Facet z zasadami
Brytyjczyk zadomowił się w Ameryce. Andrew Lincoln uwielbia kowbojskie kapelusze i zabijanie zombie w "The Walking Dead".
Pracujesz na planie serialu drugi rok, czy przyzwyczaiłeś się do charakteryzacji?
- Nie przerażają mnie zombie. Niedawno kręciliśmy w nocy scenę, kiedy jestem sam w lesie. W pewnym momencie odwracam głowę i widzę setki umarlaków. Po raz pierwszy przeszły mnie dreszcze i dostałem gęsiej skórki. Byłem naprawdę przerażony (śmiech).
Co najbardziej podoba Ci się w Twoim bohaterze?
- Rick trzyma się swoich zasad. Robi wszystko, by ochronić grupę ocalonych. Nie opuści swojej ciężarnej żony (Sarah Wayne Callies), która dopuściła się zdrady. Jeszcze bardziej podoba mi się rywalizacja z Shane’em (Jon Bernthal). To wyzwanie, które wręcz zniewala aktorów. W "The Walking..." mamy dwóch mężczyzn: jeden z nich podąża za głosem serca, a drugi słucha rozumu. Są jak bracia, starzy przyjaciele. Jednak powstała między nimi przepaść, kiedy Shane przespał się z żoną Ricka. Gdy ten sekret wychodzi na jaw, powoduje wiele wybuchowych sytuacji między nimi. W jednej grupie nie może być dwóch liderów, ale o tym opowiadamy w drugim sezonie.
Czy Rick wybaczy żonie?
- Mają za sobą bardzo szczerą rozmowę. Bardziej prawdziwą niż ich małżeństwo. Myślę, że wiedza o tym, co się stało, nie da spokoju Rickowi i wróci do tej konwersacji.
Rozm. K.B.