Alicia Vikander wyznała, że zanim urodziła dziecko, przeżyła poronienie
Szwedzka gwiazda, którą widzowie znają z takich produkcji, jak "Dziewczyna z portretu", "Ex Machina" czy "Tomb Raider", w najnowszym wywiadzie zdradziła, że popularność i wielomilionowe gaże nie zagwarantowały jej szczęścia. Wprost przeciwnie - Vikander przyznała, że to właśnie wówczas, gdy znalazła się u szczytu sławy, była zarazem w największych psychicznym dołku. Aktorka ujawniła, że opłakiwała wtedy nienarodzone dziecko. "Poronienie było ekstremalnie bolesnym doświadczeniem" - wyjawiła laureatka Oscara.
Alicia Vikander i jej mąż Michael Fassbender poznali się na planie filmu "Światło między oceanami". W dramacie nakręconym na podstawie powieści M.L. Stedman szwedzka gwiazda i aktor o niemiecko-irlandzkich korzeniach sportretowali małżonków, których niespełnionym marzeniem jest dziecko. Po dwóch poronieniach i wielu miesiącach bezowocnych prób ponownego zajścia w ciążę, zdarza się cud: bohaterowie znajdują niemowlę na dryfującej łodzi i postanawiają zaopiekować się nim, wychowując jak własne. Okazuje się, że życie napisało podobny scenariusz. Gwiazdorska para, która rok temu powitała na świecie pierwsze dziecko, także ma za sobą poronienie.
Vikander i Fassbender o narodzinach wyczekanego potomka nie informowała kolorowych magazynów. Słynne małżeństwo konsekwentnie bowiem strzeże prywatności swojej rodziny, a szczegóły z własnego życia ujawnia prasie rzadko i niechętnie. Gwiazda "Ex Machiny" i "Dziewczyny z portretu" postanowiła jednak zrobić wyjątek. W szczerym wywiadzie udzielonym "The Sunday Times" laureatka Oscara wyznała, że zanim na świat przyszła ich pociecha, wraz z mężem musieli zmierzyć się z druzgocącą stratą. "Poronienie było ekstremalnie bolesnym doświadczeniem. W oczywisty sposób przypomniało mi pracę nad filmem 'Światło między oceanami', który ma teraz dla mnie zupełnie inne znaczenie" - wyznała Vikander.
Aktorka podkreśliła, że sława i pieniądze nie są gwarancją szczęścia, bo to właśnie wówczas, gdy znalazła się w szczytowym momencie kariery, zmagała się z najbardziej rozdzierającym psychicznym bólem. "Kiedy innym wydawało się, że mam wszystko, czułam największy smutek. Ciągle powtarzałam sobie, że powinnam docenić to, co zesłał mi los i cieszyć się tym. Loty pierwszą klasą, pięciogwiazdkowe hotele - nie umiałam czerpać z tego radości, bo czułam się potwornie osamotniona. Gdyby nie bliscy, znajomi, ludzie z branży, z którymi mogłam porozmawiać, byłoby ze mną źle" - dodała.
Szwedzką aktorkę możemy obecnie oglądać w serialu "Irma Vep". Vikander sportretowała w nim amerykańską gwiazdę kina, która udaje się do Francji, by zagrać we współczesnej adaptacji klasyka kina niemego "Les Vampires". Szybko jasnym się staje, że zaczyna ona zbyt mocno identyfikować się ze swoją bohaterką. Tytuł trafił do katalogu HBO Max 7 czerwca.