Już nie marzy o roli życia. Na dobre zrezygnowała z aktorstwa?
Ewa Bukowska, którą na małym ekranie mieliśmy okazję oglądać po raz ostatni w 2018 roku w jednym z odcinków "Ojca Mateusza" i w epizodycznej roli w "Pensjonacie nad rozlewiskiem", jeszcze dekadę temu uważana była za jedną najbardziej interesujących polskich aktorek swojego pokolenia. Niestety, zawirowania w życiu prywatnym i rozwód z uwielbianym Markiem Bukowskim nie wyszły jej na dobre. Dziś jest niemal kompletnie zapomniana i wszystko wskazuje na to, że nie planuje powrotu do show-biznesu.
Gdy w 1991 roku na ekrany kin wszedł "Kroll" - pierwsza fabuła Władysława Pasikowskiego - o debiutującej w roli żony głównego bohatera 25-letniej studentce krakowskiej szkoły teatralnej Ewie Bukowskiej mówiono, że ma ogromny "potencjał" i szansę na zrobienie wielkiej kariery. Niestety, reżyserzy nie mieli na nią pomysłu, a role, jakie jej proponowano, z całą pewnością nie były na miarę jej talentu.
Dopiero wiele lat później aktorka wyznała w szczerym wywiadzie dla jednego z miesięczników, że nie mogła rozwinąć skrzydeł, bo czuła się tłamszona przez męża.
"Zbudował klatkę, zarzucił sieć. Tą siecią mocno się owinęłam. Bardzo trudno wyjść z takiej sytuacji. Bardzo. Musiałam stracić przytomność z braku powietrza, żeby po przebudzeniu ją przeciąć" - wyznała na łamach "Elle".
Ewa Bukowska przez ćwierć wieku szła przez życie u boku - a raczej, jak się okazało, w cieniu - Marka Bukowskiego, którego po rozwodzie wprost oskarżyła, że zrujnował jej karierę. Rozwód, o który walczyła 4 lata, miał być dla niej początkiem nowego rozdziału w życiu.
"Gdybym nie podjęła radykalnych decyzji, nie powiedziała 'ja to ja, ty to ty', to nigdy nie byłabym w miejscu, w którym dziś jestem" - powiedziała w rozmowie z "Panią", nie przypuszczając, że wkrótce znajdzie się na obrzeżach show-biznesu.
Aktorstwo tak naprawdę nigdy nie było dla Ewy Bukowskiej najważniejsze. 23 lata temu, pracując jako producentka na planie filmu "Blok.pl" i zaraz potem serialu "Sukces", odkryła, że jej powołaniem jest pisanie scenariuszy i reżyseria.
W 2013 roku nakręciła krótkometrażowy autorski "Powrót", a niedługo później rozpoczęła zdjęcia do "53 wojen" według własnego scenariusza inspirowanego książką Grażyny Jagielskiej "Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym". To właśnie w trakcie pracy nad debiutancką fabułą zrozumiała, że powinna zakończyć swe małżeństwo.
"Żeby być twórcą, trzeba być wolnym, mieć poczucie, że wszystko można" - wyznała na łamach miesięcznika "Pani".
Na zaprezentowanie "53 wojen" publiczności Ewa Bukowska zdecydowała się dopiero po uzyskaniu rozwodu. Film czekał na premierę prawie dwa lata! Przyjęto go świetnie, a jury Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych "Młodzi i Film" nagrodziło go nawet za "autentyczność i bogactwo wykorzystania filmowych środków". Autorka dostała też za reżyserski debiut Nagrodę "Perspektywa" im. Janusza Morgensterna i po raz drugi w życiu usłyszała, że jest nadzieją polskiego kina. Niestety, także i tym razem na byciu nadzieją się skończyło.
Była aktorka i niespełniona reżyserka od kilku lat unika środowiskowych imprez, nie pojawia się na celebryckich ściankach.
Ostatnio widziano ją w grudniu 2022 roku na Gali Nagród Stowarzyszenia Filmowców Polskich, po której zniknęła.
Wszystko wskazuje na to, że 57-letnia Ewa Bukowska przeszła na wcześniejszą emeryturę i na dobre rozstała się z marzeniami o roli życia, której do tej pory - a jest aktorką już ponad trzy dekady - się nie doczekała.