Gwiazda "Rodziny zastępczej" w "Kolekcji w ciemno". "Totalny koszmar"

Sergiusz Żymełka, którego widzowie Polsatu pokochali w "Rodzinie zastępczej", zaskoczył wszystkich swoim udziałem w programie randkowym! Czyżby szukał miłości, kierując się zasadą "przez żołądek do serca"?

"Rodzina zastępcza" była przed laty jednym z największych serialowych hitów Polsatu. Produkcja opowiadająca o losach rodziny Kwiatkowskich i ich adopcyjnych pociech powstawała w latach 1999-2009 i cieszyła się ogromną sympatią publiczności.  

Właśnie w tej kultowej produkcji mogliśmy oglądać Sergiusza Żymełkę. Jako Filip Kwiatkowski podbił serca widowni, ale niestety po zakończeniu emisji serialu  zniknął z ekranów. Co się z nim działo na przestrzeni lat? Jak się okazuje, młody aktor postanowił skupić się na nauce i ukończył psychologię w biznesie. 

Reklama

Sergiusz Żymełka: szukał miłości w telewizji?

Sergiusz Żymełka w ostatnich latach co jakiś czas przypominał o sobie publiczności, grając niewielkie role w popularnych serialach i filmach. Jednak teraz aktor podzielił się pewnym ciekawym doświadczeniem - jak się okazuje, niedawno wziął udział w telewizyjnym programie randkowym! Czy znalazł tam miłość? 

"Kolacja w ciemno" to emitowany na kanale Polsat Café program, w którym single wybierają za pomocą menu trzech z pięciu kandydatów, z którymi spotykają się na randkę w ciemno. Po trzech domowych kolacjach decydują, z kim chcą spotkać się jeszcze raz. Finałowa kolacja odbywa się w restauracji. 

Właśnie tam mogliśmy oglądać aktora. Jak tam trafił? W rozmowie z "Plejadą" wyjaśnił: 

"To był całkowity przypadek. Znajomi, którzy pracują przy produkcji tego programu, złożyli mi taką propozycję i pomyślałem sobie: czemu nie? Ale nie poszedłem tam ani po to, by szukać miłości, ani dla pieniędzy. Raczej podszedłem do tego jak do zadania aktorskiego i ciekawej przygody". 

Uważa, że nie ma się czego wstydzić, mimo że nie jest to szczyt jego marzeń. 

"Gorzej gdybym zaczął walczyć w Fame MMA" - dodał. 

Sergiusz Żymełka zdradził kulisy programu. Produkcja bardzo starała się, by nie spotkał się z kandydatkami wcześniej, więc miał najprawdziwsze doświadczenie "randki w ciemno". Co, jak można się domyślić, prowadziło do zaskakujących zdarzeń. 

"Nie chcę nikomu robić przykrości, ale jedno ze spotkań było totalnym koszmarem. Zastanawiałem się, co ja tam robię i jak mogę uciec. Uroda tej dziewczyny z moim kanonem piękna nie miała nic wspólnego, nie za bardzo mieliśmy też o czym rozmawiać. Ale jakoś przeżyłem" - zdradził.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: "Rodzina zastępcza" | Sergiusz Żymełka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy