Złotopolscy
Ocena
serialu
7,3
Dobry
Ocen: 914
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Eugeniusz Priwieziencew padł ofiarą kleszcza. Borelioza zrujnowała mu życie

Zmarły na początku lipca 2005 roku Eugeniusz Priwieziencew, czyli niezapomniany Antoni Pereszczako ze "Złotopolskich", był wspaniałym aktorem i mężczyzną z sercem na dłoni. Niestety, straszna choroba doprowadziła jego organizm do ruiny i zniszczyła mu reputację. Plotkowano, że nadużywa alkoholu i zawsze, nawet stojąc przed kamerą czy na scenie, jest "na gazie". Prawdę o tym, co mu dolega, wyznał dopiero tuż przed śmiercią.

Eugeniusz Priwieziencew przez ponad dwa lata walczył ze skutkami ukąszenia przez zakażonego kleszcza. Do kontaktu z niebezpiecznym pajęczakiem doszło - był tego pewien - na planie "Złotopolskich". Aktor długo nie wiedział, co jest powodem jego problemów z utrzymaniem równowagi, a kiedy w końcu zdiagnozowano u niego boreliozę, uznał, że... nie ma się czym chwalić i nikomu nie powiedział, że jest chory.

Eugeniusz Priwieziencew: Nikt nie wiedział, że strasznie cierpi

Żeńka, bo tak nazywali Eugeniusza znajomi, nie krył, że lubi sobie wypić, ale zapewniał, że wie, kiedy przestać. Cieszył się sławą dowcipnisia i zawsze był duszą towarzystwa. Ludzie po prostu go kochali, bo przy nim nie sposób było się nudzić.

Reklama

O tym, że Eugeniusz Priwieziencew jest bardzo chory, nie wiedział prawie nikt. Może dlatego, gdy zjawiał się na planie serialu "Złotopolscy" (w organistę Antoniego Pereszczako wcielał się do końca życia), większość członków ekipy była przekonana, że jest po paru głębszych. Ludzie myśleli, że nie jest w stanie pracować, jeśli nie wypije kilku kieliszków wódki.

"Wszyscy myślą, że ciągle jestem na bańce, bo plączą mi się nogi i chwieję się jak typowy pijaczyna. A ja cierpię..." - wyznał "Twojemu Imperium", gdy w końcu zdecydował się przyznać, iż choruje na boreliozę.

"To wstrętne choróbsko rzuciło mi się na nogi. Przez boreliozę mam kłopoty z chodzeniem" - powiedział w jednym z programów telewizyjnych poświęconych skutkom ukąszenia przez kleszcza.

Eugeniusz Priwieziencew: Nie lekceważył choroby, choć czasem z niej żartował

Eugeniusz Priwieziencew był pierwszą osobą publiczną w Polsce, która przyznała się do cierpienia z powodu boreliozy. Ostatnie miesiące swojego życia poświęcił na głośne mówienie o chorobie, z którą z pewnością mógłby wygrać, gdyby nie zlekceważył jej pierwszych objawów.

Aktor twierdził, że zaliczył syberyjskiego kleszcza kilka lat przed usłyszeniem diagnozy. Kiedy dowiedział się, co jest przyczyną jego złego samopoczucia i częstych zachwiań równowagi, nie miał już praktycznie żadnych szans... Nie lekceważył choroby i, choć czasem z niej żartował, robił wszystko, co zalecali mu lekarze. Co trzy miesiące zgłaszał się do kliniki rehabilitacyjnej w Radzyniu i poddawał zabiegowi zamrażania pasożyta, który zaatakował jego organizm.

Pewnego dnia, latem 2005 roku - tuż po powrocie z gdańskiego Festiwalu Dobrego Humoru, gdzie zadziwił wszystkich rewelacyjną formą - Eugeniusz Priwieziencew nagle poczuł się bardzo źle. Trafił do szpitala, którego już nigdy nie opuścił.

Odszedł 8 lipca 2005 roku.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Złotopolscy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy