Jack Black kończy karierę? Nazwano go "totalnym dupkiem"
Jack Black od lat uchodzi za jedną z najsympatyczniejszych gwiazd w Hollywood, dlatego wypowiedź brytyjskiego prezentera pod jego adresem mogła zszokować fanów artysty. "Totalny dupek" - powiedział o aktorze i muzyku Vernon Kay.
Trudne dzieciństwo, burzliwa młodość i spokój, jaki przyniosła kariera artystyczna - tak w skrócie można streścić dotychczasowe życie Jacka Blacka. Z powodu rozwodu rodziców mały Jack szybko wpadł w narkotykowy nałóg, przez który wylądował w ośrodku dla trudnej młodzieży. Ratunkiem dla chłopaka okazało się aktorstwo - z łatwością dostał się na Wydział Dramatyczny Uniwersytetu Kalifornijskiego. Początki kariery były jednak trudne. W latach 90. Black wystąpił co prawda w tak uznanych filmach, jak: "Prawdziwy romans" Tony'ego Scotta, "Człowiek demolka" Marco Brambilli, "Przed egzekucją" Tima Robbinsa czy "Wodny świat" Kevinów Reynoldsa oraz Costnera, ale w każdym z nich grał epizodyczne zaledwie rólki. Nieco większy występ zaliczył dopiero przy okazji "Telemaniaka" Bena Stillera, w którym partnerował na ekranie Jimowi Carreyowi.
W 2000 roku Black dostał wreszcie jedną z głównych ról. Co prawda gwiazdą "Przebojów i podbojów" Stephena Frearsa był John Cusack, ale kreacja Barry'ego, pomocnika głównego bohatera, prowadzącego niewielki sklepik muzyczny, pozwalała dostrzec potencjał drzemiący w tym niewysokim (zaledwie 168 centymetrów wzrostu) aktorze.
Dwie role, które przyszły zaraz po występie u Frearsa, ukierunkowały kolejne lata kariery artysty. W "Płytkim facecie" braci Farrellych Black wcielił się w tytułowego bohatera, który ocenia innych po pozorach, a w kobietach widzi jedynie czysto fizyczne piękno. Pewnego dnia zostaje jednak zahipnotyzowany i odtąd zaczyna dostrzegać wewnętrzne piękno nawet w najbardziej nieatrakcyjnych paniach. Wkrótce spotyka na swej drodze otyłą i zaniedbaną Rosemary (Gwyneth Paltrow), w której jako jedyny widzi uosobienie seksapilu i wdzięku.
Z kolei w "Twardej lasce" wcielił się wraz ze Stevem Zahnem w przyjaciół głównego bohatera (Jason Biggs), starających się uchronić go przed piękną, ale wyrachowaną kobietą (Amanda Peet), która zastawiła na niego sidła.
Przełomem w karierze Blacka okazała się jednak dopiero "Szkoła rocka", muzyczna komedia Richarda Linklatera o bezrobotnym rockmanie, który podszywając się pod przyjaciela, rozpoczyna pracę w szkole jako nauczyciel. Aktor dostał za nią swoją pierwszą nominacją do ważnej nagrody (Złoty Glob).
Dobra aktorska passa zaowocowała rolą u twórcy trylogii "Władca Pierścieni", Petera Jacksona. Dysponując olbrzymim budżetem nakręcił on nową wersję "King Konga". Black wcielił się w obrazie z 2005 roku w reżysera, któremu producenci chcą obciąć budżet najnowszego filmu, dlatego kradnie jedyną jego kopię i z ekipą wyrusza statkiem w podróż mającą na celu odnalezieni wspaniałych plenerów do produkcji.
Natomiast w komedii muzycznej "Tenacious D: Kostka Przeznaczenia" aktor wystąpił wraz z Kylem Gassem, z którym w rzeczywistości tworzy tytułowy zespół. Panowie grają razem od 1994 roku (poznali się dziewięć lat wcześniej) i mają na koncie kilka płyt.
Na taką rolę mógł się zdecydować tylko on - kreacja w "Nacho Libre" udowadniała, jak wielki dystans do siebie ma Jack Black. W obrazie Jareda Hessa wcielał się on w klasztornego kucharza, który zamierza wesprzeć sierociniec mający problemy finansowe. By zrealizować ten cel, bierze udział w walkach zapaśniczych z najlepszymi zawodnikami Meksyku.
Trzeba przyznać, że komedia romantyczna "Holiday" pokazała innego Jacka Blacka, niż do tego przywykliśmy. W produkcji Nancy Meyers zagrał on kompozytora muzyki filmowej, który zakochuje się w przypadkowo poznanej Brytyjce (Kate Winslet).
Jedną z najgorszych kreacji w karierze (nominacja do Złotej Maliny) zaliczył aktor w "Podróżach Guliwera" z 2010 roku. Zagrał tytułowego bohatera, początkującego autora przewodników turystycznych, który w czasie pierwszej podróży służbowej trafia do krainy Liliputów. Biorąc pod uwagę wspomniany wzrost aktora, marny z niego przykład dla miniaturowych ludzików.
Zaledwie rok później Black zagrał, dla odmiany, jedną z najwybitniejszych ról w swoim życiu. Wszystko za sprawą komediodramatu "Bernie" Richarda Linklatera (druga rola u Linklatera i druga nominacja do Złotego Globu). Wcielił się w nim w tytułowego bohatera, uwielbianego przez mieszkańców małego miasteczka grabarza, który zaprzyjaźnia się z bogatą wdową. Wkrótce kobieta znika w niewyjaśnionych okolicznościach...
W kolejnych latach aktor nieco zwolnił tempo i rzadziej pojawiał się na ekranie. Nie przeszkodziło mu to jednak wystąpić w dwóch cieszących się ogromną popularnością filmowych seriach: "Gęsia skórka" i "Jumanji".
Wcielił się również w Jana Lewana, muzyka polskiego pochodzenia, w komedii "Król polki", a także zagrał w przygodowym fantasy "Zegar czarnoksiężnika" i biograficznym obrazie Gusa Van Santa "Bez obaw, daleko nie zajdzie".
Ostatnio Jack Black coraz częściej wspomina o aktorskiej emeryturze. W jednym z wywiadów powiedział nawet, że już dawno porzuciłby granie ekranowe występy, gdyby nie liczył na angaż w ostatnim filmie Quentina Tarantino.
"Chcę stworzyć kolejną płytę Tenacious D. Potem może jeszcze jeden film. Podoba mi się wizja wczesnej emerytury. No dobra, nie tak wczesnej, w końcu mam już ponad 50 lat. Od dawna powtarzałem sobie: 'To już ostatni film'. Mam jeszcze kilka asów w rękawie, ale nie za dużo. Wszystkie zamierzam wkrótce wykorzystać, a potem odjechać w stronę zachodzącego słońca" - stwierdził Black, którego w ostatnim czasie charakteryzuje coraz większa broda i... brzuch.
Chociaż przez lata Jack Black uchodził za jednego z najsympatyczniejszych gwiazdorów, to zupełnie inny obraz artysty zaprezentował jakiś czas temu prezenter telewizyjny Vernon Kay. Niegdysiejszy gospodarz brytyjskiej wersji "Familiady" powiedział, że Black to zwykły prostak, który był niemiły za każdym razem, gdy się spotykali lub gdy przeprowadzał z nim wywiad.
"Nie wiem, czy miał kaca, czy może byłem pierwszym lub ostatnim wywiadem tego dnia, ale był okropny" - wyznał Kay w rozmowie z "The Sun". "Był totalnym dupkiem" - dodał.
Kay wyjaśnił, że 53-letni obecnie Black był już supergwiazdą komedii, gdy on dopiero zaczynał karierę telewizyjną. "Kiedy jesteś tak niegrzeczny, arogancki i zachowujesz się jak świnia w stosunku do młodego prezentera telewizyjnego, który jest ogromnie zdenerwowany i próbuje doskonalić swoje umiejętności, to po prostu nie jest w porządku" - wspominał dziennikarz. "Przeprowadzałem z nim wywiady przy okazji 'Podróży Guliwera', 'Szkoły rocka', 'Płytkiego faceta' oraz kilku innych filmów i za każdym razem był taki sam" - dodał.
49-letni Kay nie miał problemu z tym, że gwiazdor kina i muzyki przeczyta jego wypowiedź. Miał natomiast nadzieję, że "posłuży to jako lekcja".