Kamil Nożyński: Po jednej roli okrzyknięto go objawieniem. Później przepadł na długie lata
Minęło już siedem lat od chwili, gdy Kamil Nożyński po raz pierwszy stanął przed kamerą na planie "Ślepnąc od świateł". Debiut w roli Kuby Niteckiego miał być dla 35-letniego rapera jedynie przygodą. Saful, bo pod takim pseudonimem Kamil znany jest fanom rodzimego hip-hopu, niespodziewanie jednak zakochał się w aktorstwie, a że po premierze serialu okrzyknięto go "objawieniem", postanowił poświęcać nowej profesji więcej czasu i energii, niż planował. Dziś możemy oglądać go w "Kibicu" Netlfiksa, ale trudno nazwać jego kreację niezapomnianą.
Mało kto wie, że Kamil Nożyński jest... inżynierem ogrodnictwa (ukończył Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie), ma dwóch synów, jakiś czas temu rozstał się z ich mamą Moniką, która - podobnie jak on - śpiewa (nagrali razem utwór "Nasze jutro"). Nie chce jednak mówić o swoim życiu prywatnym i pilnie strzeże najbliższych przed mediami.
"Mój starszy syn jest typowym bajerantem i jak kogoś chce zagadać, to mówi, że jego tata jest sławny. Bajeruje. Jest świadomy tego, co się stało, ale ja staram się ten cały show-biznes zostawiać za drzwiami domu" - powiedział w programie Superstacji "Na tapecie".
Debiutancka rola Kamila Nożyńskiego w "Ślepnąc od świateł" była bez wątpienia jedną z najciekawszych serialowych kreacji aktorskich ostatniej dekady. Kamil, który na co dzień zajmuje się muzyką, bardzo bał się, czy poradzi sobie z wyzwaniem, jakie rzucił mu reżyser Krzysztof Skonieczny oraz tego, jak wypadnie przed kamerą.
"W pierwszej chwili pomyślałem, że ta propozycja to żart. Ta rola spadła na mnie zupełnie niespodziewanie" - wspominał w rozmowie z portalem naekranie.pl, dodając, że na długo przed tym, jak zaproszono go do udziału w serialu HBO, zaczął chodzić na castingi i starać się o role.
"Chciałem po prostu spróbować czegoś nowego" - przyznał.
Po premierze "Ślepnąc od świateł" Saful wprost mówił, że połknął bakcyla i chciałby sprawdzić się w kolejnych rolach.
"Ja się w aktorstwie zakochałem. Mam świadomość, że nie jestem aktorem, bo nie ukończyłem szkoły aktorskiej, nie znam wszystkich potrzebnych technik. Wiem, co mnie ogranicza, znam swoje słabe punkty, ale zdobyłem doświadczenie przez 70 dni, które spędziłem na planie" - powiedział, goszcząc w studiu "Dzień Dobry TVN".
Aktorski dorobek "rapera z Ursynowa", jak fani hip-hopu nazywają Kamila, nie jest zbyt imponujący. Po "Ślepnąc od świateł" Nożyński zagrał jeszcze w słowackim filmie "Raport z Auschwitz" i w polskiej "Lokatorce". Jego nazwisko pojawiło się też na liście gwiazd serialu TVP "Profilerka", a od tygodnia mamy okazję oglądać go w drugoplanowej roli w nowej produkcji Netfliksa "Kibic".
Pytany, czy jest zadowolony z tego, jak potoczyła się jego kariera aktorska po rewelacyjnym debiucie, Kamil nie kryje, że spodziewał się, iż... łatwo nie będzie.
"Ktoś mi kiedyś powiedział, że miałem szczęście i nieszczęście zagrać w takiej produkcji ("Ślepnąc od świateł" - przyp red.). Szczęście, bo debiut dotyczy świetnego serialu, nieszczęście, bo poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko i zawsze będę porównywany z poprzednią produkcją. Mówi się, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni film" - stwierdził w rozmowie z Culture.pl.
Niestety, "Kibic" nie ma najlepszych recenzji...
Jeszcze niedawno Kamil Nożyński mówił, że swoją przyszłość wiąże z aktorstwem.
"Mam takie odległe marzenie, żeby kiedyś zagrać w teatrze" - wyznał w rozmowie z "Elle".
Na razie propozycji występów na deskach teatru nie ma, więc Saful skupia się na muzyce. Trzy albumy, które nagrał z zespołem Dixon37 zyskały status złotych płyt, w 2021 roku wydał pierwszy solowy krążek "Krok w chmurach", a obecnie pracuje nad materiałem na kolejny.
"Na jednej płycie solowej się nie skończy. Nie ma co się zatrzymywać... Dobrze się czuję w tym, co robię i mam jeszcze sporo planów" - powiedział w wywiadzie dla "CKM".
"Jak już wróciłem do muzyki, to chętnie zostanę na dłużej" - dodał, sugerując, że aktorstwo nie kręci go już tak bardzo, jak jeszcze niedawno.