Julia Roberts: Widzowie ją uwielbiają. Wiele gwiazd... nie chce z nią pracować
Julia Roberts to zdecydowanie jedna z największych gwiazd Hollywood. Swoimi kreacjami aktorskimi zapewniła sobie nie tylko wielką popularność, ale i zaskarbiła sympatię widzów z całego świata. Z pewnością nie każdy jednak wie, że ulubienica Ameryki w branży filmowej uchodzi za niezwykle trudną we współpracy i humorzastą. Swoją ciemną stronę miała również pokazać podczas jednego z lotów, kiedy to wszczęła karczemną awanturę w samolocie. Historii przedstawiających aktorkę w negatywnym świetle jest więcej.
Julia Roberts po raz pierwszy stanęła przed kamerami w 1986 roku u boku swojego brata Erica w dramacie "Blood Red". Film trafił jednak na ekrany dopiero dwa lata później. Wcześniej widzowie mogli zobaczyć młodą aktorkę m.in. w komedii "Mystic Pizza", w której udowodniła, że ma spory potencjał.
W 1989 roku Roberts zagrała w "Stalowych magnoliach", gdzie wcieliła się w Shelby Eatenton Latcherie. Ta kreacja przyniosła jej Złoty Glob (za najlepszą drugoplanową rolę) oraz pierwszą nominację do Oscara.
Rok później Roberts stworzyła jedną z najsłynniejszych kreacji w historii kina, która przyniosła jej kolejny Złoty Glob i nominację do Oscara. W filmie "Pretty Woman" (1990) artystka wcieliła się w prostytutkę. Vivian, zostaje zatrudniona na tydzień przez bogatego biznesmena (Richard Gere) - mieszka z nim w ekskluzywnym hotelu, uczestniczy w bankietach, balach i wytwornych spotkaniach. Wraz z upływem czasu odkrywa jednak, że z pracodawcą łączy ją coś więcej...
Produkcja otworzyła aktorce drzwi do kariery i uczyniła z niej jedną z największych gwiazd Hollywood. W kolejnych latach gwiazda była wręcz rozchwytywana. "Sypiając z wrogiem", "Raport pelikana", "Notting Hill", "Uciekająca panna młoda", czy wreszcie "Erin Brockovich" to jedynie kilka pozycji z jej ogromnego aktorskiego portfolio. Za tą ostatnią z wymienionych została nawet nagrodzona Oscarem.
Choć aktorka jest ceniona zarówno przez fanów, jak i całe środowisko filmowe, nie brakuje głosów, że jest bardzo kapryśna i niezwykle trudno się z nią współpracuje...
Jeszcze na początku lat 90., będąc dopiero u progu wielkiej kariery, Julia Roberts miała podpaść samemu Stevenowi Spielbergowi. Aktorka wcieliła się w jedną z bohaterek jego filmu "Hook" i zdecydowanie nie zrobiła na reżyserze dobrego wrażenia. Narzekać na nią mieli także koledzy z planu. Spielberg opowiadał później w wywiadach, że z Roberts współpracowało mu się wyjątkowo trudno i deklarował, że nie chciałby z nią pracować ponownie.
To nie jedyna sytuacja, która stawia aktorkę w nie najlepszym świetle. Niemiłe wspomnienia związane z gwiazdą ma też aktor Nick Nolte, który partnerował aktorce w filmie "Kocham kłopoty". W jednym z wywiadów Roberts nie szczędziła mu słów krytyki, nazywając go nawet "obrzydliwym". On sam mówił o niej, że zdecydowanie nie jest miłą osobą. Podobnego zdania był również m.in. Hugh Grant, z którym aktorka stworzyła niezapomniany duet w komedii romantycznej "Notting Hill".
Roberts złą sławą owiana jest jednak nie tylko w branży filmowej. Kilka lat temu gwiazda pokazała swoją wybuchową naturę... w samolocie. W 2017 roku media obiegła informacja, że aktorka wywołała wielką awanturę, podróżując z Los Angeles do Nowego Jorku. Ulubienica widzów miała nakrzyczeć na stewardessę za to, że ta przyniosła jej... niewłaściwą poduszkę.
W mediach często pojawiają się również informacje, że aktorka nie przepada za interakcjami z fanami i wręcz unika spotkań.