Janusz Gajos potraktował ją jak zabawkę. Odszedł, gdy mu się znudziła
Janusz Gajos był już bożyszczem Polek dzięki roli Janka Kosa w serialu "Czterej pancerni i pies", gdy poznał prześliczną Ewę Miodyńską, o której mówiono, że jest wschodzącą gwiazdą sceny. Aktor był wtedy mężem Zoi, ale ich związek nie należał do udanych, bo żona przyprawiała mu rogi, a i jemu zdarzały się skoki w bok. Po szybkim rozwodzie poślubił Ewę, która - by stworzyć mu prawdziwy dom, czego bardzo pragnął - zrezygnowała z realizacji własnych marzeń.
Ewa Miodyńska swe pierwsze kroki w zawodzie aktorki stawiała na scenie Operetki Śląskiej w Gliwicach w 1965 roku. W tym samym czasie Janusz Gajos - jej przyszły mąż - właśnie kończył łódzką szkołę filmową i przygotowywał się do zagrania Janka Kosa w "Czterech pancernych i psie".
Ich drogi skrzyżowały się dopiero dekadę później - na planie filmu "Bezkresne łąki", do udziału w którym zaprosił ich reżyser Wojciech Solarz. Janusz zakochał się w Ewie od pierwszego wejrzenia, ale zanim zdecydował się wybrać w podróż przez życie u jej boku, musiał wcześniej... rozwieść się z Zoją.
W czasie, gdy Janusz Gajos nie mógł się opędzić od wielbicielek, współpracę z warszawskim Teatrem Syrena rozpoczęła jego rówieśnica - prześliczna absolwentka studium baletowego przy Operetce Śląskiej w Gliwicach Ewa Miodyńska.
Kiedy Janusz dopiero przygotowywał się do swojego pierwszego występu na deskach teatru, Ewa miała już na koncie kilka ról i to wystarczyło, przedstawiciele Związku Artystów Scen Polskich zaliczyli jej w 1962 roku egzamin na "aktorkę estrady".
Po przeprowadzce ze Śląska do Warszawy Ewa zagrała - u boku Wojciecha Pokory - główną rolę kobiecą w słynnym "Słomkowym kapeluszu" zrealizowanym dla Teatru Telewizji przez Józefa Słotwińskiego i Barbarę Borys-Damięcką, a niedługo potem wystąpiła w innym spektaklu telewizyjnym Borys-Damięckiej "Sprawa Virginii Denham", tym razem w towarzystwie Jerzego Kamasa, Małgorzaty Braunek i Andrzeja Kopiczyńskiego.
Pierwsze kroki przed kamerą Ewa stawiała pod okiem legendarnego Stanisława Barei w jego kultowej komedii "Nie ma róży bez ognia". Co prawda jej rola była tak mała, że pominięto ją w napisach końcowych, ale wcale się tym nie przejęła, bo jednak została zauważona, czego dowodem był angaż do kolejnej produkcji - filmu "Bezkresne łąki" z udziałem m.in. Janusza Gajosa.
Janusz był wtedy mężem laborantki Zoi, która opiekowała się nim, gdy podczas zdjęć do "Czterech pancernych i psa" trafił do szpitala, ale ich małżeństwo nie należało do zbyt udanych. Zoja, o czym jej mąż doskonale wiedział, przyprawiała mu rogi z jego kolegą po fachu. Pewnego dnia wrócił do domu i zastał ją w ramionach Andrzeja Herdera, a kilka godzin później żona poprosiła go o rozwód.
Ewa Miodyńska pojawiła się w jego życiu kilka tygodni wcześniej. Prośbę Zoi o rozwód spełnił bez wahania, bo wiedział już, że jego serce bije dla innej. Natychmiast po rozwiązaniu pierwszego małżeństwa Janusz poślubił Ewę.
Wydawało się, że tym razem aktor znalazł tę jedyną. Ewa Miodyńska zrezygnowała nawet ze swym ambicji zawodowych i cały czas poświęcała ukochanemu. Dbała o Janusza tak bardzo, że ten w końcu nie był w stanie tego znieść i odszedł od niej.
"Oboje rozczarowaliśmy się tym związkiem. Ale lepiej rozstać się, niż boksować przez lata" - cytowało jego słowa "Życie na gorąco".
Po rozwodzie z Gajosem Ewa Miodyńska zrezygnowała z kariery. "Bezkresne łąki" były jej ostatnim filmem. Z Teatrem Syrena pożegnała się na zawsze w 1980 roku. Do końca życia (odeszła w lutym 2001 roku) nie wybaczyła Januszowi, że potraktował ją jak zabawkę i zostawił, gdy mu się znudziła.
Janusz Gajos był potem mężem Barbary Nabiałczyk, z którą doczekał się córki Agaty, ale i ten jego związek okazał się pomyłką. Dopiero czwarta żona - Elżbieta Brożek - uczyniła go naprawdę szczęśliwym. Są razem do dziś.