Co stało się z gwiazdą "Rancza"? Z wielu rzeczy musiała zrezygnować
Magdalena Waligórska-Lisiecka, która popularność zawdzięcza roli barmanki Wioletki w kultowym "Ranczu", nie kryje, że odkąd wyszła za mąż i została mamą, kariera przestała być dla niej najważniejsza, choć... nadal jest ważna. Aktorka przyznaje, że czasem ma problem z pogodzeniem życia zawodowego z prywatnym. "Dzieciom trzeba zapewnić stabilny dom, a my żyjemy na walizkach" - mówi.
Magdalena Waligórska-Lisiecka była jeszcze studentką wrocławskiej filii krakowskiej szkoły teatralnej, gdy dostała rolę Wioletki w "Ranczu". Wtedy jednak nikt nie spodziewał się, że serial o mieszkańcach Wilkowyj podbije serca Polaków i będzie kręcony aż przez dekadę.
"Tej produkcji zawdzięczam karierę. 'Ranczo' mnie ukształtowało i dało szansę pokazania się szerszej publiczności" - przyznała Magdalena w najnowszym wywiadzie.
"Ale ten serial również mnie zaszufladkował. Dostawałam potem mnóstwo podobnych propozycji" - powiedziała "Dobremu Tygodniowi".
Jedno jest pewne - dzięki roli w uwielbianej produkcji Magda zdobyła popularność, o jakiej inne młode aktorki mogły tylko marzyć.
Magdalena Waligórska-Lisiecka w niemal każdym wywiadzie podkreśla, że jest prawdziwą szczęściarą, bo spotkała na swej drodze idealnego mężczyznę. Z Mateuszem Lisieckim już od kilku lat tworzą jedno z najszczęśliwszych małżeństw w polskim show-biznesie. Doczekali się dwójki dzieci, które są dla nich całym światem. Niestety, chcąc zagwarantować synowi i córce "normalne" dzieciństwo, oboje musieli z pewnych rzeczy zrezygnować.
"Jedną z pierwszych rzeczy, jakie ustaliliśmy między sobą, było to, że dzieciom trzeba zapewnić stabilny dom. Na przykład: stała godzina kolacji i kąpieli. My żyjemy na walizkach, ale ich ze sobą nie ciągamy" - wyznała aktorka "Dobremu Tygodniowi".
"Gdy jest nam ciężko, mamy wsparcie babci i opiekunek" - dodała.
Magda jest od lat bardzo zapracowana i, co bywa kłopotliwe, musi przemieszczać się między oddalonymi od siebie o dziesiątki kilometrów miastami. Jeszcze niedawno jeździła do Wrocławia na plan serialu "Lombard. Życie pod zastaw", cały czas występuje na scenie teatru w Zabrzu, a mieszka przecież w Warszawie...
"Prawda jest taka, że życie rzuca mnie z miejsca na miejsce" - poskarżyła się w najnowszym wywiadzie.
Dla Magdaleny Waligórskiej-Lisieckiej najcenniejsze są chwile spędzane z mężem i dziećmi. Ona, jej mąż i dzieci uwielbiają biwakowanie i kajaki.
"Jeździmy na nie całą rodziną. To świetna rozrywka. Mamy już cały sprzęt, więc wystarczy tylko wyznaczyć sobie cel - Bory Tucholskie, Mazury... Teraz, jesienią, musieliśmy sobie odpuścić, bo akurat w tym okresie czeka nas dużo projektów" - mówi aktorka, która niedawno dołączyła do obsady "M jak miłość" (w nowych odcinkach wciela się w Violę).
"Aktorzy mają dosyć ciężko, jeżeli chodzi o planowanie wolnego czasu, bo zawsze jak się wykupi wakacje, to potem przytrafia się niesamowita okazja zawodowa i trzeba z czegoś rezygnować" - powiedziała "Dobremu Tygodniowi".
Magda jest dumna z tego, że - choć czasem ma z tym problem - udaje się jej pogodzić obowiązki zawodowe z byciem żoną i mamą.
"Na razie nie było żadnej spektakularnej wtopy, ale parę razy cała nasza logistyka wisiała na włosku" - żartuje.
"Rozwiesiliśmy kalendarze w różnych punktach domu, żeby każdy pamiętał, jak wyglądają jego zadania na konkretny dzień. To bywa skomplikowane, ale dajemy radę" - pochwaliła się w cytowanym już wyżej wywiadzie.