Złotopolscy
Ocena
serialu
7,3
Dobry
Ocen: 902
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Joanna Orleańska ciągle pielęgnuje i podsyca miłość do męża

Joanna Orleańska, która przez 10 lat wcielała się w Joasię Jęczydło w niezapomnianych „Złotopolskich”, twierdzi, że jest wielką szczęściarą, bo od lat ma u boku mężczyznę, jakiego sobie wymarzyła, gdy była nastolatką. Niedawno świętowała... małżeńskie oczko, czyli 21. rocznicę swego ślubu z Pawłem Orleańskim, czyli Adamem Popławskim z „Niani w wielkim mieście”.

Joanna Orleańska, którą wkrótce będziemy oglądać w nowym serialu komediowym Polsatu "Kowalscy kontra Kowalscy", doskonale pamięta okoliczności, w jakich niemal ćwierć wieku temu Paweł Orleański poprosił ją o rękę. "Było dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. Dostałam pierścionek, kwiaty i oświadczenie o wielkiej, dozgonnej miłości" - wspomina dzień, w którym zdecydowała, że będzie szła przez życie z... kolegą ze studiów.

Joanna i Paweł poznali się na pierwszym roku studiów we wrocławskiej szkole teatralnej, ale minęło sporo czasu, zanim uznali, że są dla siebie stworzeni.

Reklama

"Na początku go nie lubiłam. Uważałam, że jest dla mnie... za młody" - opowiada aktorka i dodaje, że tak naprawdę Paweł zakochał się w niej o pierwszego wejrzenia i robił wszystko, byle tylko trafić do jej serca, aż pewnego dnia po prostu mu się to udało.

"Pewnego dnia musieliśmy razem przygotować fragment sztuki na zajęcia. Byłam strasznie ambitna i katowałam Pawła w nieskończoność, powtarzając tekst. Spędziliśmy wtedy ze sobą dużo czasu i zanim się zorientowałam, pokochałam go" - mówi Joanna.

Joanna i Paweł przez parę lat w ogóle nie myśleli o zalegalizowaniu swego związku. Żyli jak małżeństwo i urzędowe potwierdzenie tego, że się kochają, nie było im do niczego potrzebne. Kiedy jednak Paweł wrócił pewnego wieczoru do domu z naręczem kwiatów i pierścionkiem zaręczynowym, Joanna nie mogła mu odmówić. Wesele urządzili w staropolskim dworku z Bytomiu, skąd pochodzi aktorka, a w podróż poślubną polecieli na Malediwy.

"Dwa tygodnie na Malediwach dało nam wspomnienia na całe życie. Decyzję o wyjeździe podjęliśmy w noc poślubną. Rodzina, zamiast dać nam tradycyjne prezenty, zrobiła zrzutkę, żebyśmy mogli spłacić kredyt na samochód, a my przeliczyliśmy zebrane pieniądze i zamiast do banku, zanieśliśmy je do biura podróży. To była niezapomniana wyprawa!" - wspominają.

Joanna Orleańska, pytana o to, czy uważa, że udało się jej stworzyć z Pawłem idealny związek, mówi, że nie ma małżeństw idealnych. "Dbamy po prostu o naszą miłość, więc ona trwa. Myślę, że ludzie popełniają wielki błąd uważając, iż dostają miłość raz na zawsze. Miłość przybiera różne formy, ale ciągle trzeba ją pielęgnować i podsycać" - wyznała w wywiadzie.

Przez pierwsze 10 lat małżeństwa aktorka posługiwała się swym nazwiskiem panieńskim i znana była telewidzom, kinomanom i bywalcom teatrów jako Joanna Pierzak. Dopiero z okazji cynowych godów zdecydowała się przyjąć nazwisko ukochanego.

Państwo Orleańscy nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Stworzyli sobie i swej córce 13,5-letniej Antoninie cudowny, pełen miłości o rodzinnego ciepła dom. "Paweł okazał się właśnie tym mężczyzną, o jakim marzyłam, będąc nastolatką" - twierdzi aktorka. "Wydaje mi się, że byliśmy sobie po prostu przeznaczeni" - mówi.  


Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy