Filip Łobodziński: Ojciec okłamywał go przez całe życie. Szokującą prawdę poznał dopiero po jego śmierci
Filip Łobodziński, który dzięki rolom w serialach "Podróż za jeden uśmiech" i "Stawiam na Tolka Banana" był pół wieku temu ulubieńcem całej Polski, jeszcze niedawno niewiele wiedział o historii swojej rodziny. Dopiero niedawno zaczął ją poznawać i przeżył szok, gdy - zbierając materiały do swojej książki - odkrył, że miał przyrodnią siostrę.
Filip Łobodziński wyznał na kartach autobiografii, że rodzice nigdy nie opowiadali mu o swoich przodkach.
"Czasem rzucili jakieś półsłówka, ale wszelkie moje indagacje zbywali machnięciem ręki. Nie przyzwyczaili mnie do obcowania z drzewem rodzinnym, dlatego niewiele, bardzo niewiele wiem o tym, skąd się wziąłem" - napisał w wydanej w tym roku książce "Filip Łobodziński?".
Największym szokiem było dla niego odkrycie, że nie był jedynym dzieckiem swojego ojca...
O tym, że jego rodzice, zanim się pobrali, byli związani małżeńskimi przysięgami z innymi osobami, Filip Łobodziński wiedział już dawno.
"To były krótkie małżeństwa, ale miały wpływ na nasze wspólne życie" - twierdzi.
"Pierwsza żona mojego ojca miała na imię Barbara, tak samo jak moja mama. Ich związek rozpadł się w atmosferze tragedii" - napisał na Facebooku.
"Mieli córkę, która żyła zaledwie cztery lata. O fakcie jej istnienia dowiedziałem się po śmierci ojca, a jej imię i przesmutny los poznałem dopiero jesienią 2023 roku" - wyznał w przejmującym wpisie w mediach społecznościowych.
Filip Łobodziński wciąż nie może się przyzwyczaić do tego, że istniał ktoś, kogo może nazywać siostrą.
"Zawsze byłem jedynakiem" - stwierdził w autobiografii, dodając, że wciąż niewiele wie o dziewczynie, w której żyłach płynęła krew jego ojca.
Imię i historię siostry poznał, gdy jego książka była już w druku, więc poświęcił jej w niej niewiele miejsca.
Dziś wie już, że jego przyrodnia siostra - Ewa Joanna - była "wesolutkim skrzatem, wtłoczonym - z powodu pewnego schorzenia - w butki ortopedyczne, wskutek czego jej kroczki słychać było z daleka" - opisał ją w sieci.
Jesienią 1956 roku Ewa pojechała z mamą na wieś, a ostatniego dnia pobytu gospodyni, u której się zatrzymały, podała im na obiad potrawkę z grzybów.
"Barbara z trudem się wylizała z zatrucia. Ewunia nie" - wyznał Filip Łobodziński.
Niedawno Filip odnalazł grób, w którym spoczęła córka jego ojca z pierwszego małżeństwa.
"Na grobie, o który żadne z Jej rodziców później nie dbało, ma napisane 'Śpij spokojnie, Kochany Tuptusiu'" - napisał pod zdjęciem przyrodniej siostry.
Dziennikarz nie ma pojęcia, dlaczego jego ojciec wyrzucił z pamięci swoją córkę.
"Jego żona jakiś czas po rozwodzie wyjechała do Stanów i właściwie znikła z horyzontu. Ojciec tylko raz wniósł opłatę za grób. A całą tę historię skrzętnie zataił przede mną. Nawet gdy sam straciłem córkę" - stwierdził w poście poświęconym Ewie Joannie.