Agnieszka Warchulska spotkała idealnego mężczyznę. "Momentalnie zaiskrzyło"
Agnieszka Warchulska już ćwierć wieku idzie przez życie u boku Przemysława Sadowskiego. Aktorska para lada moment świętować będzie 20. rocznicę ślubu, który - jak oboje deklarują w wywiadach - połączył ich na dobre i na złe. "Ślub to świętość. To nadanie drugiej osobie specjalnego miejsca w życiu" - twierdzą zgodnie.
O tym, że są sobie przeznaczeni, Agnieszka Warchulska i Przemysław Sadowski, wiedzieli już w chwili, gdy los skrzyżował ich drogi i uczynił z nich... filmowych kochanków.
Poznali się na planie "Pierwszego miliona".
"Momentalnie zaiskrzyło" - wspominał Przemysław w rozmowie z "Galą".
"Agnieszka to idealna partnerka i cudowna kobieta" - dodał.
Choć od realizacji "Pierwszego miliona" minęło już ponad 20 lat, Agnieszka i Przemek nadal stanowią nierozłączną parę. Doczekali się dwóch synów, którzy są dla nich całym światem.
"Pojawienie się na świecie dzieci całkowicie zmieniło mój stosunek do życia. Przestałam się po prostu napinać. Praca była kiedyś moją wielką miłością, ale dziś zajmuje w moim sercu dalszą pozycję" - mówiła aktorka w wywiadzie dla "Echa Dnia".
Dziś, wracając myślami do początku swego związku z kolegą po fachu, gwiazda "Barw szczęścia", nie kryje, że choć Przemysław szybko wpadł jej w oko, nie od razu była pewna, czy jest odpowiednim kandydatem na męża. Przekonała się, że to ten jedyny, dopiero kiedy zobaczyła go w towarzystwie jego mamy.
"Sposób, w jaki mężczyzna traktuje matkę, ma dla mnie ogromne znaczenie. Tak samo będzie traktował kiedyś mnie, jak minie pierwsze zauroczenie. A Przemek ma zawsze czas i cierpliwość dla swojej mamy" - wyznała "Dobremu Tygodniowi".
Agnieszka Warchulska nie kryje, że zanim poznała Przemysława, marzyła o mężczyźnie, przy którym czułaby się bezpieczna. Twierdziła, że nie potrafiłaby związać się z kimś, kogo trzeba niańczyć. Wzorem męskości był dla niej tata - silny, mądry i opiekuńczy. I właśnie wtedy na planie "Pierwszego miliona" spotkała Sadowskiego.
"Marzenie się spełniło" - mówi dziś i dodaje, że najbardziej spodobało się jej w ukochanym, że - to jej słowa - najpierw jest facetem, dopiero potem aktorem.
Po kilku latach narzeczeństwa - we wrześniu 2004 roku - pobrali się, a rok później - tuż przed Bożym Narodzeniem - powitali na świecie pierwszego syna, Jana.
"Gdy zostałam mamą, poczułam się tak, jakbym była na innej planecie" - powiedziała wtedy Warchulska dziennikarce "Gali".
Sześć lat później Jan przestał być jedynakiem. Narodziny Franciszka zrewolucjonizowały życie całej rodziny, a przede wszystkim Agnieszki.
"Usiłuję znaleźć harmonię pomiędzy macierzyństwem, byciem żoną i byciem aktorką. To trudne, ponieważ doba ma tylko 24 godziny. Kiedyś mieliśmy z Przemkiem siebie i pracę. To nam wystarczało. Gdy pojawili się w naszym domu synowie, wszystko się zmieniło" - twierdzi aktorka.
Agnieszka i Przemysław wierzą, że będą razem do końca życia. To, że przysięgli sobie dozgonną miłość i wierność przed ołtarzem, uważają za rzecz świętą.
"Powiedzenie o kimś 'mój mąż' czy 'moja żona' to nadanie drugiej osobie specjalnego miejsca w życiu. Do takiego pojmowania ślubu trzeba dojrzeć" - cytuje ich "Dobry Tydzień".
Aktorka, pytana o receptę na szczęśliwy związek, twierdzi, że najważniejsze jest wzajemne zrozumienie i granie zawsze do jednej bramki.
"Ważne jest partnerstwo. Staramy się wszystkie ważne decyzje podejmować razem, wspólnie" - powiedziała "Echu Dnia".
Pierworodny syn aktorskiej pary od roku jest pełnoletni, jego młodszy brat ma 13 lat. Obaj są dumą rodziców...
"Chcieliśmy wychować ich na fajnych mężczyzn, którzy będą mieli poczucie wolności i będą umieli mądrze z niej korzystać" - stwierdziła Agnieszka Warchulska w jednym z wywiadów.