Emilia Krakowska: Trzy małżeństwa, trzy rozwody. "Wiem, jakie błędy popełniałam"
O życiu uczuciowym Emilii Krakowskiej od lat krążą legendy. Aktorka twierdzi, że całe życie była w kimś zakochana, ale nie lokowała uczuć zbyt dobrze. Mężczyźni, przed którymi otwierała serce, okazywali się niegodni jej miłości. Pierwszym, który ją porzucił, był... ojciec.
Emilia Krakowska nigdy nie poznała swojego ojca, nie nosi nawet jego nazwiska, ale wie, że była dzieckiem wielkiej miłości.
Anastazja Majewska, mama aktorki, owdowiała w 1935 roku i została sama z kilkuletnią Krysią, dzieckiem, które przyszło na świat w trudnych okolicznościach i zostało przygarnięte przez rodzinę. Niedługo po śmierci męża, by dorobić do nauczycielskiej pensji, wynajęła jeden z pokoi chłopcu z bogatej rodziny, który do Poznania przyjechał na studia ekonomiczne. Zakochała się w nim bez pamięci i, choć był od niej o 12 lat młodszy, między nimi narodziło się uczucie, które przerodziło się w bliską relację.
Był sierpień 1939 roku, gdy Zygmunt Tucholski dowiedział się, że Anastazja jest z nim w ciąży. Mimo sprzeciwu rodziców, dali na zapowiedzi, ale ogłoszono powszechną mobilizację i młodzieniec musiał pójść w kamasze.
Emilia urodziła się 20 lutego 1940 roku, jej ojciec był na froncie, nikt nie wiedział, czy żyje. Dostała nazwisko dziadka.
"Po wojnie ojciec odnalazł się w Londynie. Pisał do mamy, żebyśmy do niego przyjechały, ale ona nie zamierzała opuszczać Polski. Dla niej sprawa była jasna: jeśli on chce być z nami, to musi wrócić do kraju. Nie wrócił" - opowiadała aktorka w wywiadzie-rzece.
Wychowywana tylko przez matkę, jeszcze będąc nastolatką, Emilia Krakowska przysięgła sobie, że zrobi wszystko, by swoim dzieciom - jeśli dane jej będzie je mieć - zapewnić pełną rodzinę.
Miała 22 lata i studiowała w warszawskiej PWST, a wieczorami pracowała jako barmanka w Interklubie w Hybrydach, gdy poznała sporo od niej starszego Michała Dudę. Zaprosił ją na obiad do Hotelu Europejskiego, umówili się pod Kolumną Zygmunta, koleżanka pożyczyła jej różową koszulę...
"Poszłam i tak się w nim zakochałam, że w kwietniu 1963 roku wyszłam za niego za mąż" - wspominała w rozmowie z autorką książki "Emilia Krakowska. Aktorzyca".
Kilka lat po ślubie Emilia znalazła w rzeczach Michała karteczkę od jego pierwszej żony. Wynikało z niej, że ukochany ma syna, o czym nigdy jej nie powiedział.
"Za dużo tajemnic wyrosło między nami" - twierdzi aktorka.
Gdy poinformowała męża, że odchodzi, pomógł się jej spakować i odprowadził ją na postój taksówek.
"Tam czekał na mnie kandydat na drugiego męża, też Michał. Michał pierwszy kazał mu o mnie dbać, pożegnał się i... to tyle" - wyznała po latach.
Kilka miesięcy po rozwodzie z Dudą Emilia Krakowska znów została żoną - o siódmej rano 12 grudnia 1970 roku stawiła się w USC, by wstąpić w związek małżeński z Michałem Wyszomirskim. Prosto z urzędu panna młoda pojechała do teatru na próbę generalną "Na dnie", a pan młody... do szpitala z objawami żółtaczki.
Michał nr 2 był - tak się jej wydawało - z innego świata niż Michał nr 1. Jego matka przyjaźniła się z Astrid Lindgren, tłumaczyła książki Tove Jansson, ojciec był wziętym urologiem.
"Jak już przełknął, że ja nie zamierzam zmieniać nazwiska i zostaję przy Krakowskiej, to zaczęliśmy prowadzić dom otwarty" - wspomina aktorka.
Zanim w 1975 roku na świat przyszła Weronika, jej mama zdążyła już zagrać Kwirynę w "Dziewczętach z Nowolipek", Marysię w "Weselu", Jagnę w "Chłopach" i Gitlę w "Ziemi obiecanej". To w trakcie drugiego małżeństwa została, jak żartuje, "aktorzycą pełną gębą".
Dlaczego po urodzeniu córki poprosiła Michała o rozwód?
"Mój mąż chciał, żebym była kurą domową, a ja miałam marzenia, które chciałam realizować" - tłumaczyła po latach.
Po rozstaniu z ojcem Weroniki aktorka związała się z mężczyzną, którego - choć nie wzięła z nim ślubu - nazywa trzecim mężem.
"Z czwartym pobraliśmy się w listopadzie 1981 roku, Eleonora urodziła się rok później" - opowiada i dodaje, że w pewnym momencie musiała się "wydostać" z ostatniego małżeństwa, ale pretensje o to może mieć tylko do siebie.
"Tak naprawdę powodem moich rozwodów były niedomówienia. Ja do swoich mężów dużo i długo mówiłam. Myślałam, że oni słuchają, bo kiwali głowami, ale okazało się, że nie słuchali" - wyznała w wywiadzie-rzece.
"Moi partnerzy życiowi nie spełnili moich tęsknot i wyobrażeń, zresztą ja też ich, wobec nich, nie spełniłam, więc nie sposób tylko ich winić" - powiedziała Katarzynie Kaczorowskiej.
Emilia Krakowska dobrze pamięta, co po ostatnim rozwodzie usłyszała od Andrzeja Wajdy.
"Powiedział mi: 'Ty za bardzo rozumiesz mężczyzn i dlatego przegrywasz'. Może i tak było... Czasem brak zrozumienia staje się dopingiem, a z kolei sielanka potrafi uśpić. Mnie się małżeństwa nie udały, ale nie żałuję żadnej z decyzji o ślubie" - mówi.
Aktorka rozkochała w sobie wielu mężczyzn, ale sama kochała tylko paru. Sergiusz Sikorski - wdowiec, architekt, który zrobił karierę w świecie, a z którym spotykała się, gdy oboje byli jeszcze bardzo młodzi - przypomniał jej o swoim istnieniu, kiedy przestała już wierzyć, że spotka odpowiedniego dla siebie pana.
"Przyleciał do Warszawy, zadzwonił. Kiedyś mieliśmy się ku sobie, ale każde z nas miało własne ambicje i cele do zrealizowania i każde wybrało swoją drogę. Teraz to jest i przyjaźń, i kochanie... Trzeba być cierpliwym, a marzenia przychodzą i się spełniają" - twierdzi.
O mieszkającym w Brazylii Sergiuszu Emilia Krakowska mówi, że jest idealny na jesień życia.
"Przed laty, choć połączyła nas wielka miłość, nie mogliśmy się pobrać. Zresztą, gdybyśmy wtedy zdecydowali się być razem, pewnie już dawno bylibyśmy po rozwodzie. Teraz już za późno na ślub. Dobrze mi jest tak, jak jest. Sergiusz mieszka daleko, ale kilometry służą miłości, nasz związek kwitnie" - zdradziła na kartach "Aktorzycy".
Dziś, pytana o swe małżeństwa, 85-letnia Emilia Krakowska porównuje je do kontraktów biznesowych.
"Dwoje ludzi umówiło się na coś, starało się wywiązać z umowy, ale się nie udało, więc umowa została rozwiązana" - tłumaczy.
"Cenię sobie to, że z moimi byłymi mężami potrafiłam się przyjaźnić. Co więcej, dogadywałam się nawet z ich kolejnymi żonami. Wiem, jakie błędy popełniałam. Za dużo z siebie dawałam i spalałam się w miłości" - dodaje.