Anna Wesołowska: Karierę zniszczyła jej jedna rola. Co się z nią stało?

Anna Wesołowska-Piechocińska - niezapomniana Kasia ze "Świętej wojny" - była w latach 80. ubiegłego wieku świetnie zapowiadającą się aktorką. Po premierze filmu "Między ustami a brzegiem pucharu", w którym zagrała jedną z głównych ról, okrzyknięto ją nadzieją rodzimego kina, a cała Polska zakochała się w jej krągłościach. "Nie chciałam być przedmiotem pożądania" - wyznała po latach, tłumacząc, dlaczego zdecydowała się postawić na teatr, zamiast robić karierę filmową.

Aktorstwo było dla pochodzącej z Siemianowic Śląskich Anny Wesołowskiej jednym z kilku zawodów, które brała pod uwagę, planując ścieżkę kariery. Po maturze złożyła papiery na medycynę (od dziecka marzyła, by zostać lekarzem) i - na wszelki wypadek - do Akademii Sztuk Pięknych. W ostatniej chwili zdecydowała się też zdawać na wydział aktorski krakowskiej szkoły teatralnej, nie licząc jednak na to, że zdobędzie indeks.

Egzaminy do PWST były pierwsze.

"Od razu się dostałam" - wspominała niedawno w rozmowie z "Angorą", dodając, że po sukcesie, którego się nie spodziewała, nie było już sensu, by podchodzić do egzaminów na pozostałe uczelnie.

Reklama

Anna Wesołowska-Piechocińska: Uczyła się aktorstwa, grając epizody

Będąc jeszcze studentką, Anna zgłosiła się na zdjęcia próbne do filmu "Na srebrnym globie", ale Andrzej Żuławski uznał, że jest do niczego.

"Nie spodobałam mu się. Byłam tak zestresowana, że się spaliłam" - przyznała po latach na łamach "Angory".

Szansę na zaistnienie na ekranie dał jej za to Andrzej Titkow. Zagrała w jednym z odcinków jego serialu "Układ krążenia", a potem umierała ze strachu, że zapłaci za to relegowaniem ze studiów, bo w tamtych czasach studenci krakowskiej szkoły teatralnej nie mogli grać w filmach, a tym bardziej w serialach.

"Wtedy właściwie wszędzie grałam epizody, ale chodziło o to, aby dziekan od razu mnie nie dostrzegł. Ale tak naprawdę jakoś nie miałam szczęścia do filmu" - wyznała w cytowanym już wywiadzie.

Anna Wesołowska-Piechocińska: Dostawała propozycje nie do przyjęcia

Przepustką do kariery miała być dla Anny Wesołowskiej rola w "Seksmisji". Juliusz Machulski był oczarowany świeżo upieczoną absolwentką PWST i podczas pierwszego spotkania obiecał jej, że weźmie ją do swojej nowej komedii. Obietnicę spełnił, ale, niestety, znów skończyło się na epizodzie. W głównych rolach wystąpiły ówczesna żona Machulskiego i jej przyjaciółka...

Po ukończeniu studiów Anna postawiła na teatr. Dostała angaż w kaliskim Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego i, zanim w 1983 roku przeniosła się do Katowic i dołączyła do zespołu Teatru Śląskiego, zdążyła zagrać w Kaliszu kilka świetnych ról.

Była już mężatką i miała kilkuletnią córkę, gdy Zbigniew Kuźmiński zaproponował jej rolę Aurory von Carolath w filmie "Między ustami a brzegiem pucharu". Po premierze Polacy oszaleli wręcz na punkcie... aktorki.

"Zostałam sformatowana. Być może inna aktorka by się tym nie przejęła, ale ja nie potrafiłam" - wspominała w rozmowie z Tomaszem Gawińskim z "Angory", dodając, że dostała po "Między ustami a brzegiem pucharu" mnóstwo propozycji, ale były to wyłącznie oferty udziału w scenach dla dorosłych.

"Nie rozmawiano ze mną o ciekawej roli, o filmie, o scenariuszu, tylko od razu, z grubej rury pytano, czy wystąpię bez ubrania. Byłam tak tym wszystkim zestresowana, że miałam dość. Totalnie się zamknęłam. Potraktowano mnie nie jako aktorkę, kobietę, lecz jak przedmiot" - powiedziała po latach, tłumacząc, dlaczego na kilka lat zniknęła z ekranu.

Anna Wesołowska-Piechocińska: Dopiero odkąd jest emerytką, czuje, że żyje

Dziś 69-letnia Anna Wesołowska-Piechocińska skupia się na pracy pedagogicznej i promocji młodych twórców: aktorów, poetów i dramaturgów. Robi to, bo wie, że artyści, zwłaszcza młodzi, bardzo potrzebują wsparcia.

"Mnie w młodości nikt nie wspierał, nie miałam szczęścia do ludzi, którzy podaliby mi rękę. A sama nie potrafiłam na tyle walczyć, żeby się przebić" - mówi i dodaje, że odkąd jest na emeryturze, odpoczywa psychicznie.

"Nic już nie muszę. Teraz czuję się już spokojna, czuję, że żyję" - wyznała niedawno.

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy