Francuski reżyser miał zrobić z niej światową gwiazdę. Ona powiedziała "żegnaj"
Krystyna Sienkiewicz – rewelacyjna babcia Alina w „Graczykach” i niezapomniana Jadwiga w „Rodzinie Leśniewskich” - przyznała pod koniec życia, że kochała tylko, a może aż, siedmiu mężczyzn. Był wśród nich Victor Vicas, francuski reżyser, który obiecywał jej światową karierę i namawiał, by wyjechała z nim z Polski. „Odmówiłam, bo byłam bardzo cnotliwa” - wspominała w jednej ze swoich książek.
Krystyna Sienkiewicz była jeszcze bardzo młoda i miała na swoim koncie zaledwie dwa epizody filmowe, gdy w 1959 roku Polskę odwiedził znany niemiecki producent Kurt Ulrich. Szukał plenerów, w których mogłaby rozgrywać się akcja jego nowego filmu "Jons und Erdme" z udziałem wielkiej gwiazdy włoskiego kina Giuletty Masiny.
Tak się złożyło, że Ulrich znalazł nad Wisłą nie tylko odpowiednie plenery, ale też - w osobie Krystyny - dublerkę Masiny. Miała zastępować ją w tzw. dalekich planach.
"Dzięki temu, że dublowałam Giuliettę, weszłam na rynek, czyli na pierwsze strony gazet" - żartowała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Film "Jons und Erdme" był międzynarodową produkcją. Reżyserował go bardzo wtedy modny w europejskim światku artystycznym Victor Vicas.
Victorowi bardzo się podobało, jak Krysia udaje Masinę. Tak naprawdę podobała mu się Krysia, czego nawet nie próbował przed nią ukrywać. Reżyser najzwyczajniej w świecie zagiął parol na 24-letnią Polkę, a ona - cóż - nie była w stanie mu się oprzeć.
"To był piękny i ciekawy facet. Miał amerykańskie obywatelstwo, z pochodzenia Rosjanin, mieszkał w Paryżu. Fajnie mu się życie toczyło. Dogadywałam się z nim po rosyjsku" - opowiadała w autobiografii.
Do swojej zażyłości z Vicasem Krystyna Sienkiewicz przyznała się dopiero pod koniec życia. Zdradziła w wywiadzie, że imię reżysera jest jednym z siedmiu, jakie wykaligrafowała w zamkniętej w srebrnym wisiorze maleńkiej książeczce zawierającej imiona mężczyzn, których kochała.
Krystyna Sienkiewicz przeżyła na planie "Jons und Erdme" w Dąbrowie Nowej pod Sochaczewem wspaniałą przygodę. Co prawda o pogawędce z Giuliettą Masiną, której była wielką fanką, mogła tylko pomarzyć, bo gwiazda nie była skora do bratania się ze statystami, ale autograf zdobyła. Pytana o romans z Victorem Vicasem, uśmiechała się tylko i żartowała, że w sprawach damsko-męskich się "tajniaczy". Potwierdziła jednak, że reżyser był jednym z mężczyzn, z którymi - to jej słowa - było jej cudownie, ale tymczasowo.
"Przekonywał mnie, żebym spróbowała swoich sił za granicą, żebym z nim wyjechała, ale odmówiłam, bo byłam bardzo cnotliwa" - napisała na kartach "Cacka".
Po zakończeniu zdjęć do "Jons und Erdme" cała ekipa spotkała się na pożegnalnym bankiecie w warszawskim Bristolu. Victor ponoć oniemiał, gdy zobaczył ubraną w wieczorową suknię Krystynę. To właśnie wtedy zaproponował jej, by razem wyjechali, i obiecał, że zrobi z niej międzynarodową gwiazdę. Ona jednak uznała, że było miło, ale się skończyło.
Wkrótce po zakończeniu króciutkiego romansu z Victorem Krystyna Sienkiewicz wyszła za mąż za Włodzimierza Rylskiego, który kilka lat później odszedł od niej i wyjechał do Niemiec, gdzie zrobił karierę jako Bert Hendrix. Nie znalazła też szczęścia u boku drugiego męża, Andrzeja Przyłubskiego, który zdradzał ją na potęgę i w końcu zostawił dla młodziutkiej tancerki.
Krystyna Sienkiewicz nie miała szczęścia do mężczyzn.
"Nie znalazłam drugiej połówki, ale wierzę, że każdy gdzieś na świecie ją ma. Trafiło mi się za to parę naprawdę dobrych duplikatów" - stwierdziła.
Zobacz też: Polskie gwiazdy łączy przyjaźń. Poznały się w nietypowych okolicznościach