Anna Polony kochała dwóch mężczyzn. Obaj złamali jej serce

Anna Polony - znakomita aktorka, którą na małym ekranie oglądaliśmy ostatnio w 2018 roku jako Emilię Biernacką w "Drogach wolności" - nigdy nie kryła, że w jej życiu liczyli się tylko dwaj mężczyźni: mąż Marek Walczewski, który odszedł od niej do Małgorzaty Niemirskiej, i wybitny reżyser Konrad Swinarski, na romans z którym nie miała jednak szans, bo jeśli w ogóle miałby zdradzić żonę, to zdradziłby ją tylko z... mężczyzną!

Anna Polony to bez wątpienia jedna z najwybitniejszych polskich aktorek ostatniego półwiecza - wielka gwiazda krakowskich teatrów Słowackiego i Starego, na deskach których stworzyła dziesiątki niezapomnianych kreacji. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku była ulubienicą Konrada Swinarskiego, który obsadzał ją w każdym swoim przedstawieniu.

Tylko w latach 1965-1970 zagrała w ośmiu sztukach, które wyreżyserował na scenie przy ulicy Jagiellońskiej 5 w Krakowie - była m.in. Orciem w jego "Nie-boskiej komedii", Stellą w "Fantazym", Kasią w "Poskromieniu złośnicy" i Heleną w "Śnie nocy letniej".

Reklama

- Bez niego nie byłoby Anny Polony. Rozwibrował mnie emocjonalnie - wyznała aktorka wiele lat po śmierci Swinarskiego, wspominając pracę pod jego reżyserskim okiem.

Anna Polony i Konrad Swinarski: Do romansu nie doszło

Anna Polony przyznaje, że Konrad Swinarski fascynował ją nie tylko jako reżyser, ale też jako mężczyzna.

- Podkochiwałam się w nim, ale do romansu między nami nie doszło - zdradziła w wywiadzie.

Tajemnicą poliszynela było, że Swinarski - choć żonaty - gustował w mężczyznach. Cały Kraków plotkował o jego dwoistej seksualnej naturze. Anna Polony wiedziała, że nie ma u niego szans. Zresztą... nie zamierzała rywalizować o jego względy z Barbarą Witek-Swinarską, z którą związał się jeszcze w czasie studiów studiów na wydziale reżyserii warszawskiej PWST.

Tak naprawdę Swinarski kochał swoje aktorki, ale o zacieśnianiu z nimi relacji pozazawodowych nie było mowy.

- Był ładny i nieśmiały. Potem okazało się, że... niby nieśmiały. To był stary jego trick. Tą swoją nieśmiałością uwodził ludzi. Na to nabierali się wszyscy, ale szczególnie kobiety - wspominała go na łamach "Gazety Krakowskiej" Barbara Witek-Swinarska. 

Anna Polony była jedną z tych "uwiedzionych" przez Swinarskiego kobiet.

Przez Swinarskiego rozpadło się małżeństwo Anny Polony?

Kiedy w 1965 roku Anna Polony po raz pierwszy spotkała Konrada Swinarskiego w Starym Teatrze, była związana przysięgą małżeńską z Markiem Walczewskim. Oboje zagrali w "Nie-boskiej komedii", ale - choć Marek wypadł w roli hrabiego znakomicie - to Anna zebrała świetne recenzje. Mąż uznał, że reżyser "lepiej ją ustawił" i dlatego "ukradła" mu przestawienie.

- Od tego czasu zaczęły się między nami nieporozumienia - wspominała później w wywiadzie dla "Twojego Stylu".

Dla bywalców Starego Teatru jasne było, że Marek Walczewski to aktor Jerzego Jarockiego, a Anna Polony to aktorka Konrada Swinarskiego.

- Pracowaliśmy w dwóch konkurujących klanach teatralnych gigantów. To był ekscytujący okres w teatrze, ale podziały przenosiły się na życie prywatne - stwierdziła kiedyś Anna Polony, odpowiadając na pytanie, co było powodem rozpadu jej małżeństwa.

Tak naprawdę... Marek Walczewski odszedł od niej, bo zakochał się w Małgorzacie Niemirskiej. Po rozwodzie Anna Polony nie związała się z żadnym mężczyzną.

Wkrótce po tym, jak mąż ją zostawił, straciła też Konrada Swinarskiego. 19 sierpnie 1975 roku reżyser zginął w katastrofie samolotu, którym leciał do Iranu, by na zaproszenie irańskiej cesarzowej Farah Diby wziąć udział w festiwalu sztuki w Szirazu - dawnej stolicy Persji. Ił-62 rozbił się podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku w Damaszku. 

- To był najgorszy etap mojego życia. Rok przed śmiercią Konrada przeżyłam rozwód z Markiem, co mnie dotknęło i emocjonalnie, i ambicjonalnie. Śmierć Konrada rozwaliła mnie psychicznie. Rozchorowałam się. Dopadła mnie silna nerwica wegetatywna. Trwało to kilka lat - wspomina aktorka, którą Swinarski uważał za swoją muzę.

Anna Polony: Kochała się zakochiwać...

Anna Polony, pytana o życie uczuciowe i intymne, twierdzi, że było kompletnie nieudane.

- Cała para poszła w artystyczny gwizdek. Jestem za silna, za drapieżna, za bardzo apodyktyczna, za nerwowa, zbyt spontaniczna i narzucająca swoje zdanie. Partner tego nie wytrzymuje. Musiałabym mieć za towarzysza uległego mężczyznę, a tacy mnie kompletnie nie interesowali. Kochałam się zakochiwać, ale też kłóciłam się z facetami okropnie - wyznała "Twojemu Stylowi".

To, że powinna być sama, jako pierwszy powiedział jej chłopak, z którym spotykała się, zanim wyszła za Walczewskiego. Tym chłopakiem był... Edward Linde-Lubaszenko.

- Edek miał rację. A co miało być, to było, i wystarczy. Dobrze wychodziły mi tylko przyjaźnie z mężczyznami - mówi aktorka.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Anna Polony | Marek Walczewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy