"Zbuntowany anioł": Natalia Oreiro cieszy się z powrotu do Polski
Specjalnie dla naszych czytelników porozmawialiśmy z jedną z najbardziej znanych gwiazd latino na świecie - o Polsce, "Zbuntowanym aniele" i jej ukochanym synku.
Jak wspominasz swoją pierwsza wizytę w Polsce w 2000 r.?
- To było dawno temu. Pamiętam, że na początku było bardzo spokojnie i zaproponowano mi, żebym zwiedziła najbardziej znane miejsca w Warszawie. Nagle zobaczyłam tłumy ludzi i powiedziałam - Wow! To jakaś manifestacja albo coś w tym stylu (śmiech). Wtedy ktoś mi wytłumaczył, że wszyscy przyszli dla mnie! To było piękne! Naprawdę wspaniały moment! Fani przyjęli mnie bardzo ciepło, znali moje piosenki i telenowele. Przypominam sobie jeszcze, jak siedziałam na tarasie i zrzucałam zdjęcia z autografami. Nagrałam to nawet swoją kamerą. Pamiętam też doskonale "Świat Seriali".
Jakie piosenki zamierzasz zaśpiewać podczas swojego występu w Polsce?
- Koncert, który organizujemy, nazywa się "Tour hit", czyli będę śpiewać najbardziej znane utwory, takie jak: "Cambio dolor", "Me muero de amor", "Tu veneno", "Río de la plata". Ostatnio wykonywałam też nowsze piosenki, np. "La loba", "Mi vida eres tu", dlatego myślę, że zaśpiewam je również w Polsce. To będzie taki mix starych przebojów z nowymi kompozycjami.
W jaki sposób zmieniło się Twoje życie, gdy na świat przyszedł twój synek?
- W 100 procentach. Wcześniej byłam skupiona na karierze - muzyce, aktorstwie, projektowaniu, ponieważ razem z siostrą tworzymy ubrania. Teraz chcę być z nim, bawić się, towarzyszyć mu w jego pierwszych krokach. Ostatnio mam mnóstwo pracy, niedawno odbyła się premiera filmu "Wakolda". W tym samym czasie nagrywam odcinki do nowego serialu "Solamente vos", gdzie również śpiewam. To dla mnie trudne, ponieważ bardzo tęsknię za Merlinem, zwłaszcza, że karmię go jeszcze piersią. Czasem jest mi smutno, bo chciałabym spędzać z nim więcej czasu. W grudniu pojadę w trasę koncertową, a w przyszłym roku będę mogła przez sześć miesięcy być z nim i nie pracować.
Czy powrót do pracy był dla Ciebie trudny?
- Gdy Merlin miał pół roku, zaczęłam grać w "Wakoldzie". Ale praca przy filmie jest inna, nie spędza się na planie tylu godzin. Problem pojawił się, gdy zaangażowano mnie do serialu codziennego, ponieważ jest to bardzo czasochłonne. Ale już niedługo kończymy nagrywanie odcinków.
Dlaczego zdecydowałaś się na powrót do telenowel?
- Lubię telenowele, bo ludzie oglądają je codziennie. Wracają do domu po dniu ciężkiej pracy i zapominają o swoich problemach, śmiejąc się z mojej bohaterki.
Stajesz się kolejnym członkiem rodziny swoich widzów.
- Właśnie tak się czuję, kiedy ludzie podchodzą i obejmują mnie na ulicy, uważając mnie za bliską sobie osobę.
Wiesz, że w Polsce znowu będzie emitowany "Zbuntowany anioł"?
- Tak, powiedziano mi o tym i bardzo mnie to cieszy. Pewnie sporo osób obejrzy ten serial po raz pierwszy.
Jak postrzegasz "Zbuntowanego..." z perspektywy czasu?
- To był dla mnie bardzo ważny serial, wspominam go z wielką miłością. Sama napisałam część tej historii, dlatego ja i Milagros mamy ze sobą wiele wspólnego. (śmiech).
Rozm. akw