Co wiemy o żonie polskiego aktora? Gdy się poznali, była jeszcze w liceum
Piotr Szwedes zawsze mówi o żonie, że jest najwspanialszym "prezentem", jaki dostał od losu. Aktor nie kryje, że dzięki Annie jego życie zmieniło się w piękną bajkę, która - głęboko w to wierzy - nigdy się nie skończy. W tym roku mija trzydzieści lat od chwili, gdy spotkali się po raz pierwszy i dwadzieścia pięć lat od dnia, gdy powiedzieli sobie sakramentalne "tak".
Anna zakochała się w Piotrze Szwedesie od pierwszego wejrzenia, ale nie od razu dała mu to po sobie poznać.
"Chciałam, żeby trochę o mnie pozabiegał" - wspominała w rozmowie z "Halo!".
Piotr był początkującym aktorem, gdy latem 1995 roku wybrał się na Mazury, żeby odpocząć po kilku miesiącach pracy na planie filmu "Młode wilki". Pewnego wieczoru wypatrzył w należącym do Wojciecha Malajkata pubie śliczną licealistkę. 18-letnia Anna zrobiła na nim ogromne wrażenie.
"Byłem nią zauroczony" - potwierdził po latach na łamach "Echa Dnia".
Wystarczyła chwila rozmowy, by nastolatka przekonała się, że są bratnimi duszami.
"Nie wiedziałam, kim jest. Spodobał mi się, bo sprawiał wrażenie zwykłego, sympatycznego chłopaka" - opowiadała w cytowanym już wywiadzie.
Tamtego lata spotykali się codziennie. Wakacje minęły jednak bardzo szybko, Piotr musiał wracać do stolicy, Anna została w Mikołajkach, ale obiecała ukochanemu, że po maturze przyjedzie do Warszawy na studia.
Przez rok pisali do siebie listy, ale gdy tylko aktor miał wolny weekend, odwiedzał swoją sympatię. Ania zdała egzamin dojrzałości, a zaraz potem dostała się na wymarzoną uczelnię i dołączyła do Piotra. Mogli wreszcie być razem, choć na to, aby zamieszkać pod jednym dachem, postanowili poczekać do zaręczyn. Inna sprawa, że rodzice Ani nie wyobrażali sobie, żeby ich córka wprowadziła się do swojego chłopaka, zanim ten nie zadeklaruje, że chce być z nią na dobre i na złe.
"Tata polubił Piotrka, ale wolał, żeby było 'po bożemu'. Uspokoił się, gdy Piotr poprosił go o moją rękę" - zdradziła dziennikarce "Halo!" już po ślubie.
Dozgonną miłość i wierność przysięgli sobie w ostatnią sobotę wiosny 2000 roku w malutkim kościółku w Mikołajkach. Na ślub zaprosili tylko najbliższych i garstkę przyjaciół. Piotr od kilku lat grał już w "Złotopolskich", nie chciał, by nieproszeni goście zakłócili spokój podczas ceremonii. O tym, że się ożenił, poinformował media dopiero po fakcie.
"Wiem, że moja popularność potrafi być męcząca dla kobiety tak jak Ania delikatnej i wrażliwej" - tłumaczył "Super Expressowi".
"Chcieliśmy przeżyć ten najważniejszy dzień w naszym życiu z ludźmi, których kochamy, z dala od fleszy i... udało się" - dodał.
W czerwcu tego roku państwo Szwedesowie świętować będą srebrne gody. W ich życiu wiele się w ciągu tych 25. lat zmieniło, a oni kochają się tak samo.
"Cenię Piotra za to, że nie pozwolił, aby woda sodowa uderzyła mu do głowy i że jest ciągle tym samym wspaniałym chłopakiem, którego poznałam na Mazurach. Pozostał sobą. Mogę na nim polegać. Kiedy jest mi źle, zawsze jest obok" - cytowało jej słowa "Na żywo".
Największą dumą aktora i jego żony są córki i syn. Od początku wiedzieli, że chcą mieć gromadkę pociech, jak siostra Piotra, która doczekała się czwórki dzieci.
"W naszym przypadku skończyło się na trójce" - żartują.
Zuzanna i Martyna są już dorosłe, ich brat Szymon jest nastolatkiem.
"Stale budujemy ze sobą więzi, bo to najważniejsze, kiedy chce się tworzyć udaną rodzinę" - wyznał Piotr Szwedes w jednym z programów śniadaniowych.
"Trzeba być ze sobą i cieszyć się swoją obecnością" - powiedział.
Aktor nie kryje, że zdarza mu się posprzeczać z żoną, ale wszystkie spory rozwiązują, rozmawiając ze sobą.
"Nasz sukces to zrozumienie drugiej osoby" - twierdzi.