Dziennikarka opowiada o osobistym dramacie. Musiała skorzystać z pomocy
Katarzyna Bosacka kilka miesięcy temu przeżyła osobisty dramat. Po wielu latach małżeństwa z Marcinem Bosackim relacja nagle się zakończyła. Powrót do normalności po bolesnym przeżyciu nie należał do łatwych...
Katarzyna Bosacka i Marcin Bosacki pobrali się w 1997 roku. Doczekali się wspólnie aż czwórki potomstwa: 25-letniego Jana, 21-letniej Marii, 19-letniej Zofii i 10-letniego Franciszka. Wydawałoby się, że tworzą zgrany i szczęśliwy związek, co dla wielu było godne podziwu. Niestety, chwile rodzinnej radości zostały niespodziewanie zakłócone, gdy mąż postanowił od niej odejść. Do rozwodu doszło w marcu 2024 roku. Dla dziennikarki cała sytuacja okazała się wstrząsem. W wyniku stresu zrzuciła aż 14 kilogramów.
"Powiedzmy sobie szczerze takie przeżycie jak rozstanie, rozwód jest rodzajem choroby, jest rodzajem dysfunkcji całego organizmu. Człowiek jest po prostu chory. Pojawiają się stany lękowe [...]. W takich sytuacjach bardzo trudnych, skrajnych naprawdę trzeba sobie pomóc i skorzystać z usług fachowców. Ja skorzystałam i dałam sobie radę" - mówiła w rozmowie z "Faktem".
Choć doświadczenia ostatnich miesięcy były dla niej bolesne, kobieta świadomie próbuje ruszyć na przód. Zostawia za sobą aspekty życia, na które nie ma już wpływu.
"Są kobiety i mężczyźni, którzy po rozstaniu siedzą i grzebią w ranach. Mogłam tak zrobić, siedzieć, roztrząsać, zastanawiać się: Dlaczego? Co zrobiłam nie tak? Ale wtedy żyłabym przeszłością. Jeśli nie jesteśmy w stanie wyjść z łóżka, nie jesteśmy w stanie funkcjonować, pracować, dbać o dzieci, dajmy sobie pomóc. Z bólem zęba idziemy do dentysty, z bólem duszy idziemy do psychiatry. To jest bardzo ważne. A potem trzeba myśleć już tylko do przodu, by rana się jak najszybciej zabliźniła" - komentowała podczas tej samej rozmowy.
Porzucona dziennikarka podzieliła się również obserwacjami specjalistów, z których pomocy korzystała po rozstaniu. Wynika z nich, że kobietom szybciej udaje się poradzić w tego typu sytuacjach.
"Jest teraz bardzo dobrze. Mam takie przeświadczenie, że kobiety, a usłyszałam to od wielu psychologów, również od swojego psychiatry, są silniejsze i że sobie lepiej radzą w takiej sytuacji niż mężczyźni. Porzucona kobieta poradzi sobie dużo szybciej i dużo lepiej niż porzucony mężczyzna" - dodała.
Zobacz też: Przeszła metamorfozę! "Jak na mnie to wielkie szaleństwo"