Jan Piechociński: Podejrzewano go o liczne romanse. Dopiero niedawno wyznał całą prawdę
Jan Piechociński, którego od lat oglądamy w "Klanie" jako Feliksa Nowaka, był 40 lat temu uważany za jednego z najprzystojniejszych polskich aktorów. Po premierze filmu "Och, Karol" większość Polek marzyła o nim. "Miałem sporo ofert matrymonialnych" - potwierdził niedawno, dodając, że nie korzystał z powodzenia, jakim się cieszył, bo... potwornie bał się kobiet.
Chociaż Jan Piechociński już od dawna nie przypomina Karola Górskiego, którego w 1985 roku zagrał w kultowej komedii Ilony Łepkowskiej i Romana Załuskiego, wciąż kojarzony jest z filmem "Och, Karol". Gdy obraz wszedł na ekrany kin w całej Polsce, nastąpiło apogeum jego popularności.
"Nie mogłem spokojnie przejść ulicą" - wyznał w rozmowie z "Angorą", dodając, że z dnia na dzień stał się najbardziej pożądanym mężczyzną w kraju.
O miłosnych podbojach Jana Piechocińskiego krążyły przed laty legendy. Dopiero niedawno aktor zdradził, że były to tylko bajki, bo choć miał powodzenie, to jednak bez przesady.
"Gdybym powiedział, że nie miałem - to bym skłamał, ale gdybym powiedział, że to było jakieś nadzwyczajne powodzenie i że kobiety rzucały się na mnie - to też bym skłamał" - stwierdził w wywiadzie dla "Życia na gorąco".
"Mieściłem się w górnej strefie stanów średnich" - powiedział.
Aktor, którego już ponad dwie dekady oglądamy jako Feliksa w "Klanie", od lat związany jest ze scenografką Ewą Bystrzejewską. To właśnie ją nazywa kobietą swojego życia. Choć trudno w to uwierzyć, zanim ją poznał, nie miał zbyt wielu doświadczeń miłosnych, bo - do czego przyznał się ostatnio - odczuwał lęk przed przedstawicielkami płci przeciwnej.
"Chcąc umówić się z dziewczyną, traciłem miesiąc. Jeżeli już się zdecydowałem, trzy godziny układałem w głowie dialogi. Pamiętam, że były dziewczyny, do których w ogóle bałem się podejść i cokolwiek powiedzieć" - wspominał na łamach "Życia na gorąco".
"Strasznie bałem się dziewczyn" - dodał.
Jan Piechociński twierdzi, że aktorstwo pozwoliło mu przełamać nieśmiałość, z którą miał w młodości naprawdę duży problem.
"Dziś nie mam już kłopotów w kontaktach z ludźmi" - zapewnia.
Aktor w niemal każdym wywiadzie podkreśla, że jest wielkim admiratorem kobiet.
"Kobiety to bezapelacyjnie najlepsza, a przy okazji także najpiękniejsza część ludzkości. Na ich barkach spoczywają największe ciężary, a przy rozdawaniu medali niezbyt często załapują się na pudło" - stwierdził ostatnio w cytowanej już rozmowie.
Gwiazdor "Klanu" jest przekonany, że jeśli jakiś mężczyzna odnosi sukcesy, to jest to przede wszystkim zasługą kobiety, u boku której idzie przez życie.
"Z moich obserwacji wynika, że wielu tych wspaniałych facetów, o których ciągle się mówi w telewizji, radiu czy pisze w prasie, nie zaistniałoby zupełnie, gdyby nie kobiety, które ich otaczają. Mam dla kobiet wiele uznania i szacunku" - powiedział "Życiu na gorąco".
Odtwórca roli Karola Górskiego w kultowym "Och, Karol" pilnie strzeże swej prywatności. Nigdy nie opowiada w wywiadach o partnerce, nie pojawia się w towarzystwie ukochanej na celebryckich ściankach, nie chwali się nią w mediach społecznościowych.
"Jan jest dżentelmenem w każdym calu" - powiedziała o nim w wywiadzie-rzece Izabela Trojanowska, z którą regularnie spotyka się na planie "Klanu".
Kilka lat temu Jana i Izabelę podejrzewano o romans. Ktoś widział Piechocińskiego wchodzącego późnym wieczorem do budynku, w którym mieszka Trojanowska, ktoś inny zarzekał się z kolei na łamach jednego z brukowców, że był świadkiem, jak aktor obejmował aktorkę, nie szczędząc jej przy tym czułych spojrzeń. Oboje kategorycznie zaprzeczyli krążącym na "salonach" plotkom, jakoby łączyło ich coś więcej niż sympatia.
"Kochałem się w niej, kiedy zaczynała karierę. Była obiektem westchnień większości facetów w Polsce" - opowiadał Jan autorowi książki "Trojanowska", dodając, że współpraca z dawną idolką układa mu się świetnie, ale o romansie nie ma mowy.
Jan Piechociński zapewnia, że nigdy nie był typem "romansowicza", mimo że gdyby chciał, mógłby zmieniać partnerki jak rękawiczki.
"Długo byłem utożsamiany z rolą uwodziciela Karola. Miałem sporo ofert matrymonialnych... Cóż, pewne role naznaczają aktora" - powiedział "Angorze".