Grażyna Szapołowska: Wie, co to miłość, zdrada i trudności...

Grażyna Szapołowska, która swą trwającą już prawie pół wieku (!) przygodę z aktorstwem rozpoczynała od roli inżynier Urszuli Nowowiejskiej w „40-latku”, jest bez wątpienia jedną z najpiękniejszych polskich aktorek-emertytek. „Spotkało mnie w życiu wiele dobrego, ale i dużo złego” - mówi.

Grażyna Szapołowska przez wiele lat rozpalała męskie zmysły i uchodziła za jedną z najczęściej... rozbieranych polskich aktorek. Scena z "Wielkiego Szu", podczas której widzowie mogli dokładnie obejrzeć każdy centymetr kwadratowy jej ciała, przeszła do historii naszego kina jako jedna z najpiękniejszych scen.

Odtwórczyni roli Eufemii w "Koronie królów" pytana, czy jest zadowolona z tego, jak przebiegała jej kariera, stwierdziła kiedyś, że dość długo była angażowana w charakterze ozdobnika, ale - patrząc z perspektywy czasu - nie może jako aktorka narzekać na brak przeżyć i doznań.

Reklama

Grażyna Szapołowska: Wróżka przepowiedziała jej karierę... po trzydziestce

O tym, że będzie aktorką, Grażyna Szapołowska zdecydowała już w dzieciństwie. Jej marzenie, by grać, zaczęło się spełniać od razu po maturze. Opuściła wtedy dom rodzinny i pojechała do Jeleniej Góry, by zaciągnąć się do słynnego Teatru Pantomimy Henryka Tomaszewskiego. Dostała niewielką rolę i... dobrą radę. Dyrektor powiedział jej, że choć niewątpliwie ma talent i to coś, co sprawia, że po prostu chce się na nią patrzeć, to jednak bez wykształcenia nigdy nie będzie prawdziwą aktorką. Niespełna 5 lat później była już absolwentką warszawskiej szkoły teatralnej i należała do zespołu Teatru Narodowego. Na sukces musiała jednak trochę poczekać.

"Wróżka, którą spotkałam na molo w Sopocie, przepowiedziała mi, że zrobię karierę dopiero po trzydziestce, że "to" przyjdzie, że muszę cierpliwie czekać" - opowiadała magazynowi "TIM".

Choć jeszcze przed 30. urodzinami zagrała kilka ról, które ustawiły ją w zawodzie, to - zgodnie z przepowiednią - dopiero w 1984 roku jej kariera nabrała oszałamiającego tempa. Dzięki występom w "Nadzorze" Wiesława Saniewskiego, "Bez końca" Krzysztofa Kieślowskiego i "Medium" Jacka Koprowicza Grażyna przestała być jedynie ozdobnikiem, została okrzyknięta aktorką roku i dostała pierwszą Złotą Kaczkę.

Między 30. a 40. rokiem życia Szapołowska zagrała swe najlepsze role: Mariscę w "Magnacie", Magdę w "Krótkim filmie o miłości" i Livię w "Innym spojrzeniu".

Grażyna Szapołowska: Pierwszego męża wygumkowała ze swojej biografii

Grażyna Szpołowska nie kryje, że życie wiele razy płatało jej figle.

Na liście swoich największych porażek gwiazdy są wszystkie trzy jej małżeństwa.  

Pierwszym mężem Grażyny Szapołowskiej był starszy od niej o siedem lat aktor Marek Lewandowski. Kiedy się poznali, ona dopiero studiowała aktorstwo, on grał już w teatrze i cieszył się opinią jednego z najprzystojniejszych polskich aktorów młodego pokolenia. Pobrali się, gdy Grażyna Szapołowska skończyła drugi rok studiów w warszawskiej szkole teatralnej. Ich małżeństwo trwało zaledwie kilka miesięcy.

Szapołowska na lata wymazała Marka Lewandowskiego ze swoich wspomnień. On również o niej zapomniał.

"To miało miejsce ponad 40 lat temu. Nie chcę do tego wracać. To był barwny, ale tylko epizod w moim życiu. Tyle" - powiedział jakiś czas temu w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".

Dziś aktorka już nie kryje, że ona i Marek czego innego oczekiwali od związku i dlatego im nie wyszło. On chciał mieć rodzinę, dziecko i normalny dom, a ona uważała, że ma to jeszcze dużo czasu.

Przy rozwodzie zawarli dżentelmeńską umowę, że nie będą mówili o sobie w wywiadach.

Grażyna Szapołowska: Drugi mąż dał jej w prezencie ślubnym... willę

Dwa lata po pierwszym ślubie i rok po pierwszym rozwodzie Szapołowska znów była mężatką. Jej mężem został biznesmen Andrzej Jungowski - przystojny, szarmancki i nieprawdopodobnie bogaty prywaciarz, który ponoć przez cały okres starania się o względy aktorki codziennie wręczał jej bukiet złożony z 27 czerwonych róż i tym właśnie ostatecznie przekonał ją do siebie.

W prezencie ślubnym Jungowski podarował żonie... willę, w której niedługo potem przyszła na świat ich córka Kasia. Ogromna posiadłość w Pustelniku pod Warszawą przez wiele lat była domem Szapołowskiej. Po rozwodzie z Andrzejem Jungowskim aktorka mieszkała tam tylko z córką. W wychowaniu dziecka pomagały jej mama i siostra.

Grażyna Szapołowska bardzo dużo pracowała i nie zawsze miała tyle czasu dla córki, ile chciałaby mieć. Zawsze jednak starała się, by Kasia nie odczuła, że jej mama jest gwiazdą - chodziła na wywiadówki, pilnowała, by córka dobrze się uczyła i by niczego jej nie brakowało. Gwiazda przez kilka lat wiodła życie niezależnej i wolnej kobiety.

Wkrótce po tym, jak przeprowadziła się do spółdzielczego mieszkania w prominenckim osiedlu w Wilanowie, w jej życiu pojawił się kolejny mężczyzna...

Gdy Katarzyna miała dwanaście lat, mama przedstawiła jej przystojnego właściciela jednego z warszawskich pubów - Pawła Potoroczyna. Aktorka była w młodszym od niej o 8 lat Pawle bardzo, bardzo zakochana.

Grażyna Szapołowska: Trzy lata mieszkała w Hollywood, ale nie chciała walczyć o role

Ona - piękna gwiazda, w której kochało się pół Polski, on - uroczy, świetnie wykształcony dziennikarz i biznesmen... Przypadli sobie do gustu od pierwszego wejrzenia i już na drugiej randce zdecydowali się na ślub. Pobrali się w tajemnicy nawet przed najbliższymi znajomymi.

Grażyna wiedziała, że jej ukochany marzy o zrobieniu kariery w dyplomacji i, co 30 lat temu było tajemnicą poliszynela, pomogła mu w realizacji tego marzenia. Jeden z brukowców napisał nawet, że to żonie Potoroczyn zawdzięcza stanowisko konsula w Los Angeles. Faktem jest, że w 1995 roku rozpoczął pracę w polskiej placówce w Kalifornii. Grażyna Szapołowska zdecydowała się polecieć za ocean razem z nim i córką.

"Dopóki będę zakochana, pojadę za nim choćby i na koniec świata" - powiedziała dziennikarce "Vivy!", która odwiedziła ją w Santa Monica.

W rolę konsulowej Szapołowska wcielała się przez prawie trzy lata. Śmiała się, gdy dochodziły do niej z kraju wieści, że przeprowadziła się do Stanów przede wszystkim dlatego, że marzy się jej kariera w Hollywood.

Katarzyna Jungowska, córka Grażyny, skończyła w Stanach szkołę, wyszła za mąż za Polaka od lat mieszkającego w USA, urodziła Karolinę, a zaraz potem rozstała się z ojcem swego dziecka. Do Polski wróciła kilka lat po rozwodzie matki.

Grażyna Szapołowska: Zabawę w dyplomację i rolę żony konsula przypłaciła depresją

Gdy w 1998 roku Grażyna Szapołowska dowiedziała się, że Andrzej Wajda zamierza nakręcić "Pana Tadeusza", zadzwoniła do reżysera ze Stanów i oznajmiła mu, że lepszej Telimeny nie znajdzie na całym świecie.

W momencie, gdy na planie "Pana Tadeusza" padł pierwszy klaps, małżeństwo Szapołowskiej i Potoroczyna kwitło w najlepsze. Aktorka co prawda przyleciała do kraju sama, ale w każdym wywiadzie podkreślała, że bardzo tęskni za ukochanym i nie może się doczekać, kiedy znów będą razem.

Niestety, wkrótce po premierze ekranizacji poematu Mickiewicza Grażyna i Paweł rozstali się. Dopiero kilkanaście lat po rozwodzie Szapołowska zdecydowała się wyznać całą prawdę o swoim życiu w Los Angeles.

Grażyna Szapołowska: Mówi o sobie, że jest niewolnicą stanu zakochania

Po rozwodzie z Potoroczynem w życiu Grażyny Szapołowskiej pojawił się kolejny mężczyzna. Był nim 45-letni doktor filozofii Jerzy Margański, nowy wtedy ambasador Rzeczpospolitej Polskiej w Szwajcarii. U jego boku aktorka spędzała bardzo dużo czasu.

Jerzy Margański nie cieszył się względami pięknej aktorki zbyt długo. Jego miejsce u jej boku szybko zajął biznesmen Andrzej Milkus, ale i on przepadł w końcu w staraniach o rękę gwiazdy.

Dopiero Erykowi Stępniewskiemu, z którym Grażyna idzie przez życie już 22 lata, udało się uczynić aktorkę naprawdę szczęśliwą.

"Jestem niewolnicą stanu zakochania, jestem niewolnicą miłości" - wyznała kiedyś, opowiadając na łamach "Echa Dnia" o swoim związku z Erykiem.

"W młodości nie miałam dystansu do niczego, zwłaszcza do siebie. Teraz mam w sobie spokój" - powiedziała, a na pytanie, czy nie boi się, że ukochany mężczyzna może zostawić ją dla młodszej, odpowiedziała, że prędzej ona znajdzie sobie młodszego.

Grażyna Szapołowska: Znalazła receptę na wieczną młodość?

Uznawana za jedną z najseksowniejszych polskich babć aktorka żartuje czasem, że znalazła receptę na wieczną młodość.

"Trzeba flirtować z życiem i... uprawiać seks. Seks przedłuża życie" - stwierdziła w rozmowie z "Galą".

"Moja babcia mawiała: "Zobaczysz, kochanie, życie, radość i seks zaczynają się po sześćdziesiątce". I miała rację" - powiedziała z kolei  "Urodzie życia".

Gwiazda głośnego filmu "365 dni" nie przejmuje się upływem czasu. Twierdzi, że młodym jest się tak długo, jak długo czuje się młodym.

"Mnie przybija tylko fakt, że nie zdążę zrobić jeszcze paru rzeczy i że dużo jest już w moim życiu z górki" - mówi.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Grażyna Szapołowska | Katarzyna Jungowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy