"Żmijowisko": Wojciech Zieliński był bliski śmierci!
Aktor przyznaje, że kiedyś czasami sam prowokował niebezpieczne sytuacje, ale po tym, jak niemal zginął, nabrał pokory do życia i zaczął naprawdę je doceniać.
Po jednym z wypadków Wojciech Zieliński przez dwa tygodnie leżał w szpitalu w stanie śpiączki (jego rodzice drżeli o leżącego na OIOM-ie syna, który otarł się o śmierć!), później przeszedł półtoramiesięczną rekonwalescencję .
- Kiedy się obudziłem, zrozumiałem, że jestem wielkim szczęściarzem i nie powinienem więcej kusić losu - wspominał w wywiadzie, dodając, że całkowicie zrewidował swój światopogląd i od tamtej pory czuje się jak nowo narodzony.
- To było dla mnie jak przebudzenie! Wtedy zdałem sobie sprawę, że pięknie jest żyć - mówi.
W serialu "Diagnoza" wcielił się w postać Karola, ryzykanta, który swoją niebezpieczną pasję przypłacił... życiem!
Jeżeli dziś Wojciech Zieliński miałby znów ryzykować swe życie, zrobiłby to tylko z jednego powodu - dla córki.
- Za Marysię oddałbym życie. To jest wyznacznik mojej miłości do niej. Gdyby chodziło o kogokolwiek poza córką, pewnie bym kalkulował, ale dla niej zrobiłbym wszystko - twierdzi aktor.
Po tym, jak wybudził się z trwającej kilkanaście dni śpiączki, Zieliński zaczął doceniać wagę wspomnień. Od kilku lat prowadzi dziennik. Zapisuje w nim swoje uwagi na temat ról, które gra, pisze o ludziach, których spotyka...
- Te zapiski są po to, aby odświeżać wspomnienia - mówi.
Po chorobie zapiski w dzienniku były dla aktora rodzajem terapii, czymś, co pomogło mu znów stanąć na nogi.