Jennifer Lopez i Ben Affleck uczcili walentynki uzupełniającymi się tatuażami
W zeszłym roku powiedzieli sobie sakramentalne "tak", teraz swoje uczucia Jennifer Lopez i Ben Affleck postanowili przypieczętować uzupełniającymi się tatuażami. W taki właśnie sposób para uczciła walentynki, które po raz pierwszy celebrowali jako mąż i żona. Jak podkreśliła w jednym z hasztagów Lopez, chwaląc się na Instagramie nową ozdobą, "zobowiązanie jest sexy". Część internautów uważa ten pomysł co najmniej za ryzykowny.
Jeszcze nieco ponad tydzień temu prasa i internauci sugerowali, że w związku Jennifer Lopez i Bena Afflecka pojawiły się pierwsze niesnaski, na co miało wskazywać zachowanie pary w trakcie rozdania nagród Grammy. Kamery zarejestrowały niezręczny moment, kiedy to Lopez musztruje wyraźnie znudzonego wydarzeniem ukochanego. Aktor szybko stał się obiektem zainteresowania i kpin prasy, a internauci zaczęli węszyć pierwszy małżeński kryzys.
O tym, jak bardzo się mylili, świadczy najnowszy wpis piosenkarki na jej Instagramie. Na pierwszym z serii kilku opublikowanych zdjęć Lopez pozuje w wyciętej koszulce, która odsłania jej nowy tatuaż, przedstawiający przebity strzałą znak nieskończoności z wypisanymi imionami "Jennifer" i "Ben". Przewijając kolejną fotografię, okazuje się, że nie tylko artystka postanowiła w ten sposób wyrazić swoje uczucie. Affleck także ozdobił swoje ciało. Jego tatuaż ukazuje dwie przecięte strzały i litery "J" i "B". Jak wynika z wpisu artystki, w ten właśnie sposób małżonkowie postanowili uczcić walentynki.
Fani Lopez nie kryli zaskoczenia tym pomysłem małżonków. Jedni komentujący gratulowali parze pięknego uczucia, przyznając, że ich widok pozwala odzyskać wiarę w miłość. Wśród innych, widok tatuaży wywołał rozbawienie i następujące komentarze: "lekcja numer jeden: nigdy nie tatuuj imienia swojego partnera". Co bardziej złośliwi postanowili przypomnieć artystce, że jej małżeństwa nie trwały zbyt długo, zatem ten walentynkowy gest był dość ryzykownym wyborem