Andrzej Chyra już nie chce milczeć: "PiS chce zrównać z ziemią wszystko"

"Apeluję do tych, którym brak wyobraźni i ślepota pozwalają wciąż wygodnie żyć: idźmy na wybory z wiarą, że wygramy, bo za chwilę może już nie być tak wygodnie" - twierdzi Andrzej Chyra w rozmowie z "Newsweekiem". Aktor w mocnych słowach mówi o tym, co mu się obecnie w naszym kraju nie podoba.

Andrzej Chyra: Długo milczałem

"Długo milczałem o swoich poglądach. Ryzykuję, ale uważam, że znaleźliśmy się w strefie alarmowej" - mówi Andrzej Chyra w rozmowie z Aleksandrą Pawlicką z "Newsweeka" i nie ukrywa, że jest wrogiem obecnej władzy.

"PiS chce zrównać z ziemią wszystko, co nie służy jego chwale: teatry, muzea, niezależne kino, literaturę, ale opozycja też nie ma pomysłu na to, jak czerpać z tej skarbnicy" - oświadczył.

Aktor opowiedział o tym, co go obecnie w Polsce uwiera i jak zapatruje się na przyszłość. Zaapelował również, aby koniecznie iść na jesienne wybory parlamentarne.

Reklama

"Uwierają rzeczy istotne, ale nie tak, jak ból i wściekłość po tym, co zrobił i codziennie robi PiS z Polską i Polakami. Uwiera mnie bezgraniczna ufność jednej trzeciej społeczeństwa w nieomylność Jarosława Kaczyńskiego" - oświadczył aktor.

"Apeluję do tych, którym brak wyobraźni i ślepota pozwalają wciąż wygodnie żyć: idźmy na wybory z wiarą, że wygramy, bo za chwilę może już nie być tak wygodnie. (...) Trzeba odnieść zwycięstwo, a to oznacza, że każdy głos się liczy, naprawdę każdy" - dodał.

Andrzej Chyra w rozmowie krytycznie wypowiedział się również na temat przedstawicieli Kościoła.

"Ksiądz w szkole to usankcjonowanie respektu wobec przedstawicieli Kościoła. Kłaniamy się codziennie sutannie na szkolnych korytarzach, a potem w życiu. (...) Bardzo mnie ciekawi, co czują ludzie przyjmujący komunię od księdza, o którym wiedzą, że ma nieczyste sumienie i może niekoniecznie gwałcił, ale dokonywał macanek na ich dzieciach. Czy rozumieją, że przyjmując tę komunię, sankcjonują to, co robi ten ksiądz" - dodał aktor.

"Ryzykuję, ale uważam, że znaleźliśmy się w strefie alarmowej"

Chyra wyznał, że jest zmęczony tym, co dzieje się w naszym kraju, ale nie wolno pozostawać biernym.

"Jestem zmęczony. To nie jest tak naprawdę moja bajka. Długo nie wypowiadałem się na temat swoich poglądów, a przez to, że je teraz ujawniam, tracę jako aktor walor kogoś bez przyklejonej gombrowiczowskiej gęby. Ryzykuję, ale uważam, że znaleźliśmy się w strefie alarmowej. To nie czas, aby kalkulować, bo w przyszłej Polsce, tej jeszcze bardziej zamkniętej, nie będę już mógł zrobić nic. Próbuję odwołać się do sumień tych, którym brak wyobraźni i ślepota pozwalają wciąż wygodnie żyć. Za chwilę może już nie być tak wygodnie".

Czytaj również:
Andrzej Chyra: Komornik, alkoholik, ksiądz... Najlepsze role aktora

swiatseriali.pl
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Chyra
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy