Złotopolscy
Ocena
serialu
7,3
Dobry
Ocen: 916
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Anna Nehrebecka była muzą wybitnego aktora i reżysera! Co naprawdę ich łączyło?

Anna Nehrebecka, czyli niezapomniana Barbara Złotopolska ze "Złotopolskich", nie kryje, że w czasie studiów podkochiwała się - jak niemal wszystkie jej koleżanki - w swym przystojnym profesorze Andrzeju Łapickim. O tym, że po ukończeniu szkoły teatralnej wdała się w romans ze sławnym aktorem, na początku lat 70. ubiegłego wieku plotkowała cała Warszawa...

Anna Nehrebecka miała zaledwie 20 lat, gdy po raz pierwszy wyszła za mąż. Jej małżeństwo z Gabrielem Nehrebeckim było - jak sama stwierdziła w wywiadzie - przypieczętowaniem pięknej młodzieńczej miłości, która połączyła ją ze starszym o 10 lat aktorem. Niestety, nie trwało zbyt długo...

- Nie udało się nam - mówi Anna Nehrebecka, wspominając związek ze zmarłym dokładnie 30 lat temu - w walentynki 1991 roku - mężczyzną, któremu zawdzięcza... nazwisko.

Gdy Anna Wojciechowska (tak nazywała się przed ślubem z Nehrebeckim) została żoną Gabriela, była na drugim roku studiów.

Reklama

- Byłam młoda, ale nie naiwna. Nie brałam ślubu z powodu zauroczenia. Wydawało mi się, że to będzie do końca życia - opowiadała w rozmowie z magazynem "Viva!".

Anna Nehrebecka nigdy nie zdradziła, dlaczego - po zaledwie pięciu latach - jej małżeństwo legło w gruzach. Jej koleżanki z tamtych lat dobrze jednak wiedziały, że straciła po prostu głowę dla innego mężczyzny.

Cała Warszawa plotkowała, że zagiął na nią parol sam Andrzej Łapicki, który wtedy uchodził za najprzystojniejszego polskiego amanta i, choć był żonaty, nie stronił od... ślicznych blondynek, do których miał ogromną słabość. Anna wzdychała do niego skrycie już jako studentka, ale dopiero po ukończeniu stołecznej PWST pozwoliła sobie w stosunku do niego na poufałość, która - jak się później okazało - miała fatalne skutki dla jej małżeństwa.

W 1969 roku, a więc natychmiast po zostaniu dyplomowaną aktorką, Anna Nehrebecka podjęła pracę w warszawskim Teatrze Polskim. Nie wiedziała, że jej były profesor uważnie śledzi jej poczynania, bo już w szkole upatrzył ją sobie jako dziewczynę, z której mógłby zrobić polską Catherine Deneuve.

Andrzej Łapicki był wielkim fanem modnego wówczas na całym świecie francuskiego reżysera Rogera Vadima, którego podziwiał m.in. za to, że wylansował mnóstwo ślicznych dziewczyn. W dodatku wszystkie "odkrycia" Vadima - a przede wszystkim Brigitte Bardot, Jane Fonda i Catherine Deneuve - były bardzo w jego typie. Andrzejowi Łapickiemu podobały się posągowo piękne blondynki, więc gdy na jego drodze pojawiła się Anna Nehrebecka, nie miał najmniejszych wątpliwości, że to ona powinna zostać jego muzą. Postanowił zrobić z niej wielką gwiazdę i... zakochał się w niej bez pamięci.

Latem 1972 roku Andrzej Łapicki zaprosił Annę Nehrebecką do udziału w spektaklu "Lucy Crown", który reżyserował w Teatrze Telewizji, a wkrótce potem powierzył jej jedną z głównych ról w telewizyjnym "Kłamstwie". Wszystko wskazywało na to, że uda mu się wykreować własną gwiazdę! W dodatku wiedział, że Anna za nim szaleje...

Anna Nehrebecka nie potwierdziła nigdy, że to właśnie z powodu tego, co czuła do swego byłego profesora, rozwiodła się z pierwszym mężem. Liczyła, że Andrzej Łapicki zostawi dla niej żonę i była bardzo zawiedziona, gdy okazało się, że pierwszy amant PRL-u nie zamierza się rozwodzić. Kiedy w 1974 roku Anna i Andrzej spotkali się na planie "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy, ich związek był już historią.

Andrzej Łapicki nigdy nie odszedł od żony - choć miał mnóstwo romansów, z Zofią Chrząszczewską był aż do końca jej dni (szli razem przez życie 58 lat!). Dopiero cztery lata po śmieci żony zdecydował się na drugi ożenek (w 2009 roku poślubił młodszą od niego o 60 lat Kamilę Mścichowską). Zmarł 12 lipca 2012 roku.

Anna Nehrebecka ułożyła sobie życie u boku dyplomaty Iwo Byczewskiego. Mają dwoje dorosłych już dzieci i wciąż są ze sobą bardzo szczęśliwi... O swoim krótkim związku z Andrzejem Łapickim aktorka już dawno zapomniała. Zawsze jednak, pytana w wywiadach o swego profesora ze szkoły teatralnej, mówi o nim w samych superlatywach, nazywając wybitnym aktorem i reżyserem, któremu bardzo wiele zawdzięcza.


Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy