Joanna Jabłczyńska o zdradzie partnera. "Dowiedziałam się ostatnia z ostatnich"

Joanna Jabłczyńska dorastała na oczach widzów, a media często rozpisywały się o jej życiu uczuciowym. Z czasem aktorka zaczęła chronić prywatność swoich bliskich. Jednak w jednym z ostatnich wywiadów otworzyła się na temat... zdrady.

Joanna Jabłczyńska: Od dziecka na ekranie

Joanna Jabłczyńska urodziła się 9 grudnia 1985 roku w Warszawie. Swoją przygodę z telewizją rozpoczęła bardzo wcześnie, jako kilkulatka dołączając do Telewizyjnego Zespołu Dziecięcego "Fasolki". Jabłczyńska doskonale odnalazła się przed kamerami, wiążąc swoją przyszłość właśnie w TV.

Jabłczyńska ma na swoim koncie liczne epizody w serialach i filmach. Gwiazda pojawiła się m.in. w "Klanie", "Trzech szalonych zerach", czy "Nigdy w życiu". Popularność i sympatię widzów przyniosła jej jednak rola Marty Konarskiej w serialu "Na Wspólnej". W produkcji gra nieprzerwanie od 2003 roku.

Reklama

Oprócz kariery aktorskiej, zajmuje się także swoją kancelarią prawniczą. Joanna Jabłczyńska w 2009 roku ukończyła studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim.

Dawniej media rozpisywały się u życiu uczuciowym aktorki. Dzisiaj sama gwiazda "Na Wspólnej" zazwyczaj milczy na ten temat. W kwietniu 2017 roku wzięła cichy ślub ze swoim partnerem, którego poznała w kancelarii prawnej.

Joanna Jabłczyńska: "Nie wierzyłam, że to może się zdarzyć"

Niedawno gościła w podcaście Żurnalisty, w którym niespodziewanie opowiedziała nieco więcej o swoim życiu. Joanna Jabłczyńska wyznała, że została zdradzona przez jednego z partnerów. "Byłam zdradzona. Nie wierzyłam, że to może się zdarzyć. Bo dlaczego? Jeżeli ktoś nie będzie chciał ze mną być, to przecież może mi o tym powiedzieć. Tam nie ma żadnego przymusu. Naprawdę tak rozkminiałam. W związku jeżeli trafisz na nieodpowiednią osobę, to choćbyś miał najlepsze intencje i choćbyś jak najbardziej chciał, to jeśli masz złą osobę po drugiej stronie, to cię zmiecie z powierzchni ziemi" - mówiła.

Aktorka przyznała również, że zupełnie nie spodziewała się zdrady. Swojemu partnerowi ufała bezgranicznie. "Jak byłam zdradzona, to klasycznie dowiadywałam się ostatnia z ostatnich. A dzień przed - nie tyle rękę - ile głowę bym sobie dała uciąć za tę osobę. To jest mocne walnięcie. To nie tak, że były jakieś rozkminy, coś było nie tak, SMS-y, późne wychodzenie. Dla mnie nie było problemu, że 'jest więcej pracy, więc dzisiaj nie wracam na noc'. Albo, że 'jedź na wieś sama, ja dojadę'. Łykałam wszystko jak pelikan. Mnie nie przyszło do głowy, że tam coś może być nie tak" - przyznała Jabłczyńska.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Jabłczyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy