Andrzej Nejman stracił pracę. Zamierza walczyć "o prawdę"
Kilka miesięcy temu jedenaścioro współpracowników oskarżyło Andrzeja Nejmana, czyli niezapomnianego Waldka ze "Złotopolskich", o to, że - jako dyrektor warszawskiego Teatru Kwadrat - nie najlepiej traktuje zespół, upija się na bankietach i razem z żoną prowadzi "szemrane" interesy. Aktor przegrał ogłoszony po wybuchu afery przez stołeczny Ratusz konkurs na stanowisko dyrektora i stracił posadę, którą piastował przez 13 lat. Nie zamierza jednak składać broni i zapowiada sądową walkę o odzyskanie dobrego imienia.
Andrzej Nejman nie kryje, że jest mu bardzo przykro, iż - jak napisał w oświadczeniu - jego 25-letnia więź z Teatrem Kwadrat została "brutalnie zerwana".
"Stało się to na skutek pomówień, kłamstw i fałszywych oskarżeń" - twierdzi aktor, który przegrał właśnie konkurs na stanowisko dyrektora sceny przy Marszałkowskiej.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", komisja konkursowa jednogłośnie uznała, że Nejman powinien pożegnać się z posadą, którą piastował od lipca 2010 roku. Nowym szefem Kwadratu została Ewa Wencel.
W połowie lutego pracownicy stołecznego Teatru Kwadrat publicznie oskarżyli dyrektora Andrzeja Nejmana o mobbing i upijanie się w miejscu pracy. Przy okazji dostało się też żonie aktora, kierującej w Kwadracie działem marketingu i prowadzącej teatralną kantynę, w której rzekomo "lał się alkohol". Na liście zarzutów znalazły się też stwierdzenia, że dyrektor i dyrektorowa traktują teatr jak swoją prywatną firmę, a co za tym idzie, czerpią z działalności placówki zyski, których czerpać nie powinni.
Kontrola, którą w maju w teatrze przeprowadziła powołana przez warszawski ratusz komisja, potwierdziła niektóre zarzuty.
"W teatrze naruszono podstawowe zasady dysponowania środkami publicznymi" - czytamy w raporcie pokontrolnym podpisanym przez zastępczynię prezydenta stolicy, Aldonę Machnowską-Górę.
Ratusz zobligował Andrzeja Nejmana do przedstawienia w ciągu 30 dni planu naprawczego Teatru Kwadrat, a jednocześnie ogłosił konkurs na stanowisko dyrektora placówki. Aktor przystąpił do niego i... przegrał z kretesem, nie zyskując nawet jednego głosu "za".
Nie przeszkodziło mu to podważyć wyniki konkursu i ogłosić, że został zwolniony na skutek "niezgodnie z prawem przeprowadzonej kontroli, uniemożliwiającej mu gwarantowaną konstytucyjnie obronę".
"Kontrola (...) pełna nieprawd i przekłamań uprawdopodobniła moje rzekome zaniedbania. Z Ratuszem spotkam się w sądzie, choć wiem, że oczyszczenie mojego nazwiska zajmie kilka lat. Trudno" - napisał aktor w przesłanym mediom oświadczeniu.
Andrzej Nejman był nie tylko dyrektorem, ale też jedną z największych gwiazd Kwadratu. Na razie nie wiadomo, czy zostanie w zespole, którym jeszcze niedawno kierował. Fakt, że publicznie złożył swej następczyni życzenia powodzenia, świadczyć może o tym, iż nie zamierza palić za sobą wszystkich mostów.
"Nie jestem aferzystą. Nie jestem mobberem. Nie jestem przemocowcem. Nie poniżałem pracowników, nie kradłem i nie wyprowadzałem pieniędzy z powierzonej mi instytucji. W polityce jest określenie, które znakomicie pasuje do sytuacji: Ta afera jest dla mnie "uszyta". I udowodnię to w sądzie" - zapowiedział na Facebooku tuż po tym, jak okazało się, że walkę o posadę dyrektora Kwadratu przegrał ze swoją dotychczasową "podwładną" i koleżanką po fachu, Ewą Wencel.
"Nie chodzi mi o odzyskanie stanowiska. To jest już i tak niemożliwe. Nie mam złudzeń. Ale nie mogę się zgodzić na to, by kłamstwo zwyciężało z prawdą. Szczególnie, kiedy to kłamstwo przeniknęło nie tylko do tzw. opinii publicznej, ale i do wielu moich przyjaciół z zespołu teatru, z mojego otoczenia, i do środowiska, w którym zamierzam funkcjonować przez wiele nadchodzących lat" - napisał.