Arnold Schwarzenegger pięć lat temu przez błąd lekarzy otarł się o śmierć

Gwiazdor "Terminatora" w najnowszym odcinku swojego programu wrócił wspomnieniami do okresu rekonwalescencji po operacji, którą przeszedł w 2018 roku. Schwarzenegger ujawnił, że w wyniku lekarskiego błędu nieinwazyjny zabieg wymiany zastawki tętniczej zmienił się w ratującą życie operację na otwartym sercu. Hollywoodzki aktor i były gubernator Kalifornii zdradził, że doszedł do siebie dzięki przyjaciołom, którzy codziennie czuwali nad tym, by stosował się do zaleceń specjalistów. "Z czegoś takiego nie wyjdziesz bez niczyjej pomocy" – podkreślił laureat Złotego Globu.

W najnowszym odcinku internetowego cyklu "Arnold’s Pump Club" Arnold Schwarzenegger opowiedział o niewinnym zabiegu medycznym, który mógł go kosztować życie. 

W 2018 roku hollywoodzki aktor przeszedł zabieg wymiany zastawki tętniczej. Choć lekarze określali ową procedurę mianem nieinwazyjnej, w czasie zabiegu doszło do poważnych komplikacji.

"To było przerażające. Pamiętam, jak po wybudzeniu się zobaczyłem tych wszystkich lekarzy stojących nad moim łóżkiem. Mój chirurg powiedział: 'Popełniliśmy błąd i przebiliśmy ścianę serca. Musieliśmy bardzo szybko cię otworzyć, aby uratować ci życie'" – wyjawił gwiazdor "Commando".

Reklama

Arnold Schwarzenegger: W rekonwalescencji pomogli mu bliscy

Sytuacja była o tyle trudna, że kilka miesięcy później Schwarzenegger miał wejść na plan szóstej części "Terminatora". Jak sam przyznał, kluczowa była dla niego zmiana nastawienia i całkowite skoncentrowanie się na powrocie do zdrowia.

"Wiedziałem, że nie cofnę czasu, nie odwrócę tej katastrofy. Należało więc szybko wziąć się w garść i skupić na kolejnym kroku, by wydostać się ze szpitala. Lekarze ostrzegli mnie, że jeśli nie zacznę ćwiczyć płuc, aby zwiększyć ich pojemność i je wzmocnić, a w międzyczasie złapię zapalenie płuc, mogę umrzeć" – wyznał zdobywca Złotego Globu.

Schwarzenegger podkreślił, że doszedł do siebie dzięki przyjaciołom, którzy codziennie czuwali nad tym, by stosował się do zaleceń specjalistów. "Zadzwoniłem do moich kumpli i powiedziałem: 'Słuchajcie, musicie mnie zmotywować i liczyć kroki, które robię w szpitalu'. Każdego dnia przychodzili do mnie i zabierali mnie na spacery szpitalnymi korytarzami" – zdradził gwiazdor.

Dodał, że taki system wsparcia jest niezwykle istotnym elementem skutecznej rekonwalescencji. "Z czegoś takiego nie wyjdziesz bez niczyjej pomocy" – zaznaczył były gubernator stanu Kalifornia.

Po wypisaniu ze szpitala Schwarzenegger rozpoczął przygotowania do planowanego występu na dużym ekranie. "Trzy miesiące później trenowałem już na siłowni. Musiałem być w stanie biegać, podnosić ciężary, grać w scenach walki. Udało się to osiągnąć, bo miałem odpowiednio ułożony plan działania, wsparcie przyjaciół i pozytywne nastawienie. Gdy wchodziłem na plan zdjęciowy, byłem już w swojej dawnej formie" – wyjaśnił aktor. 

Film "Terminator: Mroczne przeznaczenie" miał premierę jesienią 2019 roku.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Arnold Schwarzenegger
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy