Andrzej Chyra nie gryzie się w język. Gorzkie słowa o stanie polskiego kina
Andrzej Chyra w jednym z ostatnich wywiadów nie szczędził ostrych słów. Mężczyzna opowiedział o trudnym losie aktorów w Polsce oraz ich emeryturach. Największe zarzuty kieruje w stronę polityków.
Andrzej Chyra bardzo długo czekał na rolę, która wydostanie go z aktorskiej "poczekalni" i sprawi, że dołączy do grona największych gwiazd polskiego kina. Po ukończeniu warszawskiej PWST przez 10 lat grał role epizodyczne w serialach, próbując zwrócić na siebie uwagę filmowców. Czekając na swój wielki moment, wystąpił w "Barze Atlantic", "Miodowych latach" czy "Bożej podszewce".
Szansę na udowodnienie swojego talentu dostał dopiero w 1999 roku od Krzysztofa Krauze, który powierzył mu rolę Gerarda Nowaka w "Długu". Chyra dostał za nią Orła i nagrodę za najlepszą kreację męską na Festiwalu Filmowym w Gdyni.
Obecnie w kinach widzowie mogą oglądać produkcję "Kulej. Dwie strony medalu" z udziałem Andrzeja Chyry. W ostatnim wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" aktor poruszył kwestię stanu polskiej kinematografii. Uderzył także w sposób prowadzenia krajowej polityki, która jest winna kiepskiej kondycji rodzimego kina.
"Jesteśmy w kryzysie. Robienie dobrych filmów wymaga pieniędzy. Polskie kino nie będzie miało na razie dobrego okresu (...)" - mówił.
"To, że powstanie wielkiej hollywoodzkiej produkcji było mrzonką, pokazały te wszystkie 'Czerwone maki' i 'Bitwy Warszawskie'. Grube miliony wlane w narodowe tematy, z których wyszły słabe filmy. (...)" - zastanawiał się podczas wywiadu.
Aktor zauważył, że aktualna sytuacja nie różni się wiele od stanu sprzed październikowych wyborów w ubiegłym roku:
"Nie słyszę, aby Ministerstwo Kultury mówiło o tym, jaką rolę chce odgrywać w tworzeniu i promowaniu kultury. [...] Nie chcę, aby twórcy musieli się ograniczać artystycznie, aby zmieścić się w budżecie. Stworzenie pełnowartościowego produktu wymaga jednak zderzenia się z rzeczywistością".
Andrzej Chyra zwrócił także uwagę na kiepską pozycję zawodu aktora z prawnej perspektywy. Uważa artystów za grupę poszkodowaną.
"Artyści to grupa zawodowa, która ma najsłabiej uregulowane stosunki, jeśli chodzi o sprawy ubezpieczenia. Dlaczego nie dostajemy emerytury tak jak np. księża? Nie możemy teraz usiąść i lamentować. Musimy szukać rozwiązań" - podsumował.
Zobacz też: Pierwszy wywiad zakochanych. Przekazali ekscytujące wieści