Ewa Skibińska i Krzysztof Mieszkowski: Ich uczucie wypaliło się po... 34 latach związku
Ewa Skibińska widzów zachwyciła wiele lat temu rolą Elżbiety Walickiej w serialu "Na dobre i na złe". Gwiazda ma na swoim koncie kreacje w innych popularnych serialach, a ostatnio pojawiła się także na dużym ekranie - zagrała w filmie "Słoń". Przez większość kariery mogła liczyć na wsparcie i podziw ze strony ukochanego, Krzysztofa Mieszkowskiego. Para spędziła ze sobą 34 lata i doczekała się córki. Jakiś czas temu ich drogi się jednak rozeszły, a aktorka mówi wprost, co stanęło na drodze do ich szczęścia. Jak to się stało, że po ponad trzech dekadach związku postanowili się rozstać?
Ewa Skibińska urodziła się 11 lutego 1963 roku we Wrocławiu. Pierwsze kroki na scenie stawiała w liceum. Należała do amatorskiego Teatru Zielona Latarnia. Mimo ogromnego talentu aktorskiego, początkowo wybrała studia na Wydziale Lalkarskim. Na zmianę kierunku namówił ją aktor i reżyser, Igor Przegrodzki. Skibińska przeniosła się więc na Wydział Aktorski we wrocławskiej filii PWST w Krakowie. Studia ukończyła w 1986 roku.
Zadebiutowała 10 lutego 1985 roku na deskach Teatru Polskiego we Wrocławiu. Młoda aktorka wystąpiła w roli Krysi w sztuce "Historia" Witolda Gombrowicza. Z Teatrem Polskim była związana przez wiele lat. Na ekranie debiutowała w 1987 roku niewielką rolą w filmie Romana Załuskiego "Głód serca". Rok później można ją było zobaczyć w ósmej części "Dekalogu" Krzysztofa Kieślowskiego.
Prawdziwy przełom w jej karierze przyszedł w 1992 roku. Rolą poetki Oli Watowej w filmie "Wszystko, co najważniejsze" zdobyła ogromne uznanie krytyków. W 1999 roku spłynęła natomiast na nią ogólnopolska sława. Przez trzy lata grała Elżbietę Walicką, żonę Bruna z "Na dobre i na złe". Widzowie szybko pokochali sympatyczną aktorkę. Chociaż od jej odejścia z serialu minęło już wiele lat, to fani nadal wspominają jej wątek. Po odejściu z popularnej produkcji nie zniknęła z ekranów. Dołączyła do obsady m.in. "Na Wspólnej" czy "Samego życia". Potem na dłuższy czas zagrzała miejsce w "Pierwszej miłości". Choć po kilku latach odeszła z serialu, po krótkiej przerwie zdecydowała się na powrót. W produkcji wciela się w Teresę.
Ostatnio aktorkę mogliśmy oglądać jako Karolinę w serialu "Przyjaciółki". Niedawno zagrała też w nagrodzonym na Festiwalu Filmowym w Gdyni filmie "Słoń".
Zanim aktorka zyskała sławę, miała już u swojego boku mężczyznę, z którym planowała spędzić resztę życia. Poznali się jeszcze podczas studiów, na jednej z polskich plaż. Tak artystka wspomina pierwsze momenty zauroczenia Krzysztofem Mieszkowskim:
"Był wcieleniem mojego ideału: rycerz z bajek Szancera w białym lnianym ubraniu, z długimi blond włosami, czerwonym sznureczkiem na szyi. Humanista, hipis, inteligentny" - opowiadała w wywiadzie, opublikowanym na łamach "Wysokich Obcasów".
Zakochani bardzo szybko odkryli, że są sobie przeznaczeni. Napotkali jednak sporo przeszkód, z których największą okazała się niechęć mamy aktorki do jej wybranka.
"Skończyło się tak, że moim największym aktem buntu było to, że w wieku 20 lat zabrałam moje lalki i misie, wyprowadziłam się z domu i zamieszkałam z moim ukochanym hipisem. Bardzo to przeżyła. Musiała poczuć, że jej matczyny wpływ na córkę się skończył. Moja miłość wydawała jej się kompletną pomyłką - Krzysztof był rozwiedziony, długowłosy, z apaszką na szyi. Musiało dużo wody upłynąć, żeby się do niego przekonała." - opowiadała.
Mimo przestróg mamy, Skibińska ułożyła sobie życie z Mieszkowskim, który w kolejnych latach stał się cenionym krytykiem teatralnym i dziennikarzem. Para zamieszkała ze sobą i doczekała się córki, Heleny. Nigdy jednak nie zalegalizowali swojego związku, twierdząc, że urzędowy papier nie jest im do niczego potrzebny. Kochają się i to wystarczy.
Największy kryzys w ich relacji przyszedł po ponad trzech dekadach bycia razem. Rozstali się 6 lat temu, kiedy Mieszkowski przestał być dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu (w instytucji pracowała również Skibińska).
"Skończył się teatr, skończył się związek i miłość" - podsumowała krótko aktorka.
Skibińska zdradziła jednak, że rozpad związku spowodowany był w dużej mierze jej metamorfozą. Długo walczyła z uzależnieniem od alkoholu, a terapia sprawiła, że stała się w stu procentach szczera. Do tego wszystkiego doszły kwestie "wolności" w związku.
"Chciałam też mieć tego kogoś, drugą osobę, na wyłączność, bezwzględnie całego w intymności. A w naszym związku było dużo wolności. I zaczęło mi to przeszkadzać. Nie czuję się jednak tym rozstaniem pokrzywdzona. I mam nadzieję, że Krzysztof także nie" - wyznała.
Po rozstaniu aktorka przeprowadziła się do Warszawy, gdzie dostała angaż w Teatrze Powszechnym.