Barbara Kurdej-Szatan wspomina dzieciństwo. "Nie wiodło nam się najlepiej"
Barbara Kurdej-Szatan zawsze z wielkim sentymentem wspomina dzieciństwo. W domu aktorki nie przelewało się, ale rodzice robili wszystko, by i jej, i jej starszej siostrze niczego nie brakowało. "Czasem brakowało pieniędzy, ale miłości nie brakowało nigdy" - zapewnia gwiazda.
Wspominając dzieciństwo, Barbara Kurdej-Szatan za każdym razem podkreśla, że było pełne miłości. "Miałam i mam do tej pory ogrom wsparcia od rodziców" - twierdzi.
Aktorka i jej siostra - starsza o 5 lat Katarzyna - wychowywały się w typowym M4 w bloku na osiedlu nazywanym sypialnią Opola.
"Nie wiodło nam się najlepiej. Tato jako elektryk nie był w stanie nas utrzymać, musiał dorabiać. Jeździł do Turcji czy Tunezji, przywoził stamtąd różne rzeczy na handel. I welurowe dresy dla nas" - opowiada.
Janusz Kurdej, choć naprawdę dużo i ciężko pracował, zawsze znajdował czas dla córek. Zaraził je miłością do sportu, nauczył jazdy na rowerze i na nartach, zabierał na wycieczki w góry. "Był dla nas sportowym przewodnikiem, podczas gdy mama zajmowała się naszym rozwojem artystycznym" - mówi Barbara.
Eliza Wyszomirska-Kurdej, nauczycielka języka polskiego i działaczka samorządowa, dbała, by jej dziewczyny regularnie chodziły do teatru, dużo czytały, obie posyłała do szkoły muzycznej. Swojego przyszłego męża - ojca swoich córek - poznała, gdy oboje byli licealistami, ale wtedy jeszcze nie w głowach im było snucie wspólnych planów na przyszłość. Dopiero kiedy po latach umówili się na kawę, by powspominać szkolne lata, poczuli, że są sobie przeznaczeni.
"Pobrali się, a chwilę później urodziła się Kasia" - twierdzi Barbara Kurdej-Szatan.
Aktorka przyszła na świat 6 lat po ślubie rodziców. "Basia była planowanym i wyczekiwanym dzieckiem" - zapewnia Eliza Wyszomirska-Kurdej.
Tata od razu nazwał Basię Żabą. Nie pamięta już dlaczego, ale do dziś tak właśnie zwraca się do młodszej córki. "Była bardzo żywiołowym dzieciakiem, biegała, rozrabiała, ciągle się śmiała. I miała dużo uroku" - opowiada.
Barbara jest przekonana, że była "córeczką tatusia", ale Katarzyna twierdzi, że obie były ulubieńcami Tatulka, jak nazywają ojca.
"Tatulek tyle wie, zawsze nam wszystko wytłumaczy, opowie, nauczy, pomoże. Kochamy Cię najmocniej na świecie" - napisała w mediach społecznościowych w Dniu Ojca.
Państwo Kurdejowie nie mieli z córkami żadnych problemów. Dziewczyny co prawda bywały pyskate i potrafiły upomnieć się o swoje, więc w domu bywało głośno, ale do awantur nie dochodziło. "Rodzice dawali nam dużo swobody, nie ograniczali, nie śledzili każdego kroku" - wspomina Barbara.
W zamian za wolność, mama i tato wymagali szczerości, prawdomówności i... punktualnych powrotów z imprez. "Tolerancja mamy kończyła się w momencie, kiedy spóźniłam się do domu chociaż pięć minut" - żartuje aktorka.
Janusz Kurdej zawsze podziwiał Basię za odwagę. "Od najmłodszych lat rzucała się na głęboką wodę. Była pewna swego i uparta, a przy tym lubiła zwracać na siebie uwagę" - twierdzi. "Urodzona aktorka" - mówi z dumą.
Pierwsza aktorką w rodzinie została Katarzyna. Barbara początkowo rozważała studiowanie matematyki i informatyki, dopiero pod koniec liceum zdecydowała się na aktorstwo. Rodzice dali jej swoje błogosławieństwo, a dziś są jej największymi fanami.
Barbara Kurdej-Szatan oboje rodziców kocha tak samo mocno, ale nie kryje, że gdy była nastolatką lepiej dogadywała się z tatą. "Miał więcej cierpliwości. Mama była bardziej wymagająca. To ona egzekwowała obowiązki i ustalenia" - wspomina.
"Oboje wpajali nam zasady kultury osobistej, szacunku do ludzi, zachowania przy stole, ale nigdy nie byłyśmy dyscyplinowane. Wychowywali nas z dużą intuicją. Ja robię to samo. Dla mnie rodzicielstwo to właśnie intuicja" - mówi Barbara, która razem z mężem, Rafałem Szatanem, wychowuje 11-letnią Hanię i 3-letniego Henryka.
Niedługo po tym, jak Basia po raz pierwszy została matką, jej rodzice po prawie czterech dekadach spędzonych w Opolu przeprowadzili się pod Warszawę, by pomóc córce, a raczej by być bliżej niej i wnuczki. Nie wtrącają się w życie dzieci, ale gdy te proszą je o radę czy wsparcie, rzucają wszystko i są do ich dyspozycji.
Aktorka doskonale pamięta dzień, w którym powiedziała rodzicom, że przyjęła oświadczyny Rafała. "Powiedzieli: 'No cóż, jeżeli tak decydujecie, to wszystkiego dobrego'" - opowiada.
Dziś państwo Kurdejowie nie wyobrażają sobie bardziej kochającego, czułego zięcia. Są w mężu Basi po prostu zakochani.
"Miłość, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, jakie od nich dostałam, ukształtowały mnie jako kobietę i jako człowieka" - wyznaje Barbara, a pytana, do którego z rodziców jest bardziej podobna, twierdzi, że każde z nich podarowało jej swe najlepsze cechy.
"Po tacie odziedziczyłam cierpliwość, ścisły umysł, bezproblemowość, radość życia i luz. Po mamie natomiast umiejętność walki o siebie i innych, zaangażowanie w sprawy, które wydają się ważne, wiarę w ludzi i odwagę w podejmowaniu nawet najtrudniejszych decyzji" - mówi była gwiazda "M jak miłość".
Barbara Kurdej-Szatan dobrze wie, że z każdym problemem może pójść do mamy. Nie było i nie ma dla nich tematów tabu. Mama jest przyjaciółką i powierniczką sekretów obu córek. Obie mają do niej bezgraniczne zaufanie.
"Mamunia jest najfajniejszą, najmądrzejszą i najbardziej wyrozumiałą, kochaną, radosną Mamunią na całym świecie" - napisała aktorka.
A ojciec? "Można na nim polegać. Jest wspaniałym dziadkiem, bardzo opiekuńczym, kochanym - twierdzi.
(Wypowiedzi pochodzą z książki "Jak to się stało? Basia Kurdej-Szatan w rozmowie z Magdaleną Bober" oraz z wywiadów dla "Vivy!", "Pani" i "Twojego Stylu")