Aktorka złamała serce gwiazdorowi "Wojny domowej". Pisana mu była inna kobieta
Kazimierz Rudzki – wybitny aktor, który masową popularność zawdzięczał roli Kazimierza Jankowskiego w kultowej „Wojnie domowej” - przez prawie 30 lat szedł przez życie u boku Wali Ablewskiej, którą poznał w nocnym lokalu, gdzie pracowała jako kelnerka. Oświadczył się jej godzinę po tym, jak dostał kosza od Danuty Szaflarskiej...
Danuta Szaflarska była w młodości przepiękna i pełna uroku. Zawsze otaczał ją wianuszek wpatrzonych w nią jak w obrazek kolegów, ale uparcie trzymała większość z nich na dystans. Tylko jeden, Jan Ekier - wybitnie uzdolniony pianista akompaniujący studentom Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej na zajęciach ruchowych - potrafił rozpalić jej zmysły i poruszyć serce.
Na Kazimierza Rudzkiego Danuta zwróciła uwagę tylko dlatego, że zachwycała się nim jedna z jej koleżanek. Pewnego letniego dnia wpadła na Kazia przed szkołą.
"Ja panią kiedyś wyreżyseruję" - miał jej powiedzieć, a ona uśmiechnęła się i poradziła mu pół żartem, pół serio, by ustawił się w kolejce, bo chętnych do "reżyserowania" jej jest bardzo wielu.
Kazimierz Rudzki obiecał Danucie, że znajdzie dla niej idealną rolę i zapytał, czy nie wybrałaby się z nim na spacer. Nawet nie próbował ukryć, że jest nią oczarowany i dałby wiele za choćby cień nadziei, że spojrzy na nią tak, jak patrzy na Janka Ekiera.
"Kazik oszalał na punkcie Danusi, życia sobie bez niej nie wyobrażał" - wspominał ich wspólny znajomy, reżyser Erwin Axer, w autobiografii.
Rudzki przez trzy lata kręcił się koło Danuty, korzystał z każdej okazji, by zamienić z nią słowo. Wszyscy wiedzieli, co czuje i współczuli mu szczerze, bo wiedzieli też, że nie wygra z Ekierem.
Tuż przed obroną dyplomu i premierą "Żabusi" - swego debiutu reżyserskiego, Rudzki zdobył się na odwagę i wyznał Szaflarskiej miłość oraz poprosił, by rozważyła jego kandydaturę, gdy będzie szukała męża. Wtedy - pod koniec lutego 1938 roku - po raz pierwszy usłyszał od niej "nie".
Aby zapomnieć o odrzuconych oświadczynach, Kazimierz rzucił się w wir pracy. Liczył na to, że Danuta trafi po studiach do Stołecznego Teatru Powszechnego, w którym znalazł zatrudnienie w charakterze reżysera i aktora, i wtedy podejmie kolejną próbę zdobycia jej przychylności. Nie przypuszczał, że ukochaną aktorkę straci z oczu na lata.
Danuta Szaflarska skończyła kurs aktorski tuż przed 1 września 1939 roku. Pod koniec sierpnia dotarła do Wilna, gdzie czekał już na nią angaż w Teatrze Miejskim na Pohulance. Do Warszawy wróciła dopiero dwa lata później. Latem 1943 roku odnalazł ją w Jan Ekier. Pojechali razem do Krakowa, wzięli ślub, a wkrótce potem powitali na świecie córkę Marię.
Tymczasem Kazimierz Rudzki, natychmiast po wybuchu II WŚ został wcielony do wojska i wysłany na front. 8 lutego 1945 roku wrócił do Warszawy, ale nie zagrzał tu miejsca zbyt długo. Dowódcy, którym wciąż podlegał, uznali, że bardziej przyda się w Łodzi, gdzie powstawała właśnie Wytwórnia Filmowa Wojska Polskiego.
Kazimierz został asystentem reżysera Polskiej Kroniki Filmowej, ale praca za kamerą szybko go znudziła. Gdy dostał ofertę zagrania w "Jajku Kolumba", które Jan Koecher planował wystawić na scenie Starego Teatru, bez wahania pojechał do Krakowa. Tak się złożyło, że w komedii Stefana Flukowskiego rolę dostała też Danuta Szaflarska.
Widok dawnej ukochanej doprowadził Kazika do euforii. Niestety, ona wciąż nie była nim zainteresowana, zresztą przygotowywała się akurat do zagrania w filmie "Zakazane piosenki" i od razu po premierze oddała rolę Donny Elwiry i wyjechała do Warszawy.
"Znów znikła mi z oczu, znów mi uciekła" - żalił się Rudzki w liście do przyjaciela.
Na początku jesieni 1946 roku Erwin Axer zawiadomił Kazika, że Danuta Szaflarska właśnie się rozwiodła i - już jako znów wolna kobieta - zawitała do Łodzi i dołączyła do zespołu kierowanego przez niego Teatru Kameralnego Domu Żołnierza. Rudzki w jednej chwili zdecydował się na opuszczenie Krakowa, zwłaszcza że Erwin zaproponował mu wyreżyserowanie w Kameralnym "Spotkania" Jeana Anouih'a i obiecał, że namówi Danusię, by zagrała w spektaklu główną rolę kobiecą.
Kazimierz jako reżyser zrobił na Szaflarskiej bardzo dobre wrażenie. Śmiała się, gdy przypomniał jej obietnicę sprzed lat, że kiedyś ją wyreżyseruje. Praca nad przedstawieniem bardzo ich do siebie zbliżyła. Aktorka nie kryła, że lubi Kazika, ale nic poza sympatią nie może mu zaoferować. Wprost powiedziała, że nie jest w jej typie. Nie odpuszczał, licząc, że może w końcu zmieni zdanie. Dokładnie rok po premierze "Spotkania" po raz drugi poprosił ją, by została jego żoną. I znów usłyszał "nie". Danuta zdradziła mu, że kilka dni wcześniej zaręczyła się z innym mężczyzną. Kazimierz Rudzki postanowił szukać pocieszenia w nocnym lokalu. Spotkał w nim kobietę, która okazała się miłością jego życia.
35-letnia Wala Ablewska - kelnerka, która już dawno straciła nadzieję na zamążpójście - dobrze wiedziała, że aktor kocha inną kobietę. Sam jej to powiedział tego wieczora, kiedy poprosił ją o rękę - wyznał jej, że ma złamane serce, bo właśnie dostał kosza od koleżanki z teatru, i to nie był wcale pierwszy kosz od niej.
"A może pani zostałaby moją żoną?" - zapytał ponoć Walerię, a ta, nie myśląc o konsekwencjach, przyjęła złożoną jej ofertę, bo była pewna, że to żart.
Następnego dnia Kazimierz wrócił jednak do lokalu z bukietem róż i jeszcze raz zaproponował kelnerce, by wybrali się razem w podróż przez życie. Trzy miesiące później - 23 marca 1948 roku - przyjaciel aktora z lat szkolnych, Tadeusz Loth, własnoręcznym podpisem złożonym u obecności kierownika łódzkiego USC poświadczył, że był świadkiem, jak Waleria Ablewska i Kazimierz Rudzki wymielili się obrączkami i małżeńskimi przysięgami.
Wala i Kazimierz byli razem aż do śmierci aktora. Rudzki nazywał żonę miłością swego życia. Danutę Szaflarską na dobre wyrzucił ze swego serca i ze swych wspomnień. Nigdy w żadnym wywiadzie nie wspomniał o niej ani słowem.
Zobacz też: Nowe doniesienia o Czerkawskim i Scorupco. Tego nikt się nie spodziewał