Co wiemy o mężu znanej polskiej aktorki? Jest też jej partnerem biznesowym
Anna Gornostaj, niezapomniana Asia Błażyńska z "W labiryncie" i Róża z "Barw szczęścia", od ponad czterdziestu lat dzieli życie z tym samym mężczyzną. Stanisław Mączyński jest nie tylko mężem aktorki, ale też jej partnerem biznesowym - razem prowadzą znany stołeczny teatr. Małżonkowie bardzo długo czekali na potomka, ale w końcu - jak mówią - stał się cud. Dzieci - córka Barbara i syn Jerzy - są ich największą dumną.
Anna Gornostaj doskonale pamięta, jak zareagowała, gdy w 1982 roku po raz pierwszy zobaczyła Stanisława Mączyńskiego za kulisami Teatru Ateneum. Właśnie przeniosła się z Narodowego, a on stawiał pierwsze kroki jako reżyser światła w spektaklu, w którym grała jedną z głównych ról.
"Od razu pomyślałam, że to człowiek wymyślony dla mnie" - wspominała w rozmowie z "Życiem na gorąco".
"Po kilku tygodniach Staszek stwierdził, że lepszej ode mnie dziewczyny nie znajdzie, wyznał mi miłość i oświadczył się. Głupio było odmówić" - wyznała.
Aktorka i inżynier bardzo szybko zdecydowali się na ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego, postanawiając, że kiedyś - w niedalekiej przyszłości - staną też przed ołtarzem i po raz drugi wymienią się obrączkami.
Tymczasem zaraz po tym, jak zostali "cywilnym" małżeństwem, Anna Gornostaj zostawiła męża i wyjechała.
"Uciekłam w Polskę, bo się przestraszyłam tego drugiego ślubu. Ślub w kościele to jednak zobowiązanie na zawsze, po nim już nie ma żartów" - opowiadała po latach Plejadzie.
Stanisław Mączyński znalazł ją w końcu i dwa dni przekonywał, by wróciła i jeszcze raz powiedziała mu "tak", zanim w końcu się zgodziła. Od tamtej pory odliczają kolejne lata wspólnej drogi przez życie właśnie od tego dnia, gdy w kościele przysięgli, że nigdy się nie opuszczą.
"Nigdy nawet mi do głowy nie przyszło, by tę przysięgę złamać. Z nikim nie byłoby mi lepiej niż z moim Staszkiem" - mówi dziś odtwórczyni Róży w "Barwach szczęścia".
Anna i Stanisław bardzo chcieli zostać rodzicami. Niestety, mijały lata, a oni wciąż nie mogli doczekać się potomstwa.
"Miałam problem z zajściem w ciążę. Leczyłam się, przeszłam kilka operacji, a lekarze uprzedzili mnie, że moje marzenie o macierzyństwie może się nie spełnić. Modliłam się o cud" - wyznała aktorka w cytowanym już wywiadzie.
Cud zdarzył się w 1991 roku.
Gdy na świecie pojawiła się Basia, Anna Gornostaj i jej mąż poczuli się najszczęśliwszą parą na świecie, a kiedy pięć lat później urodził się Jurek, uznali, że zostali wynagrodzeni przez los za cierpliwość.
"Nie jesteśmy idealnymi rodzicami, ale na pewno kochamy dzieci miłością bezwarunkową i są dla nas najważniejsze" - zapewniali na łamach "Przyjaciółki", gdy ich dzieci były jeszcze małe.
"Basia i Jurek są dowodami na to, że nie ma rzeczy niemożliwych" - stwierdzili.
W 2008 roku aktorka i jej mąż postanowili założyć własny teatr, a że cieszyli się w swoim środowisku wielkim szacunkiem i ogromną sympatią, nie mieli problemu z przekonaniem do swego pomysłu znajomych artystów.
"Zaczynaliśmy od prowadzenia offowej sceny w Forcie Sokolnickiego, dziś w naszym Capitolu pracuje kilkaset osób" - mówi z dumą Anna Gornostaj.
"Teatr to dzieło naszego życia, nasza wielka duma, nasze... trzecie dziecko" - wyznała "Życiu na gorąco".
Stanisław Mączyński zainwestował w realizację marzenia ukochanej spadek, który dostał po dziadku. Deklaruje, że oddałby każde pieniądze, byle widzieć żonę uśmiechniętą.
"Za co go kocham?" - zastanawiała się szefowa Teatru Capitol w wywiadzie.
"Za oddanie, lojalność, tolerancję. Za to, że daje nam szczęście i robi wszystko, żebyśmy się ze sobą nie nudzili" - powiedziała.
Był czas, że Anna i Stanisław przyjęli pod swój dach 11-letniego chłopca, którym nie miał się kto zająć. Dali Krzyśkowi miłość i wsparcie, których jednak nie umiał wykorzystać.
"Doprowadziliśmy go do matury, więcej nie mogliśmy" - stwierdziła aktorka, goszcząc w studiu "Pytania na śniadanie".
"Krzysztof miał problem z używkami. Wydawało się nam, że miłością pokonamy trudy. Nie udało się. Gdy osiągnął pełnoletność, odszedł i nie mieliśmy już z nim kontaktu" - wyznała.
Tymczasem Basia wyszła za mąż, cztery lata temu uszczęśliwiła rodziców małą Różyczką. Pracuje z nimi w teatrze, wspiera ich.
Jerzy z kolei został muzykiem, komponuje, gra na saksofonie, ma na swoim koncie kilka znakomitych płyt jazzowych.
"Dzieci nam się udały" - mówi Anna Gornostaj i dodaje, że nie ma dla niej ważniejszej roli od roli matki.
"Przede wszystkim jestem mamą, później aktorką. A na trzecim miejscu żoną... Staszek nie gniewa się, że tak mówię, on to rozumie. Wie, że tak naprawdę jest dla mnie najważniejszy" - powiedziała w cytowanym już wyżej wywiadzie.