Edyta Jungowska i Paweł Wilczak: Romans nie tylko na ekranach? Plotkom nie było końca!
Edyta Jungowska i Paweł Wilczak przed laty stanowili jedną z najbardziej lubianych serialowych par. W "Na dobre i na złe" ich bohaterowie, Bożenka i Mareczek, przeżyli płomienny romans, który poprowadził ich finalnie do ołtarza. Aktorzy zagrali tak wiarygodnie, że wielu widzów podejrzewało, że prywatnie także łączy ich uczucie. Jaka była prawda?
W niedzielę, 7 listopada 1999 roku, widzowie po raz pierwszy zobaczyli zapadającą w pamięć czołówkę serialu "Na dobre i na złe". Przed ekranami telewizorów gromadziły się całe rodziny. To wówczas aktorzy wcielający się w rolę lekarzy z Leśnej Góry niemal automatycznie zyskiwali miano gwiazd, a losy ich bohaterów stanowiły temat do rozmów Polaków przez kilka kolejnych dni po emisji odcinka. Leśna Góra stała się symbolem szpitala idealnego.
"Na dobre i na złe" to serial, który wykreował wiele niezapomnianych aktorskich ról i ekranowych duetów. Jedną z ulubionych par widzów stanowili niewątpliwie pielęgniarka Bożenka (Edyta Jungowska) i były więzień Mareczek (Paweł Wilczak).
Romans między Bożenką a Mareczkiem narodził się w szpitalu w Leśnej Górze, gdzie Zbieć został zatrudniony w charakterze salowego. Para przeżywała wzloty i upadki, ale ostatecznie zdecydowała się na zalegalizowanie związku. Po ślubie zakochanych czekały jednak kłopoty - okazało się bowiem, że para nie może mieć dzieci ze względu na bezpłodność Marka. Mężczyzna załamał się i zniknął, nie zostawiając po sobie żadnego śladu.
Wątek ten niezwykle emocjonował widzów, którzy wraz z bohaterami przeżywali ich radości i smutki. To że historia Mareczka i Bożenki tak bardzo fascynowała widzów w dużej mierze było zasługą aktorów, którzy wcielili się w te role. Jungowskiej i Wilczakowi udało się stworzyć magiczny duet, a między ich postaciami iskrzyło już od pierwszych wspólnych scen. Aktorzy na ekranie wypadli tak wiarygodnie, że fani serialu miesiącami podejrzewali, że artystów łączy romans również w życiu prywatnym. Plotki podsycił jeszcze fakt, że para zagrała razem w innej produkcji. Oboje pojawili się w filmie "Jestem" w reżyserii Doroty Kędzierzawskiej.
Ani Wilczak, ani Jungowska nigdy nie potwierdzili jednak, że łączyło ich coś więcej niż przyjaźń. Oboje mówili o sobie z wielkim szacunkiem. Zdradzili też, że na planie serialu Dwójki współpracowało im się znakomicie.
"To fajna dziewczyna i świetna aktorka" - mówił Wilczak Super Expressowi.
Ostatecznie ich drogi jednak się rozeszły. Wilczak odszedł z "Na dobre i na złe" w 2003 roku, Jungowska natomiast 9 lat później. Choć w roli Bożenki nie pojawia się już od blisko dekady przyznaje, że chętnie znów nałożyłaby strój pielęgniarki i wróciła na plan.
"Co prawda nie gram już w serialu ponad dziesięć lat, fabuła idzie swoja droga, obsada jest inna, ale gdyby padła taka propozycja, rozważyłabym ją" - zapewniała w rozmowie z "Faktem".
Takiej możliwości nie ma już natomiast Paweł Wilczak. Jego bohatera po kilku latach zdecydowano się uśmiercić.