Jedna decyzja zaważyła na jego karierze? Przez kilka lat nie mógł znaleźć pracy

Paweł Domagała – Rafał Nowak z serialu "Rafi" i niezapomniany Krzysztof Małecki z "O mnie się nie martw" - nie kryje, że odkąd pamięta, chodził własnymi ścieżkami i spełniał swoje marzenia, nie kalkulując, co mu się opłaca, a co nie. Twierdzi, że najważniejsza jest dla niego wolność. Niezależności nie potrzebuje tylko w małżeństwie.

Paweł Domagała już jako nastolatek był niepokorny i jeśli coś mu się nie podobało, omijał to po prostu szerokim łukiem. A że często były to nielubiane lekcje, miewał kłopoty...

"W szkole miałem dużo nieobecności, bo gdy nie miałem ochoty, nie szedłem na lekcje. Ale to nie było zwykłe 'nie chce mi się'. Miałem ciekawsze zajęcia" - powiedział w najnowszym wywiadzie. "Nauczyciele i rodzice widzieli wartość w pasji, z jaką zajmowałem się muzyką i teatrem. Wcześnie odkryłem, że pasja może być przepustką do niezależności. Trzymam się tego do dziś" - wyznał dziennikarce "Twojego Stylu".

Reklama

Paweł Domagała postanowił, że nigdy niczego nie będzie robił wyłącznie dla pieniędzy

Niezależność jest dla Pawła najważniejsza we wszystkim, co robi. Płaci jednak za bycie niezależnym bardzo wysoką cenę. Kiedy jeszcze był na studiach, odmówił udziału w projekcie, bo po przeczytaniu scenariusza uznał, że to nie będzie dobry film. W świat poszła wtedy plotka, że jego niezależność to nic innego jak... kapryszenie.

"Potem przez kilka lat nie miałem ofert. Bardzo cenię niezależność, uwielbiam kino komercyjne, ale nie jestem w stanie za bardzo się nagiąć. Lubię pracować na swoich warunkach" - opowiada i dodaje, że postanowił przed laty, że nigdy nie będzie robił niczego jedynie dla pieniędzy.

Może właśnie dlatego, żeby być panem swojej twórczości, Paweł Domagała – gdy zdecydował się nagrać debiutancką płytę – zrezygnował z usług wielkich wytwórni płytowych.

"Plusem jest niezależność, minusem – brak machiny marketingowej, która może muzyka wrzucić na poziom popularności niedostępny dla twórców niezależnych. Ale tak wybrałem" - tłumaczył na łamach "Twojego Stylu".

Paweł Domagała ma do żony bezgraniczne zaufanie. Także w sprawach artystycznych

Paweł Domagała zapewnia, że jeśli decyduje się na udział w jakimś serialu czy filmie, nigdy nie zapomina, że "kapitanem" jest reżyser, a aktor to tylko "podwładny".

"Akceptuję to" - mówi.

O tym, czy chce być "podwładnym", decyduje na etapie czytania scenariusza i pierwszych rozmów z reżyserem. Jeśli podoba mu się wizja "kapitana", pozwala mu się potem na planie prowadzić i nie robi nic po swojemu.

"Gdybym nie ufał reżyserowi i robił wszystko po swojemu, mielibyśmy przepis na klęskę" - żartuje.

Jest tylko jedna osoba, dla której Paweł gotowy jest zrezygnować ze swej niezależności – jego żona. Aktorka Zuzanna Grabowska (córka aktora Andrzeja Grabowskiego – przyp. red.) jest jego bratnią duszą i wielką miłością.

"Szybko znaleźliśmy porozumienie. Mamy podobną wrażliwość, podejście do życia i zapotrzebowanie na bliskość" - wyznał "Twojemu Stylowi".

Ostatnio Paweł Domagała został "podwładnym" ukochanej. Zuzanna wyreżyserowała bowiem jego najnowszy teledysk (do piosenki "Za późno").

"Mam do niej zaufanie, szanuję jej artystyczną wolność" - zapewnia.

Czytaj więcej: "Rafi": Zuzanna Grabowska przez pół roku chodziła w różowych włosach

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Paweł Domagała
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy