Alina Janowska przeżyła niespełnioną miłość. Wszystko opisała w sekretnym dzienniku
Alina Janowska, czyli niezapomniana Eleonora Gabriel ze „Złotopolskich” i Irena Kamińska z „Wojny domowej”, tuż przed wybuchem powstania warszawskiego zaręczyła się z Włodkiem Galinem – uroczym i, jak mówiła, wartym przyśpieszonego bicia serca chłopakiem. W sierpniu 1944 roku zakochała się w innym mężczyźnie...
Dokładnie 80 lat temu - w sierpniu 1944 roku - Alina Janowska poznała kaprala Jerzego Ruseckiego. Był dowódcą jednego z oddziałów batalionu "Kiliński", w szeregi którego wstąpiła natychmiast po wybuchu powstania. "Różyc", taki pseudonim nosił Jerzy, bardzo się Alinie podobał.
"Mama się w nim zakochała" - potwierdził syn aktorki, Michał Zabłocki, podczas uroczystości przekazania dzienników matki Muzeum Powstania Warszawskiego.
Alina miała 21 lat i od kilku miesięcy spotykała się z Włodkiem Galinem zwanym "Piratem", ale w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku brakowało jej czasu na amory. Zresztą Włodek nie dawał znaku życia, nie miała pojęcia, gdzie jest. Dopiero dwa tygodnie po wybuchu powstania ktoś powiedział jej, że jego batalion ukrywa się w opuszczonej kamienicy na Mazowieckiej, że jej narzeczony żyje i wszystko u niego w porządku.
"Byłam zła, że się nie interesuje, co się ze mną dzieje i czekałam, aż się łaskawie zjawi. Podejrzewałam, że któraś z tamtejszych kobiet zawróciła mu w głowie i dlatego jestem mu obojętna" - napisała w dzienniku.
W końcu czara goryczy się przelała. Alina poskarżyła się Lilce - swej najlepszej przyjaciółce - że jest zawiedziona postawą Włodka, ponieważ bardzo go kocha, ale chyba bez wzajemności. Koleżanka poradziła jej, by zapomniała o chłopcu, na którym się zawiodła, a potem zaproponowała, by razem poszły na kolację do ich dowódcy.
Zakwaterowane były na widowni kina "Stalowy" przy Marszałkowskiej 112, "Różyc" zajmował pokój na piętrze...
"W pokoiku Jurka, jeszcze wówczas »pana« albo »kolegi Różyca«, gwarno. Janek, Staszek, Wilk, Poraj, sam gospodarz, no i wreszcie my dwie, usadowiliśmy się na dwóch tapczanach i wsuwamy smaczne rzeczy. Znalazło się i wino, i coś tam jeszcze. W paru sercach zaczyna coś kiełkować..." - zanotowała Alina w pamiętniku pod datą 13 sierpnia.
Następnego dnia Lilka zwierzyła się koleżance, że podoba się jej Staszek.
"Czy zwraca na mnie choć trochę uwagi?" - spytała.
"Ja: Zwraca, zwraca. A... słuchaj, czy sądzisz, że mogę się podobać Jurkowi? Ona: No chyba. Zresztą komu się ty nie podobasz" - napisała później w swoim dzienniku "Setka", bo tak - ze względu na to, że można było na niej na sto procent polegać - nazywali Alinę przyjaciele z batalionu "Kiliński".
Dowódca Jerzy Rusecki "Różyc", starszy od niej o niecałe trzy lata kapral podchorąży, od razu wpadł Alinie w oko i wcale tego nie kryła. Ona też mu się spodobała, ale wiedział, że ma narzeczonego, znał Włodka, nie chciał wchodzić mu w paradę. Sama mu powiedziała, że "Pirat" jest najbliższym jej człowiekiem na świecie. Tego, że cierpi, bo znajomi donieśli jej, że chłopak nie dochowuje jej wierności, też przed nim nie kryła.
"Nagadali mi mnóstwo drwinami podszytych głupstw na temat Włodzia. Mało nie płakałam ze złości i żalu, mimo że starałam się nie wierzyć w gadanie tych jego kolegów. Ale byłam smutna cały dzień" - wyznała na kartach pamiętnika.
"J. to widział. Wieczorem przy kolacji spytał, czy bym nie mogła przyjść z Lilką do niego. Przyszłam. Ledwośmy siedli - alarm. Tej nocy nikt z nas oka nie zmrużył" - napisała.
Rankiem Jurek i jego przyjaciele z oddziału wrócili na kwaterę ledwo trzymając się na nogach. Alina już z daleka poznała go po niebieskiej koszuli z krótkimi rękawami, bo tylko on taką miał.
"Chłopcy po akcji byli tak zmęczeni, że wchodzili i kładli się na krzesła, na podłogę, gdziekolwiek. »Różyc« nie miał siły iść do siebie na piętro, położył się obok mnie, zasnęliśmy od razu. Traf chciał, że Włodek dotarł wtedy do nas na Marszałkowską. Wszedł, zobaczył mnie śpiącą w łóżku z innym, wyszedł. Potem podejrzenia z tego były" - wspominała po latach.
Koledzy powiedzieli "Setce", że "Pirat" się o nią dopytywał i widział ją z "Różycem". Jurek poradził jej, żeby poszła na Mazowiecką i wyjaśniła sprawę. Poszła.
"I widzę Włodzia z kobietą! Wyczuwam jakiś kontakt między nimi. Trudno. Odwróciłam się na pięcie, a on mi mówi: Słuchaj, Alik, nie wiadomo, co z nami będzie, ale jak nas będą wywozić do obozu, to wyskakuję po drodze. Ty zrób to samo. Znajdę cię! A potem się pożegnaliśmy" - opowiadała pół wieku później autorowi książki "Jam jest Alina, czyli Janowska Story".
Alina była przekonana, że już nigdy nie zobaczy Włodka. Tymczasem Jurek był tuż obok, na wyciągnięcie ręki.
"Ma pokaleczone kolano, musi leżeć. Jest wściekły, bo to żadna poważniejsza rana, a tak unieruchamia. Jeśli mam chwilę czasu, wpadam do niego i gadamy, gadamy, gadamy. On jest smutny i w beznadziejnym nastroju, ja wesoła i ufna w nasze szczęście. Słowem, ciągle się kłócimy. Ale... tak jest przyjemnie" - napisała w dzienniku.
"Różyc" nie chciał rozmawiać z "Setką" o uczuciach.
"Rozmawiamy z sobą tylko na ogólne tematy. J. jest w pewnego rodzaju depresji psychicznej. Sądzę, że to ta beznadziejność sprawy. Zamknął się zupełnie" - zanotowała.
Aktorka nigdy nie dowiedziała się, dlaczego Jurek odrzucił jej miłość. Czy rzeczywiście go kochała?
"Na pewno miałam do niego duży sentyment, naprawdę duży" - przyznała kilka lat przed śmiercią, opowiadając o Jerzym Ruseckim w rozmowie z Małgorzatą Bramą z Muzeum Powstania Warszawskiego.
W sierpniu 1944 roku, gdy wydawało się jej, że mogliby być razem szczęśliwi, przypuszczała, że Jurek nie chce się z nią związać z powodu Marii Chmurkowskiej, artystki występującej - także w czasie powstania - na scenie "Palladium", zauroczonej "Różycem" z wzajemnością.
"Byłam zazdrosna, że on tam chodzi i ogląda ją w akcji, ale jemu tego nigdy nie powiedziałam" - wyznała Małgorzacie Bramie.
Chmurkowska, której specjalnością były monologi komiczne, po wojnie parę razy widziała się z Aliną najpierw w Café Fogg, później w kawiarni Stolica w hotelu Warszawa, skąd nadawano "Podwieczorki przy mikrofonie", w których obie brały udział, ale nigdy nie rozmawiały o Jurku.
"Mama kochała swojego dowódcę. A do powstania szła zakochana w innym mężczyźnie. Opisała tę trudną dla niej uczuciową relację w dziennikach. Dowódca zginął, więc ten dramat sam się dokonał" - mówi dziś Michał Zabłocki, syn zmarłej 13 listopada 2017 roku aktorki.
20-stonicowy zeszyt z notatkami Aliny Janowskiej z sierpnia 1944 roku, który w 101. rocznicę urodzin mamy Michał przekazał Muzeum Powstania Warszawskiego, to nie tylko poruszające świadectwo tamtych dni, ale też opowieść o niespełnionej miłości "Setki" do "najodważniejszego żołnierza". Tylko te dwa słowa - "najodważniejszy żołnierz" - napisała Alina w pamiętniku przy pseudonimie Jerzego Alfreda Ruseckiego, bohatera powstania warszawskiego poległego 9 września 1944 roku podczas ataku na restaurację "Żywiec" przy skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich i Marszałkowskiej. Nawet nie zdążyła się z nim pożegnać.
A Włodek Galin? Po wojnie odnalazł Alinę w domu jej matki w podwarszawskich Tworkach. Aktorka - choć serce podpowiadało jej, że nie powinna dwa razy wchodzić do tej samej rzeki - dała mu jeszcze jedną szansę. Nie wyszło...
"To jednak nie był chłopak dla mnie" - wyznała po latach w "Jam jest Alina...", wspominając "Pirata".