Złotopolscy
Ocena
serialu
7,3
Dobry
Ocen: 917
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Złotopolscy": Wulkan energii i dobrego humoru

Zawsze była niezłomna, silna i... uparta. Tak samo jak Eleonora Gabriel, którą przez trzynaście lat grała w serialu „Złotopolscy”.

W licznych wywiadach, których Alina Janowska udzieliła w czasach emisji "Złotopolskich", niezmiennie podkreślała, że na planie produkcji czuje się jak w domu. Słysząc zarzuty, że serial jest nudny, tylko wzruszała ramionami i natychmiast odparowywała: "A który polski serial jest lepszy? Jeśli nasz jest nudny, to życie jest nudne!".

Długo nie mogła pogodzić się z decyzją Telewizji Polskiej o zakończeniu opowieści o zwaśnionych rodach Złotopolskich i Gabrielów. Jeszcze przez kilka miesięcy po ostatnim klapsie twierdziła, iż słyszała na mieście plotki o rychłej kontynuacji produkcji. Bardzo chciała znów wcielić się w Eleonorę, postać, którą oprócz niej ogromną miłością darzyły miliony widzów.

Reklama

Zaczęło się od tańca

Pierwszy artystyczny występ Aliny Janowskiej odbył się w... remizie strażackiej, przed miejscową śmietanką towarzyską: księdzem, wójtem i notablami.

- Wykonywałam taniec, jednocześnie śpiewając - wspominała aktorka. - Ponieważ po raz pierwszy grałam na tamburynie, byłam na tym bardzo skoncentrowana. Nagle poczułam, że spada mi intymna część garderoby. To były majtki, w których pękła gumka. Nie tracąc rezonu, wykrztusiłam: "Przepraszam, zaraz wracam" - opowiadała.

Okazało się jednak, że w drodze do domu po agrafkę, która pozwoliłaby jej naprawić niesforną garderobę, artystka uznała, iż musi dokończyć swój pokaz. Dlatego też po kilku minutach wróciła i nie bacząc na to, iż miejsce na scenie zajął już ktoś inny, wpadła na nią, krzyknęła: "teraz kończę" i pięknie się ukłoniła.

Mimo salw śmiechu, które natychmiast się rozległy, Alina Janowska nie zrezygnowała z kariery baletnicy. Kilka lat później ukończyła Szkołę Tańca Artystycznego Janiny Mieczyńskiej. Później jako tancerka występowała m.in. w Teatrze Syrena. Gdy pewnego dnia ćwiczyła właśnie na korytarzu grand battement, tak niefortunnie uczyniła wymach nogą, iż tylko kilku centymetrów brakowało, by kopnęła przechodzącego mężczyznę.

Okazało się, że był to asystent Leonarda Buczkowskiego, który niezrażony niebezpieczną sytuacją zaproponował Alinie Janowskiej udział w "Zakazanych piosenkach". I tak aktorka po raz pierwszy trafiła przed kamerę. Ponieważ niedługo później doznała kontuzji kolana, zmuszona była porzucić taniec. Postanowiła więc zająć się występami na scenie. W związku z tym w 1948 roku zdała egzamin eksternistyczny i została dyplomowaną aktorką.

Od Ireny do Eleonory

Po roli ulicznej śpiewaczki w "Zakazanych piosenkach" Alina Janowska pojawiła się także m.in. w kolejnym filmie Buczkowskiego "Skarb" i "Samsonie" wyreżyserowanym przez Andrzeja Wajdę. Ale prawdziwą popularność przyniosła jej rola Ireny w "Wojnie domowej". Jednak początki współpracy z twórcami tego serialu, Jerzym Gruzą i Mieczyławem Jahodą, nie były obiecujące.

- Zapamiętałam dwóch nietrzeźwych facetów, którzy wyszli z knajpy, usiedli na schodach i głośno dyskutowali o sztuce i filmie - wspominała aktorka w jednym z wywiadów. A ponieważ artystka ma awersję do ludzi nadużywających alkoholu, a bohaterami tej opowieści byli późniejszy reżyser i operator "Wojny domowej", łatwo się domyśleć, iż Jerzy Gruza musiał trochę się natrudzić, by przekonać Alinę Janowską do udziału w swoim serialu.

Ale na szczęście się udało. Bo chyba nikt nie wyobraża sobie, by "przyjaciółkę" Pawła (Krzysztof Janczar) i powierniczkę Anuli (Elżbieta Góralczyk) miał zagrać ktoś inny. Ponieważ aktorka świetnie poradziła sobie w towarzystwie młodych ludzi, pięć lat później zaproponowano jej rolę Królowej Autostopu, pod której opiekuńcze skrzydła trafiają główni bohaterowie "Podróży za jeden uśmiech", Poldek (Henryk Gołębiewski) i Duduś (Filip Łobodziński).

Potem, oprócz ról filmowych, były serialowe epizody w "Stawce większej niż życie", "Miłości Balzaka", "Czterdziestolatku" (choć Celina Powroźna pojawiła się tylko w jednym odcinku, trudno o tej postaci zapomnieć) i "Lalce" (absolutnie genialna hrabina Krzeszowska). Aż nadszedł rok 1997, a z nim propozycja wcielenia się w Eleonorę Gabriel. Alina Janowska chętnie wyzwanie podjęła i... przez 1121 odcinków trzęsła całym rodem Gabrielów, dyktując swojemu synowi policjantowi (Paweł Wawrzecki), jego żonie Marcie (Ewa Ziętek) i trójce dzieci, jak mają żyć.

I jak powinni nienawidzić wszystkich członków rodziny Złotopolskich, czyli potomków jej brata bliźniaka, Dionizego (Henryk Machalica). Najzabawniejsze jest to, że mimo apodyktycznego charakteru Eleonory, widzowie kochali tę postać, a dowody ogromnej sympatii spotykały aktorkę na każdym kroku.

Poślubiona komedii

- Wnętrze mam dramatyczne, ale życie skłoniło mnie do grania rzeczy śmiesznych - powiedziała aktorka w jednym z wywiadów. I rzeczywiście przez sześćdziesiąt pięć lat swojej scenicznej kariery nie raz doprowadzała widzów do płaczu ze śmiechu.

Choć kilka lat temu ze względu na chorobę Alzheimera musiała ostatecznie zrezygnować z występów, wielbiciele jej talentu są wdzięczni za te kilkadziesiąt ról, w których mogli ją oglądać.

"Z bliskich jej osób czasami poznaje tylko mnie, bo jestem z nią stale, na miejscu i od dawna - opowiada syn Aliny Janowskiej - Michał Zabłocki. Cuda się zdarzają, ale póki co trzeba sobie powiedzieć wprost, że jest to proces nieodwracalny. Nie chodzi o to, żeby rozdzierać szaty z powodu tego, co umyka, ale żeby się cieszyć z tego, co pozostaje" - dodaje w wywiadzie dla "Życia na gorąco".

16 kwietnia aktorka skończyła 94 lata.

Świat Seriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy