Helena Englert. O tym, co działo się za zamkniętymi drzwiami ich domu, mało kto wiedział
Helena Englert, którą ostatnio mieliśmy okazję oglądać w roli Dagmary w kilku odcinkach "Algorytmu miłości", to bez wątpienia jedna z najzdolniejszych polskich aktorek młodego pokolenia. Mało kto pamięta, że zadebiutowała w wieku 13 lat w "Układzie zamkniętym" Ryszarda Bugajskiego u boku swej sławnej mamy, Beaty Ścibakówny, która wcale nie była zachwycona, że córka chce iść w jej ślady. Nie podobało się to też ojcu Heleny, Janowi Englertowi. Oboje musieli jednak pogodzić się z tym, że - cóż - genów nie da się oszukać.
Beata Ścibakówna i Jan Englert wcale się nie ucieszyli, gdy córka powiedziała im, że zamierza zostać aktorką, bo oboje doskonale znali nie tylko jasne, ale też ciemne strony tego zawodu. Najważniejsze jednak było dla nich, żeby ich córka robiła to, co ją pasjonuje i co kocha.
"Przede wszystkim chcą, żebym była szczęśliwa. To, kim zostanę, stawiają na drugim miejscu" - wyznała Helena Englert "Vivie!", gdy była jeszcze gimnazjalistką.
Miała niespełna 13 lat, gdy zagrała u boku mamy w "Układzie zamkniętym". Wie, że zanim po raz pierwszy stanęła przed kamerą, jej rodzice długo zastanawiali się, czy zgodzić się na jej udział w filmie Ryszarda Bugajskiego.
"Zrobiliśmy naradę rodzinną" - wspominała Beata Ścibakówna na łamach "Vivy!".
"Uznaliśmy, że skoro Helena chce przeżyć taką przygodę, nie możemy jej tego zabronić" - dodała.
Helena do dziś jest bardzo wdzięczna rodzicom za to, że pozwalali jej próbować różnych rzeczy.
"Chodziłam na balet, do szkoły muzycznej, na zajęcia plastyczne. Ja decydowałam, czego się uczyć, oni dawali mi wolny wybór" - opowiadała młoda aktorka w rozmowie z "Glamour".
"Chcieliśmy stworzyć jej jak najwięcej możliwości" - twierdzi Beata Ścibakówna, która zawsze starała się być przyjaciółką córki.
"Ja z Heleną nie jestem zaprzyjaźniony do tego stopnia, żebym znał jej tajemnice. Zwierza się matce, a ja występuję jako autorytet" - wyznał z kolei Jan Englert w wywiadzie-rzece "Bez oklasków", dodając, że córka bardzo mu zaimponowała, kiedy po maturze zdecydowała się na studia artystyczne w Stanach.
"Nie chciała, by inni podejrzewali mnie o nepotyzm i mówili, że załatwiłem jej przyjęcie do szkoły teatralnej" - wspominał w swej książce.
Helena Englert w końcu dostała się do stołecznej Akademii Teatralnej, ale zawdzięcza to talentowi i ciężkiej pracy. Tego właśnie, że sukces smakuje najlepiej, gdy wcale nie przychodzi łatwo, uczyli ją rodzice.
"Dziecko jest jak walizka - co włożysz, to po latach wyjmiesz. Starałam się do walizki Heleny wkładać wartościowe rzeczy, nie zawsze było łatwo, ale dziś wiem, że było warto, że jako matka nie zmarnowałam czasu" - powiedziała Beata Ścibakówna "Vivie!".
Kiedy Helena miała pojawić się na świecie, jej mama przygotowywała się akurat do zagrania w "Szkole żon" na scenie Teatru Narodowego. Żartuje dziś, że dziecko, które nosiła pod sercem, odbywało z nią próby pod okiem ojca, który reżyserował spektakl.
"Premiera odbyła się 2 marca, w dniu imienin Heleny, i dlatego córeczkę nazwaliśmy Helenką" - mówi aktorka.
Jan Englert miał już wtedy dorosłe dzieci z poprzednich związków, ale najmłodsza pociecha okazała się najbardziej do niego podobna: tak samo ambitna, uparta, rozsądna i twardo stąpająca po ziemi.
24-letnia tegoroczna absolwentka stołecznej Akademii Teatralnej nie kryje, że z mamą zawsze świetnie się dogadywała. To ona sprawdzała jej lekcje, kontrolowała, czy wywiązuje się ze swoich obowiązków. Helena pamięta, że tata ciągle był w teatrze lub na uczelni, a jak już wracał do domu, to siadał przed telewizorem i oglądał sport.
"Ciągle się o to kłóciliśmy, bo ja chciałam oglądać coś innego" - wspominała w wywiadzie dla "Plejady".
Beata Ścibakówna dbała, by jej córka wyrosła na dobrego człowieka i... kobiecą kobietę.
"Nosiłam długie włosy, spódniczki i balerinki. Jako nastolatka zaczęłam się przeciw temu buntować, ubierałam się 'na chłopaka'" - opowiadała Helena na łamach "Wyborczej.pl", dodając, że mama nie miała z nią lekkiego życia.
Dziś mama znowu jest dla Heleny wyrocznią, nie tylko w sprawach mody.
"Lubimy spędzać razem czas, to jest cenne, powoduje, że nasze relacje są bardzo bliskie" - opowiada Beata Ścibakówna.
"Jesteśmy przyjaciółkami, ale jednak nie pozwalam sobie wejść na głowę, więc zostaję mamą" - wyznała aktorka "Gali".
Helena Englert rzadko mówi w wywiadach o rodzicach, ale nie kryje, że wiele im zawdzięcza, ceni ich dorobek, doświadczenie, mądrość.
"To przywilej, że mogłam dorastać przy nich, że mogłam czerpać z ich wiedzy" - powiedziała "Gazecie Wyborczej".