Co łączyło ją ze znanym aktorem? Prawda wyszła na jaw po jego śmierci

Emilian Kamiński był człowiekiem, którego nie dało się nie lubić. Zawsze serdeczny, pogodny, z sercem na dłoni... Aktor przez całe życie otoczony był przyjaciółmi, którzy - choć od jego śmierci minęło już dwa i pół roku - wciąż nie pogodzili się z jego odejściem. "Ciągle mam w telefonie numer do niego i nie zamierzam go usuwać" - mówi Krystyna Janda. Mało kto wie, że aktorów łączyła szczególna więź.

Emilian Kamiński i Krystyna Janda poznali się podczas studiów na wydziale aktorskim warszawskiej PWST. Byli na jednym roku i w jednej "paczce" przyjaciół.

"Emilian miał jasny wizerunek, był niezwykle optymistyczną postacią, niosącą ze sobą wiarę w siłę i radość życia. W każdej chwili gotów pomóc, pośmiać się, przytulić, pocałować, doradzić" - wspominała Krystyna Janda w rozmowie z autorką książki o Kamińskim "Reżyser marzeń".

Reklama

Emilian Kamiński: Dzięki Krystynie Jandzie poznał kobietę swego życia

Krystyna i Emilian przez całe studia trzymali się razem. Oboje skończyli szkołę teatralną z wyróżnieniem. Bardzo chcieli pracować wspólnie, ale po dyplomie ich zawodowe drogi przestały się krzyżować. Dopiero kilka lat po opuszczeniu murów uczelni przy ul. Miodowej spotkali się w Teatrze Powszechnym podczas realizacji głośnego spektaklu "Na szkle malowane". Janda reżyserowała, Kamiński grał główną rolę.

"Był moim wspaniałym Janosikiem. Miał do tego wszelkie predyspozycje - wokalne, fizyczne i mentalne. Byłam bardzo szczęśliwa, że się zgodził i to zagrał" - powiedziała w "Reżyserze marzeń".

Aktorka nie kryje, że jest "matką chrzestną" małżeństwa Emiliana i Justyny Sieńczyłło, bo poznali się na próbach do jej spektaklu i była świadkiem, jak narodziła się i rozkwitała ich wielka miłość.

Emilian Kamiński: Z pomysłem otwarcia własnego teatru nosił się, odkąd skończył studia

Dopiero rok po śmierci Emiliana Krystyna Janda zdradziła, że gdy w 2000 roku jej przyjaciel znalazł w samym centrum Warszawy miejsce na Kamienicę, zaproponował jej spółkę.

"Przez chwilę mieliśmy pomysł, żeby ten teatr otworzyć razem" - potwierdziła w rozmowie z biografką Kamińskiego.

"Spotkaliśmy się, pokazywał mi te ruiny, koszmarnie śmierdzące piwnice i pusty plac między budynkami. Pamiętam, jak pomyślałam później, że jest samotnym, opanowanym utopijną ideą siłaczem. Wycofałam się z prozaicznego powodu, najzwyczajniej przestraszyłam się tego miejsca" - opowiadała.

Krystyna Janda z podziwem patrzyła, jak Emilian - z pomocą żony i przyjaciół - zamienił "śmierdzące piwnice" w uwielbiany, zawsze wypełniony widzami teatr. Mimo że otworzyła własny, kibicowała przyjacielowi i wspierała go.

"On z pomysłem otwarcia swojej sceny nosił się od dawna. Był zapalony, opętany, wiedział, gdzie i co. Mnie przyszło to do głowy dużo później" - twierdzi.

"Byłam w Kamienicy wielokrotnie. Zachwycała mnie rodzinna atmosfera, serdeczność dookoła, było w tym coś naprawdę wyjątkowego" - powiedziała autorce "Reżysera marzeń".

Emilian Kamiński: Ukrywał przed przyjaciółmi, że walczy z okrutną chorobą

O tym, że Emilian Kamiński jest chory, Krystyna Janda dowiedziała się, dopiero gdy było z nim już naprawdę źle.

"Potrafił ukryć chorobę przed wszystkimi i tak długo zachować ją w tajemnicy. Jego śmierć była dla mnie szokiem" - napisała aktorka.

Krystyna Janda wciąż ma w telefonie numer do Emiliana.

"To jeden z kontaktów, który zawsze był dla mnie dostępny. Wiedziałam, że jeśli będę miała jakiś problem - nieważne, czy osobisty, zawodowy, czy pytanie techniczne, księgowe, administracyjne - to po drugiej stronie jest człowiek, który jest dla mnie zawsze otwarty i służy pomocą. Przyjaciel i świetny facet" - wyznała Patrycji Pawlik.

Wiedzieliście, że założyciele i dyrektorzy konkurujących ze sobą warszawskich scen byli przyjaciółmi?

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Emilian Kamiński | Krystyna Janda | Justyna Sieńczyłło
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy