Adam Marjański zagrał kultową rolę i zniknął. Co dziś słychać u gwiazdora?

Adam Marjański był w latach 80. - dzięki swej kreacji w "Nad Niemnem" - bożyszczem Polek. Rola Jana Bohatyrowicza w ekranizacji powieści Elizy Orzeszkowej dała mu niewyobrażalną popularność, na której wcale mu nie zależało. Najważniejsza zawsze była dla niego rodzina. Nie chciał odcinać kuponów od jednej roli i... przepadł. Mało kto wie, jak dziś wygląda jego życie.

Adam Marjański był już cztery lata po ukończeniu wydziału aktorskiego warszawskiej szkoły teatralnej, gdy Zbigniew Kuźmiński obsadził do w głównej roli męskiej w filmie i serialu "Nad Niemnem". Po premierze ekranizacji powieści Elizy Orzeszkowej 28-letni wtedy Adam z dnia na dzień stał się gwiazdą.

"Nigdy się nią nie czułem" - wyznał w najnowszym wywiadzie.

"Dla mnie ważniejsza od rozdawania autografów była rodzina - moja ukochana żona Marzena i córka Oleńka. I tak jest do dziś" - powiedział "Życiu na gorąco".

Adam Marjański: Nie było pomysłu, jak wykorzystać jego potencjał

Adam Marjański od lat żyje - jak żartuje - w rozkroku między trzema miastami. Mieszka z rodziną w Warszawie, ale niemal codziennie jeździ do Łodzi, gdzie od trzech dekad występuje na scenie Teatru Powszechnego. Często też bywa w Radomiu u swego ojca.

Reklama

"Jestem w ciągłej podróży. Bardzo mi to odpowiada, bo odkąd pamiętam, trudno mi było usiedzieć w jednym miejscu" - twierdzi.

Aktor nie kryje, że rola Jana Bohatyrowicza na pewien czas zamknęła przed nim drzwi do innych produkcji. Owszem, dostawał jakieś propozycje, ale nie spełniały one jego zawodowych ambicji. Tak naprawdę nigdy już nie zagrał żadnej głównej roli filmowej... Satysfakcję dawała mu i wciąż daje praca w teatrze.

"Ktoś może powiedzieć, że mój potencjał nie został do końca wykorzystany, ale przecież nigdy nie odszedłem z zawodu" - opowiadał, goszcząc w "Pytaniu na śniadanie".

Adam Marjański w ciągu ostatnich 20 lat pojawił się w zaledwie kilku serialach w gościnnych, rozpisanych na co najwyżej trzy odcinki epizodach - wcielił się m.in. w męża Ilony (Antonina Choroszy) w "Barwach szczęścia", fotografa w "Wojennych dziewczynach", doktora Stańko w "Śladzie" i Zygmunta w "Na dobre i na złe".

Żona Marzena jest miłością życia aktora

Aktora na próżno szukać w mediach społecznościowych, których - jak mówi - po prostu nie rozumie.

"Nie jestem ich przeciwnikiem, ale podchodzę do nich z pewną dozą nieufności i sceptycyzmu" - przyznał w cytowanym już wywiadzie.

Zamiast spędzać czas przed monitorem komputera czy z telefonem w dłoni, Adam Marjański woli poczytać książkę czy porozmawiać z żoną. To właśnie jej - byłej primabalerinie i gwieździe łódzkiego Teatru Muzycznego - aktor poświęca najwięcej czasu.

"Nigdy się nie nudzimy, ciągle ze sobą rozmawiamy, tematów nam nie brakuje. Tym bardziej teraz, bo Marzenka jest po operacji rekonstrukcji stopy, więc robię za kucharza, kelnera, pielęgniarza i zaopatrzeniowca. To dla mnie równie interesujące role, ja te w teatrze, ponieważ pozwalają mi spełniać się jako oddany mąż" - opowiadał ostatnio "Życiu na gorąco".

Adam Marjański bardzo żałuje, że jego jedyna córka zdecydowała się przed laty przeprowadzić do Norwegii. Chciałby częściej widywać wnuczkę Ronję i wnuka Pettera, których kocha ponad wszystko.

"Odwiedzam ich, kiedy tylko mogę" - zapewnia.

Marzy, by zagrać w kontynuacji "Nad Niemnem"

Największym marzeniem Adama jest... ponownie wcielić się w Jana Bohatyrowicza. Jakiś czas temu wpadła mu w ręce powieść Roberta Pawłowskiego "Płynąc po dnie Niemna", opowiadająca dalsze losy bohatera, którego zagrał na początku kariery.

"To rewelacyjny materiał na film lub serial. Mam nadzieję, że jakiś producent będzie podobnego zdania" - powiedział "Życiu na gorąco", dodając, że Iwona Katarzyna Pawlak, czyli jego partnerka z "Nad Niemnem", wyraziła już gotowość ponownego wcielenia się w Justynę.

"Wierzę, że któregoś dnia zadzwoni telefon, a ja w słuchawce usłyszę: 'Adam, przyjeżdżaj na plan'" - mówi aktor.

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy