy można zrobić karierę w Hollywood, nie znając języka? Oczywiście, że tak! Na przestrzeni lat poznaliśmy wiele wybitnych gwiazd, które pochodziły z różnych zakątków świata, a gdy przeniosły się do Fabryki Snów, zrobiły zawrotną karierę. W ostatnich latach Hollywood coraz bardziej otwiera się na rynek europejski i azjatycki, co pokazuje, że nawet słabo znając język lub kompletnie nie porozumiewając się po angielsku, można stać się gwiazdą na skalę światową! 

Salma Hayek

Salma Hayek to meksykańska aktorka o nieprzemijającej urodzie, która wciąż zachwyca na ekranie i czerwonym dywanie. Jej kariera nie zawsze rozwijała się tak bezproblemowo. 

Reklama

Choć w Meksyku Hayek była już rozpoznawalną aktorką, jej początki w wieku 25 lat w Hollywood nie były łatwe. Nie znała języka, nie miała prawa jazdy ani zielonej karty, a dodatkowo w młodym wieku zdiagnozowano u niej dysklesję. Jednak przeszkody tylko przypieczętowały jej determinację. Przyjmowała każdą rolę i walczyła z uprzedzeniami związanymi z jej pochodzeniem. Początkowo dostawała tylko role latynoskich pokojówek, ale dzięki zapałowi i zaciętości została dostrzeżona. Przełomem w jej karierze okazał się film "Desperado" Roberta Rodrigueza, w którym udowodniła swój profesjonalizm i zaangażowanie, wykonując nawet niebezpieczne sceny kaskaderskie. 

Hayek nie chciała jednak być postrzegana tylko przez pryzmat swojego wyglądu. Założyła własną firmę producencką i zaczęła walczyć o ambitniejsze projekty. 

Pomimo upływu lat, wciąż jest rozchwytywaną aktorką, a swoją pozycję wykorzystuje do szerzenia dobra i pomocy innym.

Arnold Schwarzenegger

Arnold Schwarzenegger urodził się w Austrii i zaczynał swoją karierę jako kulturysta i choć obecnie kojarzymy go jako ikonę kina lat 80. i 90., to jego początki nie były łatwe. Już w wieku 10 lat marzył o wyjeździe do Stanów, a w kolejnych latach kulturystyka okazała się jego przepustką do Nowego Świata. A co należało do największych wyzwań w jego karierze? Jak sam przyznał po latach: nauka języka angielskiego i pozbywanie się niemieckiego akcentu.

Gdy w 1968 roku pojawił się w Kalifornii, znał tylko kilka słówek, ale nie czuł presji, by być bardziej zaangażowanym w naukę. Ostatecznie zmuszał się do częstych spotkań z rodowitymi Amerykanami, a wtedy musiał posługiwać się językiem angielskim. Unikał też spotkań z Niemkami. Z czasem podjął się nauki na kursach i rozwinął swoje umiejętności. W kolejnych latach zaczął otrzymywać lukratywne oferty pracy, a jego popularność wzrosła.

Jako Arnold Strong w 1969 zadebiutował w roli Herkulesa w niskobudżetowym "Herkulesie w Nowym Jorku". Jego przełomową rolą był występ w filmie "Conan Barbarzyńca" (1982), który okazał się hitem kasowym, co zaowocowało sequelem "Conan Niszczyciel" (1984). Największą popularność przyniósł mu występ w filmie "Terminator".

Ke Huy Quan

"Mówią, że takie historie wydarzają się tylko w filmach. Mnie przytrafiła się naprawdę. To mój amerykański sen (...) Pamiętajcie, żeby wierzyć w swoje marzenia" - powiedział ten laureat Oscara w 2023 roku. 

Ke Huy Quan, znany również jako Jonathan Ke Quan, urodził się w 1971 roku w Sajgonie. Miał osiem lat, gdy jego rodzina z powodu wojny przeniosła się do Stanów Zjednoczonych, gdzie uzyskała azyl polityczny. 

Swoją karierę zaczynał jako dziecięcy aktor i już w szkole podstawowej uczęszczał na castingi. Już jako 12-latek zagrał u boku Harrisona Forda w filmie "Indiana Jones i świątynia zagłady", a rok później widzowie pokochali go w "Goonies". Jednak pomimo ogromnego sukcesu, rola ta nie otworzyła mu drzwi do większej kariery - w tamtym czasie było mało ról pochodzących z mniejszości narodowych. Przerwę od grania poświęcił na rzecz dalszej edukacji, m.in. na uniwersytecie w Cambridge.

Nadeszły czasy, gdy już myślał, że na dobre pożegnał się z karierą filmową. Prawdziwy przełom nastąpił wraz z filmem "Wszystko wszędzie naraz". Rolę w produkcji zawdzięcza m.in. swojemu koledze z planu "Goonies". Kariera aktora zaczęła się w ostatnich latach rozkręcać. Niedawno mogliśmy go oglądać w 2. sezonie serialu "Loki", a także podpisał kontrakty na kolejne seriale i filmy, w tym "Love Hurts", który opowie o łagodnym pośredniku handlu nieruchomościami z mrocznym sekretem. Film trafi do kin w lutym 2025 roku.

Penelope Cruz

Penélope Cruz to jedna z najpopularniejszych europejskich aktorek i jedno z najgorętszych nazwisk w branży filmowej. Choć obecnie może poszczycić się Oscarem za rolę w filmie Woody’ego Allena, to jej aktorskie początki nie należały do najłatwiejszych.  

Jako aktorka debiutowała w wieku 17 lat. Pojawiła się w jednym z odcinków francuskiego serialu dla dorosłych "Różowa Seria". Prawdziwym debiutem Penelope był komediodramat "Szynka, szynka" z 1992 roku. W kolejnych latach mogła wypłynąć na szerokie wody światowego kina. 

Jako 20-latka przeprowadziła się do USA, gdzie nie potrafiła porozumiewać się nawet za pomocą najprostszych zwrotów. Znała tylko "How are you?" i "Thank you", ale nadal umawiała się na castingi - po prostu uczyła się wszystkich kwestii fonetycznie, nie rozumiejąc, co one oznaczają. Zaczęła odczuwać frustrację z tego powodu i postanowiła wynająć prywatnego nauczyciela. Po latach aktorka nie obawia się wspominać swoich kompromitujących wpadek z tamtego okresu i podkreśla, że były to momenty, gdy dotarło do niej, jak bardzo potrzebuje nauczyć się drugiego języka.

Jean Reno

Przyszły aktor urodził się w 1948 roku w Maroku. Jego rodzice byli z pochodzenia Hiszpanami, którzy uciekli z kraju przed dyktaturą generała Franco. Gdy miał 17 lat, zmarła jego matka. Wtedy zdecydował się na emigrację do Francji. W celu uzyskania obywatelstwa odbył roczną służbę wojskową. 

Po odbyciu służby rozpoczął naukę w szkole teatralnej, a z czasem dołączył do grupy objazdowej. Największą sławę zyskał dzięki występom w filmach Luca Bessona, choć jak sam mówił po latach, nie czuje się "stworzony" przez reżysera. 

"Czy Sergio Leone stworzył Clinta Eastwooda? Nie, po prostu zaproponował mu role, w których objawił się jego talent. Podobnie było ze mną. Pracowałem w teatrze od 1972 roku. Zdjęcia do 'Wielkiego błękitu' rozpoczęły się 15 lat później. Oczywiście, jestem Bessonowi wdzięczny i uważam go za przyjaciela, ale nie był moim Pigmalionem" - mówił aktor. 

Przełom w karierze otworzył przed nim nowe możliwości: zaczął grać nie tylko groźnych mężczyzn, ale też pokazał się od komediowej strony. Dzięki roli w "Gościach, gościach" zyskał nominację do Cezara. Oczywiście do najbardziej rozpoznawalnych występów aktora należy "Leon zawodowiec". 

"Instynktownie wiedziałem, że scenariusz ma to coś. Poza tym ufałem reżyserowi i reszcie ekipy. Nie zapominam, że mam tylko jedno życie i uważam, że lepiej spędzić je z dobrymi ludźmi" - mówił. "Leon Zawodowiec" przyniósł mu trzecią nominację do Cezara i pozwolił rozpocząć karierę w Stanach Zjednoczonych.  

Reno pojawił się w komedii romantycznej "Francuski pocałunek". Zagrał jednego z antagonistów w pierwszej odsłonie "Mission: Impossible". Partnerował Robertowi De Niro w "Roninie". W późniejszych latach dzielił swój czas między kino amerykańskie i europejskie.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Salma Hayek | Arnold Schwarzenegger | jean reno
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy