Aldona Orman: Polska aktorka doświadczyła dwóch cudów
Jej życie to gotowy materiał na film. Aldona Orman, aktorka znana z takich seriali jak "Barwy szczęścia" czy "Na dobre i na złe" oraz Barbara Milecka z "Klanu", twierdzi, że doświadczyła w swoim życiu... dwóch cudów.
"Kiedy chodziłam do liceum, grałam w szkolnych przedstawieniach, odnosiłam sukcesy w konkursach recytatorskich. Pewnego dnia juror jednego z takich konkursów zapytał mnie, czy myślałam kiedyś o studiach aktorskich. Odpowiedziałam, że nie, ale od tej chwili aktorstwo stało się jednym z kilku moich pomysłów na życie. Analizowałam wszystkie za i przeciw, a przystępując do matury wiedziałam już, że wkrótce stanę przed komisją egzaminującą kandydatów na aktorów. Wtedy już myśl o aktorstwie była... marzeniem o aktorstwie - wyznała kilka lat temu Aldona Orman.
W swoim scenicznym debiucie wypadła znakomicie. Chwalono ją za niebanalną osobowość sceniczną, charyzmę, talent i urodę, wróżono wspaniałą przyszłość... Tymczasem Aldona Orman - już z dyplomem ukończenia Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu - postanowiła... opuścić Polskę i spróbować swych sił w Niemczech.
"Byłam młoda i szalona! Skończyłam szkołę teatralną z wyróżnieniem i butnie myślałam, że to wystarczające referencje, by być aktorką niezależnie od miejsca zamieszkania. Pomyliłam się" - wyznała już po powrocie do kraju.
Co prawda zagrała w Niemczech kilka ról w filmie, w teatrze i w telewizji, ale - cóż - nie były to role, o jakich marzyła.
"Fakt, że język niemiecki nie jest moim ojczystym językiem, bardzo ograniczał paletę ról, o które mogłam się starać. Na swoją pracę w Niemczech patrzę dziś jak na ciekawe doświadczenie zawodowe i bardzo cenną lekcję pokory" - stwierdziła po latach.
Po powrocie do Polski Orman doszła do wniosku, że jeśli chce coś osiągnąć jako aktorka, musi grać w polskich produkcjach.
Dowiedziała się, że organizowane są zdjęcia próbne do serialu "Życie jak poker". "Postanowiłam zaryzykować i udało się. Przez pewien czas dojeżdżałam na zdjęcia z Monachium, ale gdy zaproponowano mi angaż w Teatrze Kwadrat, podjęłam decyzję o powrocie do Polski" - opowiadała.
Od tamtej pory Aldona Orman zagrała w prawie trzydziestu serialach! Pamiętamy ją m.in. z "Adama i Ewy", "Tygrysów Europy", "Defektu", "Pierwszej miłości", "Świętej wojny", "Gliny", "Ojca Mateusza", "Komisarza Aleksa" oraz "Plebanii". Niedawno oglądaliśmy ją też w "Barwach szczęścia" i w "Na dobre i na złe", a wciąż możemy podziwiać w "Klanie".
Aldona Orman twierdzi, że jej życie tak naprawdę nabrało kolorów, dopiero gdy... po raz drugi dostała je od Boga. Aktorka przeżyła bowiem śmierć kliniczną!
Odtwórczyni roli Barbary Mileckiej w "Klanie" po powrocie do Polski aktorka zapadła na ciężką chorobę. Pewnego dnia straciła przytomność i trafiła do szpitala, gdzie lekarze zdiagnozowali u niej sepsę i stoczyli dramatyczną walkę o jej życie.
"Przeżyłam śmierć kliniczną" - zdradziła Aldona Orman. - "Nie każdy ma możliwość wrócić po raz kolejny na ziemię i doświadczyć tego wszystkiego, czego ja doświadczyłam. Wiem, że istnieje pewna energia...".
Gwiazda "Klanu" nigdy nikomu nie powiedziała, co tak naprawdę zobaczyła, gdy była "po drugiej stronie". Twierdzi, że po powrocie do świata żywych, los zaczął jej sprzyjać, a nad jej głową wreszcie zaświeciło słońce - spotkała miłość swego życia, urodziła córkę, choć była pewna, że nigdy nie będzie jej dane poznać smaku macierzyństwa... Jest po prostu bardzo szczęśliwa.
Córkę nazywa "darem od Boga". "Przeszłam bardzo poważną chorobę... Miałam nigdy nie urodzić dziecka, a mam córkę! Stał się cud" - powiedziała wkrótce po tym, jak powitała na świecie Idalię.
Idalia zachwyciła swym głosem jurorów niemieckiej edycji show "The Voice Kids", a wcześniej triumfowała na międzynarodowych festiwalach piosenki w Portugalii, Szwajcarii i we Włoszech.
Po wielu trudnych chwilach Orman w końcu odnalazła szczęście także w miłości. Jej partnerem jest biznesmen Edmund Borucki starszy od niej o 18 lat.
Co ciekawe, magazyny plotkarskie wielokrotnie wydawały Aldonę Orman za... mąż. Jednak, mimo że aktorka określa swojego partnera jako "męża", para, według doniesień prasy, nie powiedziała sobie sakramentalnego "tak".
Kiedyś aktorkę zresztą media obwiniały o rozpad małżeństwa Edmunda Boruckiego. "To nieprawda" - wyznała w jednym z wywiadów. - "Edmund od 15 lat żył w separacji z żoną. (...) Poznałam jego rodzinę, dzieci. Bardzo się lubimy".
Orman doskonale wie, jak przyciągać męskie spojrzenia... Jest jedną z najseksowniejszych polskich aktorek, a figury - choć 3 lata temu stuknęła jej pięćdziesiątka - może jej pozazdrościć niejedna nastolatka!
By zachować młodość, aktorka nie ukrywa, że korzysta też z medycyny estetycznej, a burzę złotych pukli zawdzięcza... klinice włosów!
Orman dobrze wie, co to znaczy być seksi i że seksapil jest najcięższą bronią, jaką kobieta może użyć w walce o mężczyznę. Pytana, co według niej w kobiecie jest najseksowniejsze, twierdzi z rozbrajającą szczerością, że... kompletnie się na tym nie zna! Ale - według niej - najlepszym afrodyzjakiem jest... mózg.
Orman od zawsze jest miłośniczką egzotycznych podróży. W tym roku na miejsce swego wakacyjnego wypoczynku wybrała Riwierę Morza Czerwonego. Jako że jej życiowy partner Edmund Borucki od ponad 30 lat prowadzi interesy na terenie Niemiec, skorzystali z oferty jednego z renomowanych niemieckich biur podróży.
Swój pobyt w luksusowym resorcie Baron Palace Sahl Hasheesh, inspirowanym arabskimi pałacami, relacjonowała na Instagramie, gdzie obserwuje ją już blisko 65 tysięcy fanów.
Wszystko było pięknie, ale niestety - tylko do czasu. Feralnego dnia gwiazda "Klanu" całą rodziną wybrała się na oferowaną przez biuro podróży kilkugodzinną przejażdżkę na dwugarbnych wielbłądach. Z tej wycieczki najbardziej cieszyła się nastoletnia wokalistka Idalia i to ona nadawała ton wyprawie.
Gdy znajdowali się na terenie pustyni, wszystkie wielbłądy zachowywały się poprawnie. Ale gdy już dotarli do zaludnionego portu, ssak przydzielony Aldonie Orman niespodziewanie odmówił posłuszeństwa.
Świadkowie incydentu twierdzą, że zwierzę wyraźnie zdenerwowało się na hałas i zaczęło zachowywać się po wariacku. Doszło do tego, że zrzucił aktorkę na ziemię! Podobno wyglądało to dramatycznie! Poturbowana gwiazda nie była w stanie chodzić. Wezwano pogotowie. Do hotelu Aldona Orman wróciła na wózku inwalidzkim!
"Była roztrzęsiona i przerażona. Nic dziwnego, skoro zaliczyła upadek z dwumetrowego zwierzęcia ważącego 800 kg! Przecież mogła stracić nawet życie, nie mówiąc już o zostaniu kaleką!" - opowiadała.
Ostatecznie wszystko zakończyło się szczęśliwie. Lekarz, który badał i opatrywał aktorkę, stwierdził, że obrażenia nie zagrażają jej zdrowiu i życiu..