Dopiero niedawno wyszło na jaw, co ich łączyło. Oboje byli wtedy po ślubach

Gdy w 1988 roku producenci pierwszej polskiej telenoweli "W labiryncie" zaproponowali Sławomirze Łozińskiej jedną z głównych ról, aktorka wahała się, czy przyjąć ofertę. "Miałam poczucie, że to komercha... No, ale grał w tym Marek Kondrat" - wspominała po latach. Dopiero niedawno wyszło na jaw, co łączyło wcielające się w małżeństwo Racewiczów gwiazdy. Okazuje się, że Sławomira i Marek byli sobie bardzo bliscy.

Sławomira Łozińska i Marek Kondrat, zanim zostali serialową parą - Joanną i Adamem Racewiczami w "W labiryncie" - znali się ze szkoły teatralnej. Co prawda nie byli na jednym roku, ale często spotykali się na korytarzach uczelni przy Miodowej, lubili ze sobą rozmawiać.

"Był zachwycający. Poza niesamowitymi umiejętnościami na każdym aktorskim polu miał to trudne do nazwania coś, co odznacza tylko wybranych" - wspominała gwiazda kultowego "Daleko od szosy", opowiadając autorowi książki "Pierwsze życie Marka Kondrata" o swej znajomości z wybitnym aktorem.

Reklama

"Podkochiwałam się w nim" - wyznała.

Sławomira Łozińska: To nie ona miała zagrać w "W labiryncie"

Gdy Marek opuścił mury PWST, ich kontakt się urwał. Minęło kilka lat, zanim jesienią 1988 roku spotkali się na planie "W labiryncie".

Mało kto wie, że rolę Joanny Racewicz, która przypadła w udziale Sławomirze Łozińskiej, miała grać inna aktorka. Grażyna Barszczewska, bo o niej mowa, nieoczekiwanie zrezygnowała z udziału w telenoweli... dzień przed rozpoczęciem zdjęć.

"Wszystko było przygotowane pod nią, to ona miała być w parze z Markiem" - potwierdziła Sławomira Łozińska w cytowanej już rozmowie, dodając, że w ostatniej chwili "uratowała" produkcję, godząc się na nagłe zastępstwo.

"Do obsady wskoczyłam nagle. Miałam bardzo mało czasu na zastanowienie się, czy przyjąć tę rolę" - wspominała w "Pytaniu na śniadanie" i dodała, że o przyjęciu oferty reżysera Pawła Karpińskiego przesądziło... towarzystwo, z którym miała spotykać się na planie.

Z Markiem Kondratem łączyła ją nie tylko praca

Sławomira Łozińska była wtedy żoną pianisty Janusza Olejniczaka i, choć w jej małżeństwie nie działo się najlepiej, o żadnym skoku w bok nie było nawet mowy. Marek Kondrat też zresztą nie był wolny, razem z dziennikarką Iloną Gagajek, którą poślubił w 1972 roku, wychowywał dwóch synów. Mimo to cała Polska plotkowała o "romantycznej relacji", jaka rzekomo łączyła serialowe małżeństwo także poza planem.

Aktorka i aktor potwierdzali w wywiadach, że łączy ich przyjaźń oparta na wielkiej sympatii, ale na tym koniec.

"Kręciliśmy ten serial przez trzy lata, transzami. Z zaplanowanych trzynastu odcinków zrobiło się sto dwadzieścia" - opowiadała Łozińska na łamach "Tiny", dodając, że pracę z Markiem Kondratem wspomina jako naprawdę cudowne doświadczenie.

"Z Markiem nie sposób się nudzić. Ma fantastyczny temperament, jest jak wulkan. Dogadywaliśmy się bez najmniejszego wysiłku" - wyznała na kartach "Pierwszego życia Marka Kondrata".

Aktorkę i aktora nie łączyła tylko praca. Ich dzieci chodziły do tej samej szkoły muzycznej, wręcz do jednej klasy, a wcześniej uczęszczały do tego samego przedszkola.

"Wyrzucało się dzieci z samochodu przy szkole, a potem jechało na plan. Także dzięki temu bywaliśmy u siebie, piliśmy dużo wina, gotowaliśmy różne pyszne rzeczy" - wyznała aktorka Jackowi Wakarowi, opowiadając o swej przyjaźni z Kondratem.

Marek Kondrat kojarzy się jej z radością i beztroską

Zdarzało się, że gdy na planie "W labiryncie" zarządzano przerwę, Sławomira i Marek szli razem do kina czy do kawiarni. Świetnie się razem bawili.

W tamtych czasach praca w telenoweli uważana była w środowisku aktorskim za coś uwłaczającego godności "prawdziwego" artysty. Sławomira Łozińska przyznaje, że udział w serialu zamknął przed nią parę drzwi. Także Kondrat stracił kilka ról, ale on akurat w ogóle się tym nie przejmował.

"Marek był odważny, nic sobie nie robił ze środowiskowej krytyki, jaka spadła na nas - aktorów 'W labiryncie'. Z tym, że gra w telenoweli, wręcz demonstracyjnie się obnosił" - wspominała Sławomira w "Pierwszym życiu Marka Kondrata".

Po zakończeniu zdjęć do serialu Sławomira i Marek nadal utrzymywali ze sobą kontakt, ale był on coraz słabszy.

"Czasami rozmawiamy przez telefon. Wiele czasu minęło od naszych intensywnych kontaktów i już tak bardzo za nim nie tęsknię" - wyznała Sławomira Łozińska w cytowanej już książce.

"Marek nadal jest bliską mi osobą. Kojarzy mi się z radością, z beztroską" - powiedziała.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Sławomira Łozińska | Marek Kondrat | W labiryncie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL