Elżbieta Czyżewska: Uwiódł ją, a potem zostawił bez słowa. Potraktował ją jak "przygodę"
Elżbieta Czyżewska była w latach 60. XX wieku jedną z najpopularniejszych aktorek w naszym kraju. Nazywano ją "polską Marilyn Monroe", uchodziła za piękność, nie mogła się wprost opędzić od adoratorów. Mężczyźni tracili dla niej głowy, a na liście tych, którym złamała serce, znalazło się wiele sławnych nazwisk. Tylko jeden romans zakończył się jej totalną porażką... Po tym, jak dramaturg Sławomir Mrożek omamił ją miłosnymi wyznaniami, a potem zostawił bez słowa, bardzo długo nie potrafiła się pozbierać. Do końca życia nie dowiedziała się, dlaczego autor "Tanga" ją rzucił i zniknął z jej życia.
Elżbieta Czyżewska mieszkała już od kilku lat za oceanem i była jeszcze żoną dziennikarza Davida Halberstama, gdy los postawił na jej drodze Sławomira Mrożka. Dramaturg, w którego sztukach grała przed emigracją, akurat zawitał do Nowego Jorku...
Okoliczności, w jakich "wpadli" na siebie, nie są znane. Ani ona, ani on nigdy publicznie nie opowiadali o tym, co ich połączyło. Dopiero w 2017 roku - a więc siedem lat po śmierci Czyżewskiej i cztery lata po śmierci Mrożka - okazało, że przez chwilę byli parą. Sprawa wyszła na jaw, gdy Wydawnictwo Literackie opublikowało w formie książki korespondencję, jaką pisarz w latach 1965-1982 wymieniał ze swoim kolegą po fachu, także przebywającym na emigracji Leopoldem Tyrmandem.
Biografka Sławomira Mrożka zasugerowała w wydanej w 2023 roku książce poświęconej dramaturgowi, że pisarza połączył z Elżbietą Czyżewską "niezobowiązujący romans".
"Czyżewska (...) wyjechała do Nowego Jorku. Usiłowała kontynuować karierę aktorską, ale przeszkodą był polski akcent. Naturalną koleją rzeczy w polskim środowisku artystycznym zetknęła się z Mrożkiem" - czytamy w publikacji Anny Nasłowskiej "Mrożek. Biografia".
O tym, co sprawiło, że "polska Marilyn Monroe" i autor "Tanga" zakochali się w sobie, nie wiedzieli - jak się okazuje - nawet ich najbliżsi znajomi. Mało tego, przyjaciele aktorki i pisarza w ogóle nie mieli pojęcia, że tych dwoje zostało parą. Wyjątkiem był Leopold Tyrmand, który przez pewien czas obserwował, jak Elżbieta i Sławomir poddają się namiętności i kibicował ich związkowi.
To właśnie z jednego z listów Tyrmanda do Mrożka wynika, że dramaturg najpierw rozkochał w sobie Czyżewską, a potem zerwał z nią wszelkie kontakty.
"Dzwoniła do mnie niedawno Ela Czyżewska ze łzami w głosie, żeś nagle, bez dania racji, powiesił słuchawkę w międzykontynentalnej rozmowie. Czy to prawda? Przerwij milczenie i napisz kilka słów o tym, bo mnie to ciśnie" - napisał autor "Złego" do przyjaciela.
Leopold Tyrmand wypomniał przy okazji Mrożkowi, że Elżbieta przez niego cierpi.
"Ela Cię kochała minimalistycznie, jak to jest w jej zwyczaju, a teraz jest bardzo biedna i kopana - tak bardzo, że ona nawet sama nie wie, jak bardzo" - stwierdził w swym liście.
Sławomir Mrożek w odpowiedzi wyznał koledze między wierszami, że tak naprawdę nigdy nie kochał aktorki i niczego jej nie obiecywał. Swój romans z Czyżewską nazwał... incydentem.
"Incydent z Elą to była sprawa timingu, godzinę później, godzinę wcześniej, nie doszłoby do niego. Przypadek sprawił, że był i nabrał takiej wyrazistości" - odpisał Tyrmandowi.
Elżbieta Czyżewska nigdy nie dowiedziała się, dlaczego Mrożek potraktował ją jak "przygodę". Zmarła 17 czerwca 2010 roku. Dramaturg odszedł 3 lata później - 15 sierpnia 2013 roku.