Agnieszka Dygant: Los okrutnie ją doświadczył. Straciła dwóch ojców
Agnieszka Dygant zawsze z wielkim szacunkiem mówi w wywiadach o swojej mamie. Nie kryje, że podziwia ją za determinację, z jaką zmagała się z życiowymi tragediami, których los jej nie szczędził. "Starała się być twardą zawodniczką" - wspomina aktorka, dodając, że jej mama aż dwa razy owdowiała.
Agnieszka Dygant nigdy się nad sobą nie roztkliwia i twierdzi, że tego właśnie nauczyła ją mama.
"Mam to po niej, że gdy coś jest nie tak, szybko reaguję i natychmiast szukam rozwiązania problemu" - opowiadała w rozmowie z "Galą".
Aktorka była w drugiej klasie podstawówki, gdy straciła ojca.
"Zostałyśmy we dwie, zdane tylko na siebie" - wyznała na łamach "Twojego Stylu", dodając, że zapamiętała tatę jako ciągle uśmiechniętego mężczyznę, który był przy niej zawsze, gdy potrzebowała wsparcia.
"Pamiętam wspólne zabawy przy trzepaku, pamiętam, jak inne dzieci do niego lgną, a ja jestem zazdrosna" - wspominała w cytowanym wyżej wywiadzie.
Agnieszka Dygant bardzo żałuje, że ma tak mało wspomnień związanych z tatą. Na szczęście mama spotkała mężczyznę, który sprawił, że obie znów zaczęły się uśmiechać. Ojczym pokochał ją jak własną córkę, zastępował jej ojca i naprawdę znakomicie wywiązywał się z tej roli.
Wydawało się, że nad głową Agnieszki znów zaświeciło słońce, gdy u mamy zdiagnozowano tętniaka. Obie wierzyły, że po operacji wszystko wróci do normy i tak też się stało. Bardzo się bała, ale mama powiedziała jej, że jeśli się czegoś boimy, to dwa razy umieramy. Powtarzała córce: "Jeśli ma przyjść coś złego, to i tak przyjdzie. Po co dwa razy się martwić".
Wtedy jeszcze nie przypuszczały, że los wystawi je na kolejną próbę.
Odtwórczyni roli Frani Maj w kultowej "Niani" miała 18 lat, gdy jej ojczym zginął w wypadku samochodowym, osierocając ją i jej roczną wtedy siostrę Natalię.
"Widziałam i czułam cierpienie mamy. Zawalił jej się świat" - opowiadała "Gali".
Obserwując, jak mama mierzy się z problemami, Agnieszka postanowiła, że będzie taka jak ona: silna, odważna, samodzielna.
Aktorka od dziecka musiała radzić sobie sama, dziś twierdzi, że tragedie, jakich doświadczyła, zahartowały jej charakter. Choć mama dwoiła się i troiła, by nigdy niczego jej nie brakowało, odkąd pamięta, starała się, jak mówi, być twardą zawodniczką.
"Kobieca siła to moja tajemna broń. Mam ją dzięki mamie" - napisała.
Gwiazda "Prawa Agaty" przyznaje, że nie miała w dzieciństwie takiego poczucia bezpieczeństwa, jakie mają dzieci wychowujące się w pełnych rodzinach. Nie kryje, że się buntowała, wymykała z domu, stylizowała na... punka, co mamie wcale się nie podobało.
"Janki i Raszyn, w których się wychowałam, były w tamtym czasie zagłębiem punkowców. Malowałam sobie czarne krechy na powiekach i zakładałam ramoneskę, ale tak naprawdę byłam bardzo grzecznym dzieckiem" - opowiadała na łamach "Pani".
Mama Agnieszki Dygant bardzo źle zniosła okres wchodzenia w wiek emerytalny.
"Bywała przygnębiona, wcześniej dzielnie stawiała czoła przeciwnościom losu, a tu nagle coś się stało. Nie rozumiałam tego, bo wcześniej była wesoła, zaradna, pozytywna" - wyznała dziennikarce "Twojego Stylu".
Szczęśliwie seniorka dziś znów potrafi cieszyć się życiem i spełnia się jako babcia 14-letniego już Xawerego.
"Mama jest bardzo otwartą osobą, chętną do podróżowania i głodną przygód" - twierdzi aktorka.
Agnieszka Dygant lubi wypoczywać u boku mamy. Co roku wybierają się razem w jakąś podróż, spędzają ze sobą wspaniały czas.
"Mam wrażenie, że czeka na hasło: 'Jedziemy'. Myślę nawet, że ona jest zawsze spakowana na wypadek oferty last minute z mojej strony" - zdradziła w cytowanym już wywiadzie, a pytana, jak określiłaby łączącą ją z mamą relację, bez wahania mówi, że to serdeczna przyjaźń.