Złotopolscy
Ocena
serialu
7,3
Dobry
Ocen: 917
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Tego listonosza znała cała Polska. Na jego pogrzeb przyszły tłumy

Jerzy Turek był jednym z najbardziej lubianych i cenionych polskich aktorów. Jego odejście pogrążyło w żałobie tysiące widzów i całą ekipę "Złotopolskich" - serialu, któremu wierny był przez 12 ostatnich lat życia. 14 lutego 2024 roku mija 14 lat od jego śmierci.

Współpracownicy wspominają Jerzego Turka

"Był dobrą duszą naszego zespołu, serdecznym i zawsze uśmiechniętym człowiekiem sypiącym anegdotami jak z rękawa, wspaniałym aktorem i dobrym kolegą. Nie mogę uwierzyć, że już go nie ma" - powiedziała tuż po śmierci Jerzego Turka Anna Milewska, czyli Julia Złotopolska. 

Pozostali współpracownicy także wspominali go bardzo dobrze. "Jurek był uosobieniem dobroci. Jednym z niewielu ludzi, który miał niekwestionowany autorytet" - tak aktora wspominał Andrzej Nejman. "Jurek zawsze grał sumiennie i w pełnej koncentracji. Aktor z prawdziwego zdarzenia. Kochany i dobry człowiek. Mało takich" - podkreślała z kolei Zofia Kucówna.

Reklama

Twórcy "Złotopolskich" zadedykowali zmarłemu przyjacielowi 1112. odcinek serialu — w całości poświęcili go listonoszowi Józefowi Garlińskiemu, w którego wcielał się aktor. Był to najbardziej wzruszający odcinek w historii niezapomnianej telenoweli.

Jerzy Turek: Kariera

Jerzy Turek urodził się 17 stycznia 1934 roku w Tchórzowej. Po wojnie wraz z rodziną przeniósł się do podwarszawskiej miejscowości. Od dziecka musiał pracować. "Nikt nam dzieciom niczego nie dawał, musieliśmy zapracować. W domu była nas czwórka — siostra i dwóch braci. A po wojnie ojciec odbudowywał Warszawę, a mama zajmowała się naszym wychowaniem" - wspominał po latach. Aktorem został przez przypadek. Razem z Wojciechem Pokorą z ciekawości dołączyli do amatorskiego kółka teatralnego. Tak im się spodobało, że zdecydowali się kontynuować naukę na warszawskiej PWST. 

Uwielbiał grać w serialach. Jego nazwisko znalazło się w obsadzie pierwszego polskiego serialu obyczajowego "Barbara i Jan" i pierwszego polskiego serialu kryminalnego "Kapitan Sowa na tropie". Starsi widzowie doskonale pamiętają go z dzieciństwa z "Do przerwy 0:1", "Wakacji z duchami" i "Podróży za jeden uśmiech" oraz z czasów, gdy byli nastolatkami i z wypiekami na twarzach oglądali "Czterech pancernych i psa", "Janosika" oraz "Czarne chmury".

Kinomani kochali go zaś za role komediowe. W dwóch częściach "Kogla-mogla" zagrał Zenona Solskiego, ojca Kasi, w którą wcieliła się Grażyna Błęcka-Kolska. Do historii przeszedł jego występ jako trener Wacław Jarząbek w "Misiu". Pojawił się także w "Milionie za Laurę" i "Nie lubię poniedziałku". 

"Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że w zespole są aktorzy wiodący i ci, co grają role drugoplanowe. Ja ubóstwiam grać epizody. Nie wiem dlaczego, po prostu lubię. Epizody są zazwyczaj dobrze napisane, zwłaszcza komediowe, i można się na nich skupić [...] Staram się być solidny. Lojalny w stosunku do reżysera, autora i kolegów. Zawsze myślę o tym, żeby komuś nie zepsuć i nie cierpię, jak ktoś mi psuje" - wyznał w jednym z wywiadów.

Jerzy Turek: Choroba i śmierć

Rok przed śmiercią Jerzy Turek doznał udaru i w ciężkim stanie trafił do szpitala. Cała ekipa "Złotopolskich" z niecierpliwością czekała na jego powrót na plan.

Niestety, choć wydawało się, że aktor po trwającej kilka tygodni hospitalizacji odzyskuje zdrowie i siły, nigdy już nie stanął przed kamerą. Komplikacje po chorobie były zbyt poważne, by pozwolić mu na powrót do pracy. Wkrótce po opuszczeniu szpitala zaatakowała go białaczka. Choroba okazała się śmiertelna.

"Zdawał sobie sprawę, że odchodzi. I można się było od niego uczyć pokory, jak odejść po cichu, godnie" napisała po śmierci aktora Małgorzata Raszek-Zaliwska, drugi reżyser "Złotopolskich".

Jerzy Turek zmarł 14 lutego 2010 roku, mając 76 lat.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Turek | Złotopolscy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy