Dla bliskich zawsze ma czas
Mnóstwo obowiązków, ciężka praca na planie i poza nim oraz nieustający wyścig z czasem - to codzienność Joanny Orleańskiej. Ale ona nie narzeka. - Kocham to, co robię - mówi.
Rozdawanie autografów? Stąpanie po czerwonym dywanie? Huczne bankiety?
Nic z tego! Przykład Joanny Orleańskiej stanowi zaprzeczenie stereotypowej opinii, że życie aktorów usłane jest różami.
- Czasami nie wiem, gdzie ręce włożyć, ale nie narzekam, bo kocham to, co robię - mówi gwiazda "Złotopolskich" i "Licencji na wychowanie".
Zamiast spać do południa, mama 3,5-letniej Tosi wstaje o siódmej rano i swoje pierwsze kroki kieruje do pobliskiej piekarni.
Na delektowanie się rogalikami z rodziną nie ma jednak zbyt wiele czasu. Za chwilę mąż, Paweł jedzie na nagranie programu "Galileo".
Zaraz po śniadaniu trzeba odprowadzić córkę do przedszkola, a potem szybko wsiąść w samochód, by zdążyć do podwarszawskiego Słomczyna, gdzie realizowane są zdjęcia do "Złotopolskich".
- Na początku Tosia nie przepadała za przedszkolem, od zawsze dużo czasu spędzała z dorosłymi. Ale stwierdziliśmy z mężem, że kontakt z rówieśnikami i bycie w grupie będzie dla niej dobre -tłumaczy pani Joasia siedząc w fotelu charakteryzatorskim.
Na planie spędzi kilka najbliższych godzin. Tuż po nich wróci na Saską Kępę, gdzie w jednej z przytulnych knajpek zamówi lunch i korzystając z chwili ciszy, poczyta scenariusz "Szpilek na Giewoncie".
- Serial zobaczymy we wrześniu w Polsacie. Gram w nim femme fatale, dobrze sytuowaną, ale próżną i zepsutą kobietę, która poza atrakcyjnym wyglądem niewiele sobą reprezentuje. Diana to moje kompletne zaprzeczenie. Nie wyobrażam siebie na co dzień w szpilkach do nieba, skupionej wyłącznie na swoim wyglądzie i nieliczącej się z przyjaciółmi - zwierza się aktorka.
Na dalsze pogaduszki nie ma już czasu. Za parę minut jest umówiona w "Fabryce Dźwięków Różnych", studiu postprodukcyjnym, które prowadzi wraz z mężem i wspólnikiem. Tam razem z grafikiem pracować będzie nad zwiastunem i plakatem do filmu "Huśtawka".
Zagrali w nim także Karolina Gorczyca i Wojtek Zieliński.
Poza tym pani Joasia musi jeszcze popracować nad kolejnym projektem, w którym wzięła udział jako aktorka i koproducent - filmem "Zwerbowana miłość", a także podłożyć głos do reklamy.
- Każdy dzień mam wyliczony co do minuty, nie mogę sobie pozwolić na żadne spóźnienie. Za kwadrans już mnie tu nie będzie, idę odebrać Tosię z przedszkola, a po drodze do domu wstąpimy na jej ulubiony plac zabaw - mówi.
Po ponadgodzinnym szaleństwie z córką aktorka nadal nie wygląda na zmęczoną. Skąd czerpie niespożytą energię?
- To ten specyficzny klimat Saskiej Kępy, no i nie ma co ukrywać, nieoceniona pomoc mojej mamy. Kiedy nie pracuję, właśnie na Saskiej skupia się całe moje życie. Tutaj czas jakby się zatrzymał. Pochodzę z Bytomia, niewielkiego miasta, więc lubię mieć wszystko pod ręką: małe zaprzyjaźnione sklepy, urocze kawiarnie, winiarnie - wyjaśnia.
Dzień się kończy. Joanna chciała jeszcze wybrać się na masaż tajski do ulubionego salonu, ale na to najzwyczajniej zabrakło jej czasu. Brak czasu to też jej codzienność.
Artur Krasicki